{XL} I'll make it up to you somehow.

2.6K 195 34
                                    

Minęły dwa tygodnie. Betty spędzała je w większości w szpitalu. Tylko raz przyszła tam ciotka Jugheada. Spojrzała na niego, wygłosiła jakieś moralizatorskie uwagi na temat debilizmu nastolatek i wyszła. Veronica, która przy tym była, nie dowierzała, jak można być tak pozbawionym empatii. Dodatkowo, to nie była obca jej osoba, tylko jedyny krewny! Archie za to powiedział, że stara pewnie jest zadowolona, bo myśli, że w razie śmierci Jugheada ona przejmie majątek.

-Ta kobieta jest pozbawiona skrupułów. Jughead mi opowiadał, że jedyne, czego chciała po śmierci jego siostry i matki to oddanie go do sierocińca.

Betty, która tego wszystkiego słuchała, poczuła się jeszcze gorzej niż wcześniej, wyobrażając sobie, co Jughead przeżywał przez ostatnie trzy lata. I ona też czynnie przyczyniła się do jego zmartwień. Do tego miała coraz mniej nadziei. Minęło tyle czasu, a stan chłopaka się nie zmieniał. Lekarze zaczęli się już niepokoić. Z każdym dniem dziewczyna była coraz bardziej załamana.
W jej urodziny przyjaciele zabrali ją do Pop's, żeby trochę się zrelaksowała i odpoczęła, ale nie dała rady tego zrobić, myśląc cały czas o chłopaku w szpitalu. Dostała też malutką paczuszkę ze złotym łańcuszkiem z zawieszką w kształcie skrzydeł. Veronica, która jej to wręczała, powiedziała, że to symbol nadziei. Betty uśmiechnęła się lekko i założyła prezent. Nosiła znak czegoś, co już prawie straciła.

•••

Dzień po swoich urodzinach Betty jak zwykle weszła do sali Jugheada, żeby posiedzieć i pogadać. Dzisiaj przyszła trochę później niż zwykle, bo uznała, że w końcu musi zrobić coś ze swoim życiem i zapisała się znów do Riverdale High. Chce skończyć szkołę. Dyrektor powiedział jej, że może zacząć dopiero od przyszłego miesiąca, więc miała jeszcze dużo wolnego czasu.

Dziewczyna spojrzała na spokojną twarz chłopaka. Nie wyrażała nic. Zaczęła się zastanawiać, czy może mu się coś śnić.

•••

Czuł się osobliwie. Ani dobrze, ani źle. Wiedział, że jest zanurzony głęboko w ciemnej wodzie. Nie docierały do niego żadne bodźce. Tylko zimna woda, woda, cichy, delikatny głos i woda... Głos? Tak. To było coś nowego. Podświadomie wiedział, że kiedyś już go słyszał. I że był to zdecydowanie jego ulubiony dźwięk.

Co mówił ten głos? Tak trudno było się tu skupić. On był pod wodą, a ten dźwięk na powierzchni. Poczuł chęć podpłynięcia bliżej. Usłyszenia słów. Ułożenia ich w zdanie. Po chwili nagle te odczucia się rozmyły, ale zastąpiło je coś innego. Dotychczas jego włosy delikatnie muskała woda. Teraz poczuł delikatne palce wplątane w jego czuprynę. I ucisk na dłoni. Chciał doświadczyć czegoś więcej. Więcej urozmaicenia. Jednak nic się nie stało.

•••

Siadła na łóżku obok wezgłowia. Wiedziała, że nie powinna tego robić, bo może poodłączać różne rurki, ale w tej jednej chwili nic jej to nie obchodziło. Chciała tylko poczuć bliskość z chłopakiem. Chciała poczuć, że cały czas żyje. Nie była za to pewna, czy, chodzi jej o siebie, czy o niego.

Pogładziła delikatnie jego policzek i dotknęła warg. Potem zrobiła to samo, tyle że ustami. Jego skóra była miękka i taka znajoma... Pocałowała go pierwszy raz od ośmiu miesięcy. Potem wplątała rękę w jego gęste włosy i położyła się na barku chłopaka. Przytuliła go do siebie.

•••

Znów coś nowego w tej całej monotonii. Dotyk na policzku. Wargach. Oddech, muskający jego skórę... Miał ochotę jakoś zareagować. Ruszyć ustami. Przejechać dłońmi po jej pszenicznozłotych włosach... Po czyich włosach? Przez chwilę miał w głowie silny obraz blond kucyka. Wtulał się w niego nosem. Potem całował jej głowę, czoło, nosek, usta... Usta.

Woda zaczęła być przezroczysta. Nie. Stała się czerwona. A może czerwone były jego zamknięte powieki?

•••

Wtuliła nos w zagłębienie między jego obojczykami. Wiedziała, że nie powinna długo zostawać w takiej pozycji, bo zaraz przyjdzie pielęgniarka lub lekarz i ją za to zruga. Ale nie chciała odrywać się od ciepłego ciała chłopaka. Była tak zamyślona, że nie poczuła, jak Jughead rusza głową.

•••

Chciał pozbyć się tej ciemności przemieszanej z czerwienią przed swoimi oczami. Próbował potrząsnąć głową, ale nie za bardzo mu to wyszło. Zdobył się tylko na lekki ruch szyją. Czuł, że ktoś się do niego przytula. A on powinien wiedzieć, kto to jest. Najpiękniejsza dziewczyna na świecie. Z zielonymi oczami. Małym noskiem. Blond falami na głowie. Kuszącymi ustami, układającymi się w słodki uśmiech. Była dla niego ważna. Była najważniejszą osobą w jego życiu. I dlatego nie mógł pozwolić jej być smutną. Betty nie może być smutna. Miała być szczęśliwa. Za wszelką cenę. Betty...

•••

-Tęsknię za tobą, Jug. Tak bardzo za tobą tęsknię...

•••

-Tęsknię za tobą, Jug. Tak bardzo za tobą tęsknię...

Usłyszał to tak wyraźnie. Jej słodki, smutny głos. Głos, który kochał. Jedyne, co miał jej do przekazania, to...

•••

-Też za tobą tęsknię, Betts. Nawet nie wiesz, jak bardzo. - Prawie niesłyszalny szept rozległ się obok jej ucha. Przez chwilę myślała, że się przesłyszała. Że to wybujała wyobraźnia i poszarpane nerwy robią jej jakiś żałosny żart. Podniosła się gwałtownie, spojrzała na twarz Jugheada i zobaczyła lekki uśmiech na jego wargach. Po chwili uchylił oczy i poraził ją widok jego tęczówek po takim czasie. Zapomniała, jakie są piękne. Jak go kocha. Każdy fragment jego ciała. Każdy pieprzyk na skórze. Każdy włosek. Nie mogła uwierzyć, że się obudził.

-Jug... - Wyszeptała suchymi wargami. - Juggie...

-Betts. - Otworzył szerzej oczy. - Jesteś najpiękniejszym widokiem, jaki mogłem zobaczyć po przebudzeniu.

Cichy Krzyk // BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz