{V} I need someone to breathe me back to life.

4K 244 52
                                    

Betty sfrustrowana schowała twarz w dłoniach. Archie napisał jej już trzecią wiadomość o tej samej treści.

B, pójdziesz ze mną na randkę?

Betty, proszę.

Betty, pójdź ze mną na randkę. Proszę, zrobię, co zechcesz.

Dziewczyna mruknęła, zła i niezdecydowana. Z jednej strony chciała pójść z nim na tą randkę, żeby już dał jej spokój, ale z drugiej nie chciała być kolejną laską w jego statystykach. Wielki Archie Andrews. Marzenie wszystkich uczennic ze szkoły.  I nie tylko uczennic, bo Betty widziała jak pani Grundy, nauczycielka muzyki, się za nim ogląda. "Archie, co ty narobiłeś?" Pomyślała dziewczyna, a potem złapała telefon i odpisała:

Nie... I nie.

•••

-Betty! - blondynka zacisnęła pięści. Usłyszała za sobą dobrze jej znany głos. -B, czemu mnie ignorujesz? - Archie cały czas miał nadzieję na zmiękczenie serca dziewczyny.

-Arch, ignoruję cię, bo wiem, co masz zamiar mi powiedzieć. - westchnęła Betty. - Mam teraz lekcje, więc przepraszam cię bardzo, ale muszę już iść.

Chłopak został sam na korytarzu z niepocieszoną miną.

•••

-Jughead? - Betty spojrzała się ze zmarszczonym czołem na chłopaka, który wszedł do Blue&Gold. - Co ty tu robisz?

-Nie jestem mile widziany? -  Powiedział cicho jej rozmówca.

-Nie, nie! Oczywiście, że nie! Po prostu po twojej wczorajszej odmowie myślałam, że nie pojawisz się tu więcej.

-Nie zabrałem ze sobą wszystkich moich rzeczy. - powiedział chłopak, wpatrując się w podłogę.

-Ahh... Okej. Ale... Proszę cię, Przemyśl jeszcze moją wczorajszą propozycję.

-Mmm... Zobaczę.

Betty uśmiechnęła się promiennie. Czyli może jednak da radę go przekonać! Dziewczyna patrzyła się jak Jughead podchodzi do biurka i zaczyna zbierać różne rzeczy. Zapatrzyła się na jeden kosmyk włosów, wystający spod jego czapki i opadający na czoło i  nagle zapragnęła podejść do niego i go poprawić. "Boże, co się ze mną dzieje?" Skarciła się w myślach. Z wewnętrznych rozważań wyrwał ją głos Jugheada:

-Ruszałaś coś z tego biurka?

-Noo... Oprócz tego... Tego listu przedwczoraj... To nawet tam nie podchodziłam. A co, coś ci zginęło? - dziewczyna podeszła bliżej do chłopaka.

-Mmm... Nie mogę znaleźć mojej książki. Tej którą wtedy czytałem. Rok 1984 Orwella. Nie brałaś jej przypadkiem?

-Nie, mam swój własny egzemplarz w domu. Twojego nie ruszałam. Może zabrałeś tą książkę do domu i nie zwróciłeś uwagi?

-Nie, w domu też jej szukałem. Byłem strasznie zły, że nie mogłem jej znaleźć, bo tam za okładką miałem schowane parę ważnych dokumentów.

-Hmm, nie wiem, gdzie mogła się podziać. Przecież do biura B&G klucze mam tylko ja, ty, dyrektor, woźny i...

-I kto, Betty?

Dziewczyna już otwierała usta, by odpowiedzieć, kiedy uświadomiła sobie, że powiedział do niej po imieniu. Betty brzmiało w jego ustach tak delikatnie! Dzisiaj dziewczyna już drugi raz zaczęła zastanawiać się, czemu w ogóle ją to obchodzi.

-Hej! Ziemia do Betty! - chłopak zamachał jej ręką przed oczami, bo zamilkła na dłuższą chwilę.

-Ahh, przepraszam. Klucze ma jeszcze V.

Cichy Krzyk // BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz