-Betty? - Dziewczyna, zajęta artykułem, podniosła ze zdziwieniem głowę, słysząc znajomy głos. Z Veronicą nie rozmawiała od dwóch tygodni, a ta teraz przyszła do biura B&G, i to jeszcze kiedy był tam Jughead!
-Betty, wiem, że nie jesteśmy ostatnio w dość dobrych stosunkach, ale mam problem i nie wiem, co robić i komu się zwierzyć... - blondynka zobaczyła, że Ronnie bliska jest płaczu, co zaniepokoiło ją nie na żarty, bo zwykle dewizą brunetki było nieokazywanie słabości za wszelką cenę.
-Uhh, no dobrze, Veronica. Może poszłybyśmy do Pop's...
-Wolałabym gdzieś, gdzie jest bardziej prywatnie, B. - wyszeptała dziewczyna.
Jughead usłyszał jej ostatnią uwagę i po chwili wstał, zabierając swoje rzeczy.
-Betts, jak chcesz, możecie zostać tutaj. Ja i tak zbierałem się już do domu...
-Dzięki, Jug. - dziewczyna uśmiechnęła się do chłopaka z wdzięcznością. - Do jutra!
-Do jutra, Betts.
-Dziękuję, Jones. - Chłopak spojrzał przerażony na brunetkę, pewny, że się przesłyszał, ale ta powtórzyła:
-Dzięki, Jones. Ale teraz już spadaj. Arrivederci!
Jughead wyszedł, zdumiony. W takim samym stanie była Betty, którą patrzyła biernie, jak Veronica zamyka drzwi na klucz i siada na krześle naprzeciwko niej.
-Od kiedy jesteś miła dla Jugheada?
-Od dzisiaj. A teraz, Betty.... - dziewczyna wzięła twarz w dłonie i rozpłakała się. - Betty.... Ja... Jestem w.... Jestem w ciąży.
-Cooo? Jak to? Z kim, V? Jesteś pewna?
-Tttak... Dzisiaj zrobiłam test... Nie miałam... Za długo... Nie miałam okresu i pomyślałam... I miałam rację! O Boże, co ja zrobię, Betty?!
-Veronica. Uspokój się. Wszystko będzie dobrze. - Betty przytuliła szlochającą przyjaciółkę. - Wiesz, kto może być... No... Ojcem?
-Mmmyślę, że Reggie. Nie byłam z nikim od naszego rozstania. Ale ja nie chcę, Betty! Ja nie chcę mieć z nim dziecka! Ja go nawet nie za bardzo lubię! Byłam z nim tylko po to, by wywołać zazdrość u Archa!
-Spokojnie, V. Jakoś damy sobie radę. Przede wszystkim musisz powiedzieć rodzicom i pójść do ginekologa. Może to jednak nie to? No i Regg mimo wszystko chyba powinien wiedzieć...
-Ale B, jak ja mam to zrobić? Jak mam pójść i powiedzieć rodzicom, że zaciążyłam w wieku siedemnastu lat z w sumie przypadkowym chłopakiem?
-Jeśli chcesz, mogę pójść z tobą, V. Jako wsparcie emocjonalne. Chodźmy teraz.
-Nie! Muszę się jakoś przygotować...
-Im dłużej będziesz to odkładała, tym będzie ci trudniej, V. Idziemy.
•••
-Arch, jest źle. Mogę przyjechać do ciebie z V?
-Oczywiście, Betty, ale co się stało? Czemu... Czemu Ronnie płacze? Coś jej się stało?
-W pewnym sensie tak... Opowiem ci wszystko, jak przyjedziemy.
-No dobra. Tylko szybko, B. Martwię się o nią.
-Ja też - wyszeptała blondynka, przerywając połączenie.
•••
-Wyrzucili mnie z domu, Arch. Nie mam gdzie się podziać. Betty nie może mnie przyjąć, bo jej rodzice, a wstydzę się iść do Keva czy Cheryl. Nie chcę być z nim w ciąży! - Dziewczyna była w rozsypce. Siedziała już godzinę na łóżku Archiego i płakała, tuląc się do jego piersi. Chłopak głaskał ją po placach, wysyłając przestraszone spojrzenia Betty.
-Ronnie, przepraszam na chwilę, muszę iść... Do toalety. - Archie wyswobodził się z objęć brunetki i wyszedł z pokoju. Za chwilę rozległ się brzęk.
-Cholera! Zwaliłem wazon! Betty, mogłabyś mi pomóc?
-Już idę, Arch. - dziewczyna uśmiechnęła się do przyjaciółki, wyszła z pokoju i uklęknęła obok chłopaka, który zaczynał sprzątać pozostałości wazy. - Co ty wyprawiasz?
-Betty, mamy problem. I to dość duży. V nie będzie mogła u mnie zostać przez ten tydzień, bo wraca moja mama, zająć się sprawami rozwodowymi. Nie dam rady wszystkiego ogarnąć, zresztą mój tata się nie zgodzi, żeby V spała u mnie w pokoju, a gościnny będzie zajęty przez mamę.
-No nie! Ja naprawdę nie mogę jej wziąć do siebie, mama Cher ledwo ją samą wpuszcza do domu, a u Keva... - dziewczyna zrobiła znaczącą pauzę. Ojciec Kevina spotyka się z panią burmistrz, która właśnie wprowadzała się do ich domu z córką. Nie można było u nich wcisnąć nawet palca.
-Arch... Chyba mam pomysł. Ale nikomu się nie spodoba.
-O czym ty mówisz?
-Zobaczysz. - Dziewczyna zacisnęła usta i sięgnęła po telefon.
•••
-Hej Jug.
-Hej, Betts. Jest jakiś problem z moim artykułem?
-Problem jest, i to duży, ale niezwiązany z naszą pracą. Mam do ciebie ogromną prośbę i wiem, że ci się nie spodoba.
-Wypróbuj mnie.
-Mógłbyś przyjechać do Archiego? Wtedy wszystko ci wytłumaczę.
-Czemu akurat tam?
-Proszę, Jug. Wyjaśnię ci, jak już tu będziesz.
-Dla ciebie wszystko, Betts.
•••
-Nie ma mowy. - Veronica założyła ręce i zaczęła tupać jak obrażona pięciolatka. - Nie ma mowy, że spędzę choćby jedną noc u tego creepa!
-Betty, to raczej nie jest dobry pomysł. - wyszeptał Jughead.
-Dość! V, nie masz gdzie się podziać. U Archiego aktualnie nie możesz, a wiesz, jaka jest sytuacja u mnie, Cher i Keva. To jedyna opcja, chyba, że chcesz powiedzieć Reggiemu...
-Nie! Nie mogę do niego wrócić na kolanach, prosząc o przysługę. Veronica Lodge ma swoją godność. I dlatego też wolę spać na przydrożnej ławce niż w domu Jonesów! - dziewczyna z płaczem wzięła kurtkę i wybiegła na zewnątrz. Betty chciała podążyć za nią, ale Jughead ją przytrzymał i powiedział:
-Ja spróbuję to załatwić. - Wyszedł szybko, odpalił motocykl i podjechał do pobliskiej ławki, na której przycupnęła płacząca brunetka.
-Veronica. Mi ten plan nie odpowiada tak bardzo, jak tobie, ale jestem gotowy na takie wyjście. Wiem, że mnie nienawidzisz, ale ja naprawdę chcę ci pomóc.
-Nie nienawidzę cię. - dziewczyna spojrzała na niego opuchniętymi od płaczu oczami. - Po prostu nie mogę na ciebie patrzeć bez przypominania sobie o Nicku. Do tego jesteś do niego podobny...
-O czym ty mówisz, Veronica?
-On też miał takie czarne włosy i zielone oczy. Macie podobną urodę. Zawsze wiedziałam, że powinnam cię nienawidzić, ale twój widok tylko sprawiał mi ból.
-Veronica... Nie wiedziałem. - Chłopak zszedł z motocykla i stanął przed brunetką. Ta, już zupełnie załamana, rzuciła mu się, płacząc, na szyję. - Cii, ciii. - Jughead zaczął ją głaskać po plecach. - Pojedziesz ze mną? - dziewczyna w końcu kiwnęła głową.
•••
-I jak, Jug? - Betty brzmiała na zaniepokojoną.
-Właśnie jedziemy do mnie, Betts.
-Czyli ją przekonałeś?
-Tak, nie musisz się już martwić. Dam sobie radę. Porozmawiajmy jutro w szkole.
-Dobra, Jug. Do zobaczenia. I, Jug... Dziękuję. I tęsknię za jazdą na twoim motocyklu. To pa! - dziewczyna rozłączyła się, zastanawiając, jaki diabeł podkusił ją do powiedzenia ostatniego zdania. Potem z westchnieniem położyła się na łóżku, wiedząc, że znów, tak jak wczoraj i przedwczoraj, będzie śniła o Jugheadzie Jonesie.
CZYTASZ
Cichy Krzyk // Bughead
FanfictionNienawidzą się od zawsze. Różni ich wszystko. Czy pośród swoich problemów odnajdą w sobie oprócz nienawiści także prawdziwą miłość?