Nigdy nie myślałam, że ten dzień nadejdzie... Że będę miała na tyle poważny powód ,by jechać do Korei Południowej , a teraz to właśnie się dzieję ! Jestem szczęśliwa, a tym bardziej cieszę się z tego, że dzięki takiej motywacji nauka lepiej mi wchodziła i matura poszła mi bez stresu.
Moja mama oczywiście nie była zadowolona z tego mojego nagłego wyjazdu, ale odpuściła mi dla własnego spokoju.
Dzięki Jonghyunowi poprawiłam swoje umiejętności języka i nawet potrafiłam coś przeczytać i napisać. Czasem zdaje mi się ,że to dzieki jakieś magii.Ten czas szybko zleciał, a ja wkońcu uśmiechałam się bez powodu. To było dla mnie niezwykłe tym bardziej, że to zasługa właśnie jego... Ducha niesamowitego artysty, który mimo swoich problemów walczył do samego końca... Jednak nie wytrzymał presji i chciał w końcu wolności i odpoczynku... Nie miałam mu tego za złe.
- O czym myślisz? - usłyszałam tuż obok siebie jego spokojny głos
Odwróciłam się w strone przejścia w samolocie i spojrzałam na niego. Na pokładzie było dużo ludzi, ale byli oni zajęci sobą, wiec postanowiłam się do niego odezwać
- Myślę o tobie i zastanawiam się jak mam ci pomóc... Wiem, że chcesz by byli szczęśliwi, ale jak mam to zrobić? - zapytałam cicho
- Nie martw się coś wymyślimy. - Mam nadzieję - mruknęłam i wróciłam do podziwiania widoków za małym oknemPoczułam jak Jonghyun znika, ale nie przeraziłam się tym. Wiedziałam, że wróci. A nawet jeśli to i tak bym starała się jakoś pomóc chłopakom.
***

Seul to miejsce, które od pierwszego ujrzenia zapiera dech w piersiach. Czuć tu niesamowitą energię. Wszędzie jest kolorowo i wszędzie słychać te charakterystyczne odgłosy dużego miasta... Samochody, motory, tramwaje, pociągi, metra i szumy rozmów... Co prawda ludzie byli zabiegani, ale nie wyglądali na zmęczonych czy smutnych...Pierwsze co zrobiłam po wyjściu z samolotu było sprawdzenie czy wszystko mam. Następnie poszłam coś zjeść. Gdy usiadłam w wolnym stoliku i czekałam na swój posiłek postanowiłam poszukać w telefonie jakiś informacji o Shinee... Niestety nic waznego nie znalazłam widocznie wytwórnia wszystko zataja.
- Ja ci się podoba?
- Jonghyun! Nie skradaj się tak
- Wybacz - chłopak zaśmiał się i usiadł naprzeciwko mnie
- Masz szczęście, że jesteś moim idolem- uśmiechnęłam się
- Jakie szczęścieJonghyun odetchnął z ulgą aktorsko łapiąc się za pierś. Przewróciłam oczami i wróciłam do przeglądania internetu... Tym razem szukałam jakiś mieszkań lub hoteli... Pod mostem przecież nie mogę spać.
Po paru minutach wkońcu mogłam napełnić żołądek. Tutejsze jedzenie było bardziej ostre, ale szybko się przyzwyczaiłam. Kiedy tak jadłam ciągle czułam jak platynowowłosy się we mnie wpatruję. Z czasem zaczęło mnie to krępować, choć nie powinno.
- Mam coś na twarzy? - zapytałam
- Oprócz odrobiny sosu to nie- odpowiedział i podpadł sobię głowę na dłoni
- Gdzie? - zapytałam lekko zawstydzona i sięgnęłam po chusteczkę
- W kąciku ust po prawejWytarłam usta i by chłopak nie zobaczył mojego zawstydzenia napiłam się wody... Postanowiłam zmienić temat, ale on był szybszy...
- Znalazłaś coś?- zapytał i wskazał na mój telefon gdzie jeszczę była otwarta witryna z mieszkaniami na sprzedaż
- Niestety nie... Wszystko jest tu drogie...
- Mozesz zamieszkać u mnie- powiedział poważnym głosem
- Przecież...
- Mieszkanie jest puste, rodzice jeszczę go nie sprzedali
- To sie nie uda...Nikt mi nie da kluczy do twojego mieszkania...
- Ja wiem, że to dla ciebie dziwne, ale...W tym momencie Koreańczyk wyciągnął z kieszenki spodni klucz... Patrzyłam na niego z nie dowierzeniem. Jak on mógł je ukraść... Zabrać z własnego rodzinnego domu
- Rodzice nie będą mieli nic przeciwko
- A oplaty? Przecież wyjdzie na to, że tam będę.
- Załatwimy to jutro... Nie martw się
- Jesteś szalony - przyznałam
-Ale dzieki temu masz dach nad głowąGdy to powiedział przez chwilę zamarłam... Przecież to jego mieszkanie... To tam zdejmował maski i stawał się sobą. To tam chciał umrzeć i zapomnieć a teraz ma tam ze mną wrócić ...
Poczułam się z tym źle i Jonghyun na pewno to wyczuł. Delikatnie dotknął mojej dłoni, która leżała na stole i delikatnie ja uścisnął.
- Nie martw się o mnie- powiedział i uśmiechnął się w naprawdę uroczy sposób.
- Glupio mi, ale chodźmy jużDuch nie protestował i wstał z krzesła. Zrobiłam to samo i gdy chwyciłam torbę i dwie walizki od razu zaczęłam narzekać na ich ciężar. Oczywiście Jonghyun nie mógł oszczędzić sobię żartów i komentarzy, ale starałam się ich nie słuchać. Szłam powoli , ale w koncu udało mi się wyjść z lotniska.
Słońce powoli zachodziło i dodawało to uroku miastu, ale nie mogłam sobie dziś pozwolić na zwiedzanie. Teraz muszę znaleźć jakąś taksówkę, by zawiozła mnie pod mieszkanie chłopaka. Nie trwało to dlugo i już po 15 minutach stałam przed wieżowcem. Jednak nie byłam wcale szczęśliwa...
- Co zrobimy z ochroną? - zapytałam robiąc mu wyrzuty
- Eh... Tego nie przemyślałem - powiedział i podrapał się po karku.Oboje patrzyliśmy na trzech mężczyzn, którzy przechadzali się przed budynkiem. Na początku nie zwracali na nas uwagi, lecz gdy staliśmy tak przez pare minut, zaczęli nam się przyglądać... Właściwie to mi.
- To nie ma sensu... Nie moge ryzykować więzieniem - powiedziałam i zaczęłam iść w którakolwiek stronę.
Naprawdę nie wiem co teraz zrobić. Jeśli nie znajdę chociaż jakiegoś hotelu, będę musiała spędzić te noc bez dachu nad głową. Szczęście, że jest ciepło.
- Minho... - usłyszałam szept mojego towarzysza
Spojrzałam na niego. Jego oczy były szeroko otwarte, a usta lekko rozchylone. Wpatrywał się przed siebie i wogóle nie mrugał...
Podążyłam za nim wzrokiem i w oddali zobaczyłam wysokiego koreańczyka w ciemnych wlosach i okularach przeciwsłonecznych. Ubrany był w czarne rurki i białą koszulę. A w uszach miał słuchawki, przez które słuchał muzyki... To był naprawdę on.
CZYTASZ
𝐒𝐇𝐈𝐍𝐞𝐞 𝐆𝐇𝐎𝐒𝐓
Fanfiction𝐎𝐁𝐒𝐀𝐃𝐀: 𝐌𝐞𝐧𝐝𝐲 𝐂𝐡𝐮𝐚𝐧 𝐊𝐢𝐦 𝐉𝐨𝐧𝐠𝐡𝐲𝐮𝐧 - 𝐏𝐨𝐩𝐞ł𝐧𝐢ł 𝐬𝐚𝐦𝐨𝐛𝐨́𝐣𝐬𝐭𝐰𝐨, 𝐰𝐢ę𝐜 𝐭𝐞𝐫𝐚𝐳 𝐦𝐮𝐬𝐢 𝐳𝐚 𝐭𝐨 𝐨𝐝𝐛𝐲ć 𝐤𝐚𝐫ę. 𝐉𝐚𝐤𝐨 𝐝𝐮𝐜𝐡 𝐰𝐫𝐚𝐜𝐚 𝐝𝐨 ś𝐰𝐢𝐚𝐭𝐚, 𝐚𝐥𝐞 𝐰𝐢𝐝𝐳𝐢 𝐠𝐨 𝐭𝐲𝐥𝐤𝐨 𝐣𝐞𝐝𝐧...