12 ~ Koniec ?

743 100 153
                                    

No dobra... Postanowiłam ,że zrobię maratonik... Będzie jakiś 3/4 rozdziałowy...

Wiec tak... Jeśli pod tym rozdziałem będzie... 1 gwiazdka i 1 komentarz (albo wiecej) to za równo 3/4 godziny od wstawienia rozdziału dodał następny... No chyba ,że wystąpią małe komplikacje to wtedy rozdział może pojawić się później 😊

Ps... Następny rozdział będzie jutro...:3

~Doktor ze starzem~

><><><><><><><><><

*P.O.V. Rurika*

Cały czas obserwowałem poczynania Lotusa... Musiałem to robić... Byłem do tego zmuszony przez Fell!Errora...

Lecz w pewnym momencie gdy Fell!Error wyszedł to próbowałem jakoś wyswobodzić się z tych lin i pomóc Lotusowi...

Ale nagle gdy spojrzałem na ekran kątem oka zobaczyłem coś dziwnego... Jak Lotus zabija Fell!Lusta...

Że co kurwa ?!

-Lotus... Co... -Powiedziałem cicho sam do siebie po czym Westchnąłem zrezygnowany tym ,że nie mogę się wydostać z ucisku tych lin...

Gdyby tylko było tu coś ostrego...

W sumie... Szkielety mają ostre palce... Bo to same kości... Więc jakby tak zacząć pocierać palcem o linę to może by się przerwała ?

Nie no... Bardziej bym sobie palec złamał... Ale co poradzę na to ,że palce szkieletów wyglądają jak takie metalowe pilniczki do pazurów...

Umm... Nie żebym taki miał... Heh...

Nie ważne... Zejdźmy z tematu pilniczków bo zaraz niezręcznie się zrobi...

Wracając...

Zacząłem się wiercić na tym krześle aż nagle poczułem jak lina zaczyna powoli puszczać.

-Tak. Tak jeszcze troszkę...-Powiedziałem po czym lina jak na moje zawołanie opadła z mojego ciała upadając na ziemię -Jest...

Powoli ruszyłem dupsko i wstałem z krzesła które było zrobione z dość ładnego drewna... Ale pachniało jak jakieś chemikalia... Fuj...

Szybkim i zwinnym krokiem niczym upośledzony kościo-ninja poszedłem do drzwi i je otworzyłem. Zacząłem na początku rozglądać sie na boki , a gdy zobaczyłem że nic podejrzanego niema uśmiechnąłem się do siebie i niczym lisek chujtrusek czmychnąłem obok lewej ściany.

-To teraz znaleźć Lotusa, zabrać go, znaleźć wyjście, uciec i jestesmy w domu... -Powiedziałem szeptem do siebie ustalając mój plan w głowie przez co ruszyłem w stronę pierwszych drzwi które spotkałem i otworzyłem je ,a za nimi znajdowały się klatki z małymi pingwinami.

Okej... Ten gościu ma dziwne hobby...

Zamknąłem drzwi i ruszyłem do kolejnych...

*Time skip*

Po sprawdzeniu około 30 pokoi w których były zwierzęta ,trupy ,prochy ,czaszki ,czekoladowe zajączki z epilepsją ,jajka wielkanocne i wiele innych bardzo dziwnych rzeczy dotarłem do drzwi nad którymi znajdowała się tabliczka.

"Miejsce gwałtu"

Ou... Chyba mogłem od razu tutaj przyjść... Nie ważne...

Otworzyłem wielkie metalowe drzwi z lekkim trudem.

Heh.. Zostawił je otwarte... Ja nawet zamknąłbym je...

Wszedłem do pomieszczenia podstawiając do drzwi jakąś belkę aby się nie zamknęły...

No co ? To nie jest głupi pomysł...

Po chwili zauważyłem krzesło oraz kupkę prochu... Zrozumialem ,że na pewno jest tu Lotus...

Nagle odwróciłem wzrok z prochu i zauważyłem szkieleta, do którego szybko podszedlem.

-Lotus... Chodź uciekamy stąd...-Powiedziałem cicho i chciałem dotknac go ,lecz on niczym kot widzący ogórka odskoczył ode mnie na dobre pół metra.

-Rurik !-Powiedział spoglądając na mnie z połowicznym uśmiechem oraz połowicznym strachem.

Co on myślał ,że ten proch zmartwychwstał?

Podszedł do drzwi i spojrzałem na Lotusa.

-Chodź... Im szybciej się stąd zmyjemy tym lepiej...-Odrzekłem otwierając już drugi raz te ciężkie metalowe drzwi.

Kątem oka zobaczyłem jak Lotus wstaje z ziemi i poprawia swoje ubrania po czym podszedł do mnie i lekko westchnął.

Nic nie mówiąc wyszliśmy z pomieszczenia i zaczęliśmy rozglądać sie na boki, a gdy stwierdzilismy ,że jesteśmy bezpieczni zaczęliśmy iść jednym z korytarzy szukając wyjścia.

Po niecałej godzinie szukania czegokolwiek znaleźliśmy jakieś przejście... Korytarz z szarą wykładziną oraz dwoma małymi żyrandolami i wieloma obrazami...

Gdy doszliśmy do końca korytarza usłyszeliśmy czyjeś kroki oraz dobrze rozpoznawalny zgliczowany głos przez co niczym spidermeny wskoczylismy na żyrandole...

Po niecałej chwili przez ten korytarz przeszedł Fell!Error rozmawiając z kimś przez telefon oraz w ręce trzymając jakiś nóż ,który mienił się na czerwono.

Ciul rozgrzał go do 1000°...

Gdy już jego głos ucichł powoli zeszlismy z naszych kryjówek i pobiegliśmy w stronę końca korytarza , a gdy się tam znaleźliśmy to zobaczyliśmy tam drzwi przez które przebiegliśmy szybko...

-Rurik ?-Szepnął cicho Lotus więc odwróciłem się do niego na chwile, a on tylko chwycił moją rękę na której miał jakąś czarną rękawiczkę ,ale to zignorowałem i delikatnie się uśmiechnąłem ,na co on także to zrobił i lekko zmruzył oczy.

Ale nagle pojawiło się oślepiające światło i ja wraz z Lotusem popatrzyliśmy na siebie lecz w końcu zamknąłem oczy i opadłem bezwładnie na chyba ziemię...

Czy tak właśnie wygląda koniec ?

><><><><><><><><
PPS. Wiem ,że wyszło źle... Czy chociażby co najmniej dziwnie... Ale następne rozdziały będą chyba normalniejsze 😂

Spełnione Marzenie ~ Fell!PothOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz