32 ~ Strach przejmuje kontrole...

362 55 38
                                    

(Dla niewiedzących ,jest to SEN Lotusa)

**Lotus**

Ciemność przede mną zniknęła... Otworzyłem oczy i ujrzałem polankę z pięknymi złotymi kwiatami które w świetle księżyca jakby lśniły , zaraz obok polany kwiatów rozciągało się wielkie jezioro , które swą barwą przypominało krew.

Podszedłem do kwiatów i usiadłem między nimi, aura tego otoczenia przyprawiała mnie o przyjemne dreszcze , aż nagle poczułem ukłucie w ręce na którą spojrzałem.

Na mojej ręce pojawiło się małe stworzenie ,nie podobne do owada , ani żadnego gada czy ssaka... Było to małe , miało kilka łodyg na których były małe czerwone kolce , głowę miał przy moich palcach , była to mała główka z uszami niczym u króliczka łapkami na których miał ostre czerwone pazury trzymał się mojej ręki aby nie spaść , zaś nóżki opadały mu bezwłdnie w dół , lecz nóżki pozbawione skóry czy mięsa... Same kości ,zaś jego czerwone niczym krew oczy spoglądały na mnie spokojnie.

-Kim ty jesteś ?-Zapytałem cicho i próbowałem ściągnąć go z ręki ale nie puszczał jej ,a że to sprawiało mi lekki ból to już zostawiłem go na tej ręce.

- Jestem... Ivi... -Odparło stworzonko ,a następnie zeskoczyło z mojej ręki prosto na złotego kwiatka i usiadło na nim spokojnie.

-Uh... Czym ty jesteś i co ty tu robisz ?...-Zapytałem ponownie ponieważ byłem tego bardzo ciekawy.

-Jestem przyjacielem Nightmare i postanowiłem przyjść do twojego snu Lotusie...-Odpowiedział pół poważnym tonem ,co mnie nieco zaskoczyło ale nie pokazywałem tego po sobie ,a następnie położyłem się na  ziemii i spojrzałem w niebo mrużąc oczy.

-Mhm... Ale... Po co jesteś w moim śnie ?-Zamknąłem delikatnie oczy,a ręce położyłem na klatce piersiowej ,po czym zacząłem stukać palcem po zewnętrznej części drugiej dłoni.

- Po to aby coś zmienić...-Powiedział jakby innym głosem ,a następnie podleciał do mnie i zaśmiał się po czym wbił do mojej ręki swoje kiełki i wtedy odpłynąłem.

**Time Skip**

Otworzyłem oczy i lekko je przetarłem, wciąż leżałem między tymi kwiatami ,lecz... Coś się zmieniło...

Było bardziej ponuro , każdy z kwiatów był bardziej szarawy,a niebo zciemniało ,zaś blisko ziemii unosiła się delikatna mgła.

Powoli wstałem i rozejrzałem się dookoła siebie poprawiajac kaptur na głowie.

-I gdzie ja mam teraz pójść...-Powiedziałem sam do siebie i delikatnie przytuliłem do siebie ręce ponieważ dodatkowo do tego wszystkiego zrobiło się chłodno.

-Spójrz na kwiaty jeszcze raz...-Szepnął cicho jakiś głos ,przez co byłem zmuszony rozejrzeć się jeszcze raz ,ale nikogo prócz mnie tu nie było... Tak mi się przynajmniej zdawało.

-Nie !-Warknąłem cicho i zacząłem biec przed siebie ,aż nagle z mojej nie uwagi trafiłem w drzewo i upadłem na ziemię ,lecz nie bolało mnie nic prócz duszy, która tak nagle zaczęła mnie kłuć.

-Agh... Przestań !!- Krzyknąłem i szybko podniosłem się z ziemi i zacząłem ponownie bieć ,ale tym razem uderzyłem w jakąś osobę , a gdy podniosłem wzrok ujrzałem Rurika ?!

-R-Rurik ?-Zapytałem cicho ,lecz ten nie odpowiedział tylko uderzył mnie ,tak ,że upadłem na ziemię.

-Jesteś nic nie warty... Zwykły z ciebie śmieć... Zabawka ,którą można pomiatać...-Warknął i kucnął przede mną ,a następnie chwycił moją szyję ,tak że trudno było mi oddychać.

-P-puść..-Szepnąłem cicho z niedowierzeniem... Przecież on... Był inny... B-bardziej... Czulszy się zrobił przecież... Chyba że... Chyba ,że on tylko udawał...

-Nie mam takiego zamiaru...-Powiedział z lekkim śmiechem po czym zacisnął bardziej rękę na mojej szyi.

Aż nagle zniknął... Rozpłynął się w powietrzu, nie było po nim śladu.

Usiadłem po czym rozejrzałem się na boki z lekkim przerażeniem ,ponieważ nie wiedziałem co mogło się jeszcze stać.

-Rurik ma racje... -Szepnąłem cicho do siebie ,a następnie cicho westchnąłem i wstałem z ziemi przytulajac do siebie ręce.

-Jestem do niczego... Jestem nic nie warty... Po co mam żyć... Skoro miłość mojego życia tak o mnie sądzi...-Szepnąłem cicho po czym opadłem na kolana i zamknąłem oczy.

Już poczułem jak po moich policzkach zaczyna spływać ta cholerna ciecz zwana łzami ,które po chwili starłem dłonią.

-Zjedz...-Szepnął czyiś głos ,który słyszałem już przedtem.

-Zjedz je...-Dodał tuż po chwili.

Nie reagowałem na niego , przed oczami miałem tylko morderczy wzrok Rurika ,który jakby nawet wzrokiem mówił mi żebym skończył swój żywot...

Otarłem oczodoły i cicho westchnąłem ,a następnie wstałem przy tym zrywając jednego ze złotych kwiatów rosnących na tej pięknej polance.

Uśmiechnąłem się do siebie i zacząłem chodzić po tej łące obracając w dłoni kwiat lecz po chwili pogłaskałem jego lśniące płatki.

-Taki delikatny...-Szepnął znów ten głos ,który już miałem gdzieś i nie słuchałem się go w ogóle.

-A taki bezwartościowy...-Nagle ton tego głosu zmienił się na bardziej znajomy... Głos taty...

Zadrżałem i zacisnąłem rękę na kwiatku po czym stanąłem w miejscu i zacząłem wpatrywać się w roślinkę którą trzymałem.

-I co teraz ? Będziesz tak bezczynnie stał ? Na twoim miejscu dawno myślałbym o śmierci...-Rozbawiony głos mojego ojca rozbrzmiewał gdzieś w oddali... Nie potrafiłem powiedzieć skąd, po prostu był...

-Zamknij się !-Krzyknąłem i zamknąłem oczy a następnie rzuciłem kwiatem na ziemę i podbiegłem do najbliższego drzewa aby plecami zjechać na dół ,aż w końcu usiadłem na ziemi i przysunąłem do siebie nogi przytulając je.

-Haha... Agresją nic tu nie zdziałasz... -Znów ten głos... Głos Fell!Reapera..
Mojego ojca... Śmierci... Szkieleta który odebrał życie wielu potworów.

-P-przestań... Prosze...-Powiedziałem szeptem i zacisnąłem ręce na nogach ,aż nagle poczułem coś na mojej ręce ,a gdy spojrzałem w to miejsce to ujrzałem to samo stworzonko co byko przedtem.

-Daj mi spokój...-Szepnąłem na skraju wytrzymałości po czym zamknąłem oczy i pochyliłem głowę w dół tak aby oparta była na moich nogach.

-Mam coś co ci pomoże...-Odezwał się stworek po czym przeskoczył z mojej ręki na ramię gdzie usiadł i lekko pogłaskał mnie swoją łapką po głowie.

-C-co takiego ?...-Zapytałem cicho i delikatnie podniosłem głowę do góry a następnie spojrzałem na niego.

Stworek zeskoczył ze mnie a następnie zerwał jednego z kwiatów swoją jedną z łodyg i podał mi.

-A-ale to kwiatek...-Powiedziałem i spojrzałem na niego odbierając od niego niepewnie złoty kwiatek ,po czym spojrzałem na otrzymaną roślinkę.

-Zjedz ją to zobaczysz...-Zwierzaczek uśniechnął się spokojnie a następnie wskoczył na moją nogę i na niej usiadł spoglądając na mnie z uśmiechem.

Niepewnie spojrzałem na niego ,a następnie na kwiatka lecz po chwili wypuściłem powietrze z ust i zjadłem jeden płatek kwiatka, aż nagle... Poczułem dziebw uczucie więc zacząłem jeść kolejne płatki ,aż zauważyłem ,że nie było na kwiatku już płatków ,więc sięgnąłem po kolejnego i kolejnego...

Ale nagle zrobiło mi się niedobrze i upadłem wyczerpany na ziemię zamykając oczy...

************
Woah ! W końcu rozdział :D też nie mogliście się go doczekać co ?

Szczerze ,nie wyszło najgorzej... Jestem z tego zadowolona... :3

I to w sumie tyle ^^

Dozobaczonka ! ~ ❤💙💚💛💜

Spełnione Marzenie ~ Fell!PothOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz