Rozdział 5

2.2K 223 13
                                    

  - Camila — odezwał się prowadzący, by zwrócić jej uwagę. - Została jeszcze jedna osoba. Nie będziemy nagrywać. Mamy dość materiału.

- Szkoda, że ostatnia. - Skrzywiła się. - Podobają mi się te spotkania.

- Może kiedyś to powtórzymy.

- Z przyjemnością.

Mężczyzna zniknął z jej pola widzenia, a po chwili do pomieszczenia weszła ostatnia uczestniczka.

- Zadamy ci kilka pytań, dobrze?

- Jasne, po to tu jestem — odparła pewnie.

Cabello próbowała przypasować jej wiek do barwy głosu. Był lekko zachrypnięty, co mogło pozornie dodawać jej lat. Nie była pewna żadnej konkretnej liczby.

- Od dawna słuchasz muzyki Camili?

- Wydaje mi się, że od początku jej kariery.

- Którą piosnkę z nowego albumu lubisz najbardziej?

- Każda jest niesamowita, ale jedna z nich wywołuje szczególne emocje.

- Która?

- Something's gotta give. Ta piosenka to dowód na to, że Camila nie jest kolejnym plastikowym efektem współpracy z Syco. - Z zaciekawieniem słuchała jej wypowiedzi.

- Co byś jej powiedziała, gdyby nadarzyła się taka okazja?

- Nie mam pojęcia, ale z chęcią podziękowałabym jej rodzicom za to, że wychowali tak wspaniałą osobę.

Cabello stała jak wryta. Była pod ogromnym wrażeniem jej słów. Słyszała od fanów wiele miłych rzeczy na swój temat, ale ta dziewczyna była inna.

- Podziękuję im w twoim imieniu — odparła, nacisnąwszy guzik.

Plakat powoli przesunął się w bok, a jej oczom ukazała się śliczna dziewczyna. Miała czarne włosy, okrągły kolczyk w nosie i mocno pomalowane oczy, które podkreślały zieleń jej tęczówek, co było widać z daleka.

Nie piszczała, nie krzyczała, nie skakała w miejscu. Patrzyła na Cabello z lekkim uśmiechem wymalowanym na twarzy. Była w szoku, ale nie okazywała tego dobitnie.

- Zostawcie nas — zwróciła się do prowadzącego program i operatorów sprzętu.

Po chwili cała ekipa wyszła z pomieszczenia, a one zostały same.

- Czyli to, co mówią, to prawda — odezwała się zielonooka dziewczyna.

- Co mówią?

- Że twoje zdjęcia są przekłamane.

- A są? - Nie była pewna, jak odebrać jej słowa.

- Zdecydowanie. Na żywo jesteś znacznie ładniejsza.

Na policzki Camili mimowolnie wkradły się rumieńce, jednak starała się nie zwracać na to uwagi. Jedynie uniosła kąciki ust.

- Jak masz na imię?

- Jeśli chcesz mi dać swój autograf, to poproszę na cyckach. - Uśmiechnęła się zadziornie.

- Gdzie tylko zechcesz — odparła pewnie.

- Lauren. Mam na imię Lauren.

- Usiądziesz? - Wskazała na czerwoną kanapę.

- Z Camilą Cabello na ciasnej kanapie? Z przyjemnością.

Było w niej coś, co intrygowało Camilę. Chciała ją lepiej poznać. Wiedziała, że nie może, ale chciała. Była w stanie zrobić wszystko, by ukryć ten fakt przed Cowellem. Chciała i nic nie mogłoby jej powstrzymać. Nawet on.

- To bilety na twój koncert? - zapytała, spoglądając na kawałki papieru rozsypane po stoliku.

- Tak. Rozdaję je dzisiaj jak ulotki — zaśmiała się.

- To miłe z twojej strony. Są od dawna wysprzedane.

- Próbowałaś kupić?

- Dostałam w prezencie od rodziców. Tak się złożyło, że zaczynasz trasę w moje urodziny — przyznała.

- Naprawdę? W takim razie złożę ci życzenia.

- Jestem pewna, że zapomnisz o tym do tego czasu.

- Obyś się nie zawiodła. - Posłała jej zadziorny uśmiech. - Które to urodziny?

- Ciekawi cię to?

- Muszę wiedzieć, ile świeczek ma być na torcie.

- Dziewiętnaście.

- A jaki ma być tort? Czekoladowy, waniliowy, truskawkowy?

- Waniliowy — zaśmiała się.

- Nie śmiej się, bo zostaniesz ofiarą tradycji — zagroziła rozbawiona.

- Niech zgadnę, oberwę ciastem w twarz?

Nagle po pomieszczeniu rozległ się dzwonek telefonu Camili. Dziewczyna wyciągnęła urządzenie z tylnej kieszeni, po czym niewzruszona odrzuciła połączenie.

- Przepraszam, jestem trochę spóźniona do przyjaciółki. Nie sądziłam, że spędzę tu tyle godzin.

- To przeze mnie. Mówię to z bólem serca, ale powinnaś już iść.

- Jeszcze się spotkamy — zapewniła.

Na odchodne posłała dziewczynie ostatni uśmiech, po czym opuściła pomieszczenie.

Była pewna swego. Postanowiła, że jeszcze ją spotka i nie było możliwości, aby nie dopięła swego.

- Thomas! - zawołała, gdy dostrzegła na korytarzu mężczyznę.

- Już wychodzisz?

- Tak, ale mam do ciebie prośbę.

- Oczywiście. Co mogę dla ciebie zrobić?

- Ta dziewczyna, z którą rozmawiałam. Powiedz mi wszystko, co wiesz na jej temat.

- Nie wiem, czy mogę...

- Zapewniam, że możesz. Czekam na wiadomość — odparła stanowczo.  

Surprise SurpriseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz