Rozdział 6

2.4K 214 30
                                    

 - Oszalałaś! - wrzasnęła Normani. - Pojebało cię do reszty! Jeśli Simon się o tym dowie...

- A kto mu powie? Bo na pewno nie ja i na pewno nie ty.

- Zastanów się, dziewczyno! Możesz przez to pogrążyć swoją karierę.

- Mam dość słuchania, co mi wolno, a czego nie. Chcę w końcu zrobić coś po swojemu!

- Ale dlatego akurat to? Wyskocz na imprezę albo skończ ze spadochronem, ale nie to.

- Mani... - zaczęła łagodnie. - Ona nie jest jak wszystkie dziewczyny, które znam. Jest wyjątkowa na swój sposób. Nie wiem dlaczego, ale coś mnie do niej przyciąga i nie zignoruję tego, tylko dlatego, że zabronił mi ten palant.

- To nadal twoja fanka, Cami. Spójrz, w jakim świetle cię to stawia.

- Na rzecz kariery zrezygnowałam z chodzenia do liceum. Mam dwadzieścia jeden lat, a nigdy nie byłam na balu, nigdy nie przeżyłam załamania po rozstaniu, bo przecież nawet nie mam prawa się zakochać! - Uderzyła pięścią w stół. - Więc nie mów mi, w jakim świetle mnie to postawi. Chcę tylko przez chwilę poczuć się normalnie i wiem, że przy niej tak będzie.

- Przy mnie nie czujesz się normalnie?

- Żyjesz tym życiem, tak samo, jak ja — westchnęła. - Jeśli nie masz zamiaru mnie wspierać, możesz wracać do Nowego Yorku.

Nastała chwila napiętej ciszy. Camila sądziła, że powiedziała wystarczająco, a Normani biła się z własnymi myślami. Oczywiste było, że nigdzie nie wyjedzie. Nigdy nie zostawiłaby Cabello w potrzebie.

- To, jaki jest plan? - Uśmiechnęła się nieśmiało. - Masz jej nazwisko, adres i numer telefonu. Co zamierzasz?

- Wyślę jej kwiaty. A jeśli będzie chciała ze mną pojechać, zabiorę ją na starą miejscówkę. Nikt tam nie bywa, więc nikt nas nie zobaczy.

- Oby, Cami. Oby.

- Nie sraj żarem. Jak to mówią, na przypale, albo wcale. Czasem trzeba zaszaleć.

- Nadal nie rozumiem, o co tyle zachodu.

- Poczekaj, kotku. Wyślę ci jej zdjęcie, to zrozumiesz. - Na jej usta wkradł się łobuzerski uśmieszek.

Dziewczyna wyciągnęła z tylnej kieszeni telefon. Kliknęła kilka razy w odpowiednie aplikacje, a chwilę później Kordei odebrała wiadomość.

- Jasna cholera! - Szeroko otworzyła oczy na widok fotografii. - To chodząca seks bomba! Jak się postarasz, to wybuchnie w twoim łóżku!

- Nie chcę jej zaliczyć.

- Dobrze się czujesz, kochana? Nie masz przypadkiem gorączki?

- Daj spokój. Nie jestem tobą. Nie traktuje dziewczyn przedmiotowo.

- Yhmmm.

- No dobra. Może niektóre, ale na pewno nie ją.

- Mam rozumieć, że chcesz się z nią tylko spotkać, pogadać i nie zaliczyć? - Uniosła jedną brew.

- Chcę ją dobrze poznać, a jeśli w efekcie zdarzy się to i owo, nie będę miała nic przeciwko.

- W sumie rozmowa to nic złego. Też czasem rozmawiam z dziewczynami, zanim je zaliczę.

- O czym? - zapytała rozbawiona.

- O olejkach?

- Jesteś idiotką, Hamilton — parsknęła.

- I vice versa, Cabello.  

Surprise SurpriseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz