- Myślisz, że powinnam do niej napisać?—zapytała Camila, bawiąc się telefonem.
- Jest środek pieprzonej nocy, Karla — burknęła Normani, która usiłowała zasnąć od powrotu przyjaciółki.
- Jeśli już śpi, odczyta rano.
- Też powinnaś już spać! Rano czeka cię rozmowa z Cowellem.
- Nie psuj mi tego pięknego dnia. Nie chcę o nim słyszeć.
- Przysięgam, że jeśli zaraz się nie zamkniesz, pójdę na kanapę.
- Obie wiemy, że tego nie zrobisz. - Machnęła lekceważąco ręką. - Podziękować jej za miło spędzony dzień, czy może od razu poprosić o drugie spotkanie?
- Zachowujesz się jak obsesyjna fanka swojej fanki. Jeszcze ją przestraszysz.
- Wątpię. Myślę, że najpierw podziękuję, a potem zapytam — mruknęła pod nosem, klikając w aplikację wiadomości.
Camila [02:48 a.m.]
Hej, tu Camila. Chciałam tylko podziękować za cudowny dzień. Dawno nie spędziłam tak świetnie czasu w tak niesamowitym towarzystwie. Jeszcze raz dziękuję.
Dziewczyna opadła plecami na materac. Naprawdę chciała spotkać się z nią kolejny raz i to jak najszybciej. Nie pozostało jej wiele czasu w Miami. Miała nadzieję spędzić go w większej części z nią.
Cabello wręcz podskoczyła w miejscu, czując wibrację telefonu. Szybko odczytała wiadomość zwrotną.
Lauren Jauregui [02:50 a.m.]
Hej, może nie uwierzysz, ale właśnie miałam napisać to samo.
Camila [02:50 a.m.]
Powtórzymy to w najbliższym czasie?
Lauren Jauregui [02:50 a.m.]
Naprawdę chcesz? O.O
Camila [02:50 a.m.]
Bardzo, o ile ty również chcesz
Lauren Jauregui [02:51 a.m.]
Więc chyba jesteśmy umówione
Camila [02:51 a.m.]
Nie powinnaś już spać?
Lauren Jauregui [02:51 a.m.]
Powinnam... Ale walić to i tak będę w szkole nieprzytomna
- Przestań, do jasnej cholery, świecić mi po oczach — warknęła Normani.
- Już, już. Ach, śpij, kochanie. Bla, bla bla.
Camila [02:51 a.m.]
Muszę kończyć. Mani już na mnie szczeka. Dobranoc, Lauren.