Rozdział 36

1.8K 160 2
                                    

Marzec.

- O mój boże! - Camila bez wahania rzuciła się dziewczynie na szyję. - Jak się tu znalazłaś? Albo nie ważne. Liczy się, że tu jesteś.

- Wszystkiego najlepszego, Camzi. - Ucałowała czubek jej głowy. - Mam nadzieję, że niespodzianka się udała.

- Chwileczkę... Skoro jesteś moim prezentem, to mogę zrobić z tobą wszystko? - Znacząco poruszyła brwiami.

- Teoretycznie tak, ale praktycznie wykluczyłabym obrażenia ciała i morderstwo.

- A gwałt?

- Kotek, to byłoby niemożliwe. Gwałt jest wtedy, gdy jedna za stron nie wyraża zgody na stosunek, a ja jestem bardzo chętna.

- W takim razie... - Ułożyła dłonie na obu policzkach dziewczyny i z uczuciem złożyła na jej ustach pojedynczy pocałunek, który jednak szybko zamienił się w bardziej chciwy.

Po trzech miesiącach rozłąki obie tego bardzo pragnęły. Chciały nacieszyć się sobą w każdym aspekcie. Najpierw skupiły się na zaspokojeniu potrzeb fizycznych.

Camila bez zbędnych słów odwiązała kokardę, zostawiając tym samych Lauren w samych majtkach. Przyciągnęła ją jeszcze bliżej siebie, aby poczuć każdy skrawek jej rozgrzanego ciała.

Jauregui też nie próżnowała. Pozbawia Cabello skórzanej kurtki i topu. Chwilę później wylądowały na łóżku.

Camila zawisła nad ciałem dziewczyny ze zwycięskim uśmieszkiem. Jednak jej przewaga nie trwała zbyt długo. Lauren chwyciła ją za biodra i sprawnie przewróciła się na bok.

Odpięła guzik jej obcisłych spodni i powoli zsunęła je z nóg. Nie przestawały się całować. Chłonęły siebie. 

Niespiesznie składała pocałunki na ciele starszej, zaczynając od czułego punktu za uchem i kończąc na przerwie między piersiami. 

- To jakiś dzień dziecka? - mruknęła do siebie z zadowoleniem, gdy zorientowała się, że jej stanik ma zapięcie z przodu. 

Szybko pozbyła się i tej części garderoby. Ostrożnie wsunęła rękę pod materiał jej majtek. Były mokre, przez co uśmiechnęła się pod nosem. 

Camila jęknęła cicho, gdy poczuła jej zimny dotyk. Sama jej obecność ją podniecała, a co dopiero prawie naga Lauren w dłonią między jej nogami. 

Młodsza bez przedłużania włożyła w nią dwa palce, na co zareagowała kolejnym jękiem, tym razem głośniejszym. 

Jauregui zeszła pocałunkami od jej piersi do ud, nie przerywając dynamicznych ruchów ręki. Zostawiła po sobie kilka mokrych czerwonych śladów poniżej bikini. Wiedziała, że nie może zrobić jej malinki w widocznym miejscu. 

Camili nie było potrzebne wiele, by dojść. Kilka minut całkowicie zwyczajnego seksu z właściwą osobą i była w niebie. 

Gdy chwilkę odetchnęła, odwdzięczyła się swojej dziewczynie. Finalnie skończyły nagie w swoich objęciach. 

- Czyli to sprawka Mani, tak? - wymruczała w szyję Lauren. 

- Planowała to od sylwestra. Było jej smutno, że tobie jest smutno i chciała cię jakoś rozweselić. 

- Udało się, bardzo. 

- Jutro po południu wracam. 

- Więc mamy dla siebie jeszcze jakieś dwadzieścia cztery godziny - uśmiechnęła się. 

- Nie boisz się, że Simon...

- Nie mówmy o nim. Nie chcę zniszczyć sobie jednego z najlepszych dni w moim życiu. 

- Jedno z najlepszych? Miło mi to słyszeć, panno Cabello. A jakie były pozostałe?

- Jest ranking pięciu najlepszych. Na pierwszym miejscu jest dzień, w którym na poważnie zaczęłam karierę. Na drugim dzień, w którym poznałam ciebie. Musi być w tej kolejności, bo gdyby nie ten pierwszy, tren drugi raczej nie miałby miejsca - zaśmiała się. - Trzeci jest dzień, w którym oficjalnie prywatnie zaczęłyśmy być razem, dzisiejszy dzień to czwarte miejsce...

- A piąte?

- Dzień, w którym uwolnię się do Cowella. Niestety jeszcze nie znam dokładnej daty. Chyba prędzej weźmiemy potajemny ślub w Vegas, niż uda mi się od niego uciec. 

- Ślub w Vegas? Brzmi kusząco. 

- Zawsze podobał mi się ten motyw. Bez zbędnych gości i tego całego cyrku. Tylko ja i moja miłość. - Złożyła szybkiego buziaka na jej ustach. - Ale spokojnie, to żadne oświadczyny. To zrobię porządnie, obiecuję. 

- Trzymam za słowo. 


Surprise SurpriseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz