- Witam w moich skromnych progach. - Uśmiechnęła się szeroko, przepuszczając Lauren w drzwiach.
- Nikogo nie ma?
- Nope.
- Naprawdę się ich pozbyłaś — zaśmiała się.
- Rodzice i siostra zaraz powinni wylądować w LA.
- A Normani?
- Na moją korzyść dostała pilny telefon i musiała wrócić do Nowego Yorku.
- Długo się znacie? - zapytała, siadając na kanapie.
- Ponad cztery lata. Poznałyśmy się, gdy zaczynałam próby przed pierwszą trasą. - Zajęła miejsce obok niej. - Mani układała nam choreografie.
- Naprawdę świetnie tańczy.
- Pochodzi z rodziny tancerzy, a poza tym jest bardzo utalentowana.
- Podoba mi się tutaj — stwierdziła, rozglądając się po salonie.
- Mama urządzała. Ma dobry gust. Nie to, co ja. Moje mieszkanie w Nowym Yorku wygląda jak wyjęte z katalogu. Jest takie surowe...
- Pewnie czujesz się tam jak w pokoju hotelowym.
- Dokładnie. Po powrocie muszę to zmienić.
- Zaczynasz w Miami, a co dalej?
- Tampa, Orlando i Jacksonville. Potem Atlanta i na lewo Teksas, Arizona, Kalifornia, Oregon i Waszyngton. Następnie Illinois, Ohio, Pensylwania i nareszcie Nowy York. Tam spędzę trochę więcej czasu, a potem lecę do Kanady. Na razie tyle mi wiadomo.
- Wow, zwiedzisz sporo Stanów.
- Nie tylko Stanów. - Uśmiechnęła się ciepło. - Szkoda tylko, że będę sama. Normani będzie ze mną tylko do Kalifornii. Tam zaczyna własny projekt.
- Czy to pianino? - zmieniła temat, widząc smutną minę Camili.
- Tak, ale to grat. Nie wiem, dlaczego jeszcze je tu trzymają.
- Jest stare, ale ma swój urok — odparła, podnosząc się z kanapy. - Tli się w nim magia.
- We wszystkim potrafisz dostrzec piękno? - zaśmiała się starsza, ruszając za nią.
- Nie we wszystkim. Potrafisz grać?
- Tylko to, co sama napiszę — ponownie cicho się zaśmiała, siadając przy instrumencie. - Życzy sobie pani prywatny koncert?
- Oczywiście. - Oparła łokieć o pianino.
Dziewczyna przejechała delikatnie dłonią po klawiszach, po czym zamknęła oczy, a po chwili po domu rozniosły się pierwsze dźwięki. Miała wrażenie, jakby robiła to codziennie i nigdy nie przestała. Niedługo później skończyła grać.
- Piękna. - Lauren tylko tyle była w stanie powiedzieć. - Nie znam tego.
- Nikt nie zna.
- Czy ta melodia ma słowa?
- Tak. Chcesz usłyszeć? - Spojrzała na nią z uśmiechem.
- Bardzo.
Camila ponownie zaczęła grać tę samą piosenkę. Musiała się wczuć w rytm. Nie śpiewała jej od bardzo dawna. Na powrót zamknęła oczy, a z jej ust pojedynczo zaczęły wypływać kolejne słowa.
- Stay back... Stay long... And you... move on... I stress... Come close... Move on... Please don't...
Lauren słuchała uważnie. Można by odnieść wrażenie, że głos ją hipnotyzuje.
- Hello, how are you? How you've been? Lately I wonder how it feels to steal your kiss — kontynuowała. - Nothing much, just fine, I'm doing well. And you can read between the lines, but God, I fell.
Zielonooka wpatrywała się w Camilę jak w obrazek. Obserwowała, z jaką pasją Cabello sunie dłońmi po klawiszach i z jakim zaangażowaniem emocjonalnym wyśpiewuje kolejne wersy.
- I only told the moon, tonight up on the roof. I told her, that I'm scared than all my thoughts they look like you. I only told the moon, about the way you move. I asked her to please told me if you tell things to her too.
Lauren miała gęsią skórkę. To pierwszy raz, gdy słyszała ją na żywo i to bez tysięcy krzyczących fanów, mikrofonu, ani innych zbędnych bzdur. Tylko one dwie, pianino i piękna piosenka.
- Silence... To loud... Say it... Not now... So, how are you? How you've been? Lalety I wonder how it feels to taste your lips. Nothing much, just fine, I'm doing well. And you can read between the lines, but God, I fell... - urwała.
Spojrzała na dziewczynę, która stała w bezruchu i nadal wpatrywała się w nią, jak w transie.
- Śpiewał ci już ktoś na pierwszej randce, czy jestem pierwsza?
- Nie bywam na rand... - Zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała. - To randka? - zapytała niepewnie, pełna nadziei na twierdzącą odpowiedź.
- Um... tak sądzę — zmieszała się. - Jeśli myślisz inaczej, to wyjdę na idiotkę. - Skrzywiła się.
- Nie, jesteś pierwszą osobą, która śpiewała dla mnie na pierwszej randce. - Na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech.