Marzec.
Lauren podłączyła swojego laptopa do szkolnego rzutnika, a gdy wszystko było gotowe, zaczęła omawiać prezentację.
- Sztuka to nie tylko obrazy, rzeźby czy muzyka, ale także... - urwała, wiedząc zszokowane, rozbawione i ciekawskie miny uczniów. Nie przejmowała się tym i kontynuowała. - Ale także dzieła literatury. Sztuką możemy nazwać przede wszystkim... - znowu przerwała.
Zachowanie obecnych w sali wydało jej się co najmniej dziwne. W końcu, od kiedy młodzież z takim zainteresowaniem wpatruje się w slajdy?
Odwróciła się, aby mieć pewność, że wszystko jest w porządku. Cóż, nie było. Na środku dużego ekranu widniała wiadomość, którą komunikator automatycznie wyświetla.
Od: Camzi :* [10:07 a.m.]
Skarbie! Ale przygadałam Cowellowi! Niech się frajer wali! Zadzwoń po szkole i wszystko ci opowiem!
Dziewczyna szybko zamknęła laptopa, a wyświetlany obraz zniknął. Wpadła w panikę. Nie wiedziała, czy domyślili się, kto wysłał jej ową wiadomość. W ekspresowym tempie zabrała swoje rzeczy i wybiegła z sali, przepraszając nauczyciela.
Gdy siedziała już w swoim samochodzie, wyciągnęła telefon. Ujrzawszy nieodebrane połączenie od Camili, od razy oddzwoniła.
- Hej, kochanie. Widziałaś wiadomość? - zaćwierkała Cabello do słuchawki.
- Tak. Ja i dwadzieścia innych osób na prezentacji zaliczeniowej z literatury.
- Kurwa... - tylko tyle jej się wymsknęło.
- Nie wiem, czy ktoś skojarzył fakty. Jak tylko się zorientowałam, wyłączyłam laptopa i uciekłam.
- Spokojnie, Lauren. Przecież to nic takiego.
- Nic takiego? - zaśmiała się żałośnie. - Kotek, pragnę ci przypomnieć, że ja jestem zwyczajną nastolatką z Miami, a ty...
- Lo, to naprawdę nic takiego - próbowała ją uspokoić.
- Trzymamy nasz związek w tajemnicy przed całym światem. Jeśli ktoś się dowie, to dowie i cała reszta, a Simon cię zabi...
- Nie przejmuj się nim, proszę. Miałam ci powiedzieć, że nie musimy się nim martwić, ale zaczęłaś panikować, co jest naprawdę bardzo urocze.
- Chwila, jak to nie musimy się martwić? - zdziwiła się.
- Pamiętasz to zdjęcie, które mi zrobiłaś w hotelu? Dodałam je dzisiaj na Insta, a on się przyczepił. Powiedziałam mu parę słów i odpuści, dopóki moja kariera zostanie niezachwiana. Oczywiście, lepiej będzie, jak nadal będziemy się ukrywać, ale gdyby przypadkiem nasz związek wyszedł na jaw, nie mam zamiaru się go bać, jasne?
- Jasne - odetchnęła z ulgą.
- Dobrze, skarbie. A teraz wracaj na lekcję. Kocham cię.
Lauren w pierwszej sekundzie myślała, że się przesłyszała. Ale w końcu dotarło do niej, że Camila naprawdę wypowiedziała te dwa słowa. Po raz pierwszy.
- Kochasz mnie?
- Oczywiście, głuptasku. I mam nadzieję, że ty mnie też, bo jeśli nie, to wyszłam właśnie na idiotkę.
- Oczywiście, że tak!
- Tak, że wyszłam na idiotkę? - zaśmiała się.
- Nie, nie. Oczywiście, że cię kocham.
- Ulżyło mi. A teraz naprawdę wracaj do szkoły. Porozmawiamy przed koncertem? Twój głos działa kojąco na mój stres.
- Jak sobie życzysz.