Maj.
Lauren i Ally własnie zaczęły lekcję angielskiego. Siedziały obok siebie i to na samym końcu sali, więc mogły swobodnie rozmawiać.
- Kiedy widzisz się z... Wiesz z kim - zapytała Ally.
- Nie mam pojęcia. Ale już maj, co oznacza, że za niedługo kończy... Wiesz co.
- I spędzicie razem niezapomniane wakacje, potem przeprowadzisz się do Nowego Yorku, a wasze wspólne życie rozkwitnie.
- Chciałabym, żeby tak było, ale...
- Proszę o ciszę - upomniał nauczyciel.
- Ale to nie może być aż tak proste - dodała ciszej.
- Wolisz, żeby było trudniejsze? Nie stwarzaj problemów, tam, gdzie ich nie ma, Lauren.
- Wiesz, że nie o to chodzi. Wszystko jest już za bardzo skomplikowane.
- Ale z czasem stanie się łatwiejsze, zobaczysz. Ważne, że wam się układa.
Lekcja dobiegła końca, a przyjaciółki opuściły salę.
- Mam teraz sztukę, więc spotkamy się na lunchu - odparła Lauren.
- Jasne.
Jauregui odruchowo sięgnęła do kieszeni po telefon. Zdziwiła się, gdy odkryła, że urządzenia tam nie ma.
- Alls, masz mój telefon?
- Nie, sprawdź w torbie.
Tak też zrobiła, ale i tam go nie znalazła.
- Zgubiłam go... - zaczęła panikować.
- Spokojnie, pewnie wypadł ci w sali. Chodź.
Niestety i tak nie znalazła komórki.
- Zadzwoń do mnie, może ktoś odbierze.
Brooke wykonała jej prośbę, ale nikt nie odpowiedział. Po kilku sygnałach włączyła się poczta.
- Nie wariuj, znajdzie się.
- Ty chyba nie rozumiesz powagi sytuacji. Telefon nie ma blokady. Są w nim wiadomości i zdjęcia z Camz. Jeśli ktoś go znajdzie i to zobaczy...
- Oddychaj - starała się ją uspokoić. - Pójdziemy do sekretariatu. Może ktoś już go znalazł i oddał.
- Wierzysz w aż taką uczciwość? - zakpiła.
Jak się okazało, w sekretariacie również go nie było. Przepadł.
- Zadzwoń jeszcze raz.
Nic.
- A opcja namierzania telefonu?
- Wyłączona.
- Lauren! W jakim świecie ty żyjesz?!
- Tęczy i jednorożców - mruknęła. - Nie sądziłam, że kiedykolwiek go zgubię. Pilnuję swoich rzeczy.
- Jak widać, niezbyt przykładnie.
- Spróbuję jeszcze raz zadzwonić.
Nadal brak odpowiedzi.