Rozdział 35

1.8K 168 25
                                    

Marzec. 

- Cami... Na litość boską, uśmiechnij się w końcu - załkała Normani. - Masz dzisiaj urodziny. Jeden szybki wywiadzik i reszta dnia wolna. Pójdziemy do restauracji, potem do clubu, a na koniec wrócisz do ogromnego pokoju w hotelu. 

- Nie mam nastroju na zabawę. 

- Czy to ma coś wspólnego z Lauren?

- Nie?

- Kłamiesz, suko. Mów, co co chodzi. 

- Od dwóch tygodni prawie ze sobą nie rozmawiamy. Wiem, że obie mamy sporo na głowie. Ja mam trasę i to wszystko, a ona ciężko pracuje, żeby dostać się na tę uczelnię. Ale ten brak kontaktu mnie dobija. 

- Wiedziałaś, że tak będzie, kochana. Teraz musisz to tylko wytrzymać. Za kilka miesięcy kończysz trasę i śmiało możesz spędzić z nią trochę czasu. A teraz zbieraj dupsko, przyklej uśmiech i won na wywiad. Widzimy się za piętnaście minut. 

Camila grzecznie poprawiła ubranie i włosy, uśmiechnęła się, po czym opuściła garderobę. Urodziny były dla niej ważne, jeśli obchodziła je z bliskimi. Może i była daleko od domu, ale musiała zadowolić się swoją drugą rodziną. 

- Camila. - Uśmiechnął się prowadzący. - Dziękujemy, że zgodziłaś się na ten wywiad. 

- Dziękuję za zaproszenie. - Odwzajemniła gest. 

- Mamy dla ciebie mały upominek. 

Do studia wkroczyła ładnie ubrana kobieta i wręczyła jej uroczą babeczkę ze świeczką. 

- Wszystkiego najlepszego. 

- To naprawdę bardzo miłe. Dziękuję, Gary. 

- Twoja trasa po Stanach polowi dobiega końca. Jak się z tym czujesz?

- Mam jeszcze wiele miejsc do odwiedzenia, ale masz rację, powoli zbliżamy się do końca. To z jednej strony smutne, bo kocham to robić, uwielbiam otaczać się ludźmi, którzy doceniają moją pracę. Jednak z drugiej strony się cieszę. Nie ukrywam, że jestem trochę zmęczona. To naprawdę wyczerpujące, zarówno fizycznie jak i psychicznie. 

- Rozumiem. Wiele osób sądzi, że artyści twojego pokroju ciągle mają wakacje, ale to nieprawda. Ciężko pracujesz. 

- Tak, nie da się temu zaprzeczyć. 

- Masz jakieś plany po zakończeniu trasy?

- To jeszcze nic pewnego. Najważniejsze jest to, że chwilę odpocznę. Odwiedzę rodzinę w Miami i spędzę trochę czasu u siebie w Nowym Yorku.

- Tęsknisz za nimi, co?

- Bardzo. Ostatni raz widziałam ich w święta i nie mogę się doczekać, aż znowu to zrobię. 

- Jeszcze jedno pytanie. Kiedy nowy singiel? Ostatnio wrzucasz do siebie dużo zdjęć ze studia nagrań. Możemy liczyć na nowy kawałek w najbliższym czasie?

- Nie powinnam tego mówić, ale co mi tam - zaśmiała się. - Mam nadzieję, że singiel pojawi się jeszcze w tym miesiącu. Przynajmniej taki jest plan. 

- To świetne wieści! Będę czekał z niecierpliwością. Dziękuję ci za ten wywiad i jeszcze raz życzę wszystkiego najlepszego. 

Camila wymieniła z prowadzącym uprzejmości i wróciła do garderoby, gdzie powinna czekać na nią przyjaciółka. Zamiast niej zastała wiadomość. 

Normani "suka" Kordei [11:37 a.m.]

Musiałam coś załatwić. Jedź do hotelu. Przebierz się w coś ładnego (sugeruję moją walizkę) Spotkamy się za godzinę w holu. 

Cabello nie była zadowolona z takiego obrotu spraw, ale uznała, że nie warto się sprzeciwiać. Z Normani nie można wygrać. Zabrała swoje rzeczy i w towarzystwie ochroniarza opuściła budynek. Na zewnątrz czekał już jej kierowca. 

- Panienka nie w humorze. Czyżby to miało coś wspólnego z dzisiejszym dniem? - odezwał się w trakcie jazdy. 

- Smutno mi. Chciałabym świętować z kimś wyjątkowym, a zamiast tego muszę uśmiechać się przed kamerami jak wytresowany piesek. 

- Lauren, tak? Dobrze pamiętam?

- Skąd... Zresztą, nie ważne. Ty wiesz o mnie wszystko. 

- Jesteśmy na miejscu. Mam poczekać?

- Tak, ale nie siedź tutaj. Idź do restauracji, zjedz coś dobrego i dopisz do mojego rachunku. 

- To bardzo miłe, dziękuję - odparł Harold. 

Dziewczyna szybko pokonała odległość od samochodu do wejścia. Podeszła do recepcjonistki, która o mało serca nie wypluła na jej widok. Zamieniły kilka zdań i otrzymała kartę do pokoju. Wjechała widną na odpowiednie piętro i odnalazła właściwy numer na drzwiach. Weszła do środka, marząc, by już nie wychodzić z tego pokoju. 

- Normani zasugerowała mi, że powinnam owinąć się w papier ozdobny, ale uznałam, że kokarda wystarczy - usłyszała znajomy głos, a chwilę później ujrzała półnagą Lauren, której biust był obwiązany jedynie grubą czerwoną wstążką. 

Surprise SurpriseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz