Marzec.
- Cami... Na litość boską, uśmiechnij się w końcu - załkała Normani. - Masz dzisiaj urodziny. Jeden szybki wywiadzik i reszta dnia wolna. Pójdziemy do restauracji, potem do clubu, a na koniec wrócisz do ogromnego pokoju w hotelu.
- Nie mam nastroju na zabawę.
- Czy to ma coś wspólnego z Lauren?
- Nie?
- Kłamiesz, suko. Mów, co co chodzi.
- Od dwóch tygodni prawie ze sobą nie rozmawiamy. Wiem, że obie mamy sporo na głowie. Ja mam trasę i to wszystko, a ona ciężko pracuje, żeby dostać się na tę uczelnię. Ale ten brak kontaktu mnie dobija.
- Wiedziałaś, że tak będzie, kochana. Teraz musisz to tylko wytrzymać. Za kilka miesięcy kończysz trasę i śmiało możesz spędzić z nią trochę czasu. A teraz zbieraj dupsko, przyklej uśmiech i won na wywiad. Widzimy się za piętnaście minut.
Camila grzecznie poprawiła ubranie i włosy, uśmiechnęła się, po czym opuściła garderobę. Urodziny były dla niej ważne, jeśli obchodziła je z bliskimi. Może i była daleko od domu, ale musiała zadowolić się swoją drugą rodziną.
- Camila. - Uśmiechnął się prowadzący. - Dziękujemy, że zgodziłaś się na ten wywiad.
- Dziękuję za zaproszenie. - Odwzajemniła gest.
- Mamy dla ciebie mały upominek.
Do studia wkroczyła ładnie ubrana kobieta i wręczyła jej uroczą babeczkę ze świeczką.
- Wszystkiego najlepszego.
- To naprawdę bardzo miłe. Dziękuję, Gary.
- Twoja trasa po Stanach polowi dobiega końca. Jak się z tym czujesz?
- Mam jeszcze wiele miejsc do odwiedzenia, ale masz rację, powoli zbliżamy się do końca. To z jednej strony smutne, bo kocham to robić, uwielbiam otaczać się ludźmi, którzy doceniają moją pracę. Jednak z drugiej strony się cieszę. Nie ukrywam, że jestem trochę zmęczona. To naprawdę wyczerpujące, zarówno fizycznie jak i psychicznie.
- Rozumiem. Wiele osób sądzi, że artyści twojego pokroju ciągle mają wakacje, ale to nieprawda. Ciężko pracujesz.
- Tak, nie da się temu zaprzeczyć.
- Masz jakieś plany po zakończeniu trasy?
- To jeszcze nic pewnego. Najważniejsze jest to, że chwilę odpocznę. Odwiedzę rodzinę w Miami i spędzę trochę czasu u siebie w Nowym Yorku.
- Tęsknisz za nimi, co?
- Bardzo. Ostatni raz widziałam ich w święta i nie mogę się doczekać, aż znowu to zrobię.
- Jeszcze jedno pytanie. Kiedy nowy singiel? Ostatnio wrzucasz do siebie dużo zdjęć ze studia nagrań. Możemy liczyć na nowy kawałek w najbliższym czasie?
- Nie powinnam tego mówić, ale co mi tam - zaśmiała się. - Mam nadzieję, że singiel pojawi się jeszcze w tym miesiącu. Przynajmniej taki jest plan.
- To świetne wieści! Będę czekał z niecierpliwością. Dziękuję ci za ten wywiad i jeszcze raz życzę wszystkiego najlepszego.
Camila wymieniła z prowadzącym uprzejmości i wróciła do garderoby, gdzie powinna czekać na nią przyjaciółka. Zamiast niej zastała wiadomość.
Normani "suka" Kordei [11:37 a.m.]
Musiałam coś załatwić. Jedź do hotelu. Przebierz się w coś ładnego (sugeruję moją walizkę) Spotkamy się za godzinę w holu.
Cabello nie była zadowolona z takiego obrotu spraw, ale uznała, że nie warto się sprzeciwiać. Z Normani nie można wygrać. Zabrała swoje rzeczy i w towarzystwie ochroniarza opuściła budynek. Na zewnątrz czekał już jej kierowca.
- Panienka nie w humorze. Czyżby to miało coś wspólnego z dzisiejszym dniem? - odezwał się w trakcie jazdy.
- Smutno mi. Chciałabym świętować z kimś wyjątkowym, a zamiast tego muszę uśmiechać się przed kamerami jak wytresowany piesek.
- Lauren, tak? Dobrze pamiętam?
- Skąd... Zresztą, nie ważne. Ty wiesz o mnie wszystko.
- Jesteśmy na miejscu. Mam poczekać?
- Tak, ale nie siedź tutaj. Idź do restauracji, zjedz coś dobrego i dopisz do mojego rachunku.
- To bardzo miłe, dziękuję - odparł Harold.
Dziewczyna szybko pokonała odległość od samochodu do wejścia. Podeszła do recepcjonistki, która o mało serca nie wypluła na jej widok. Zamieniły kilka zdań i otrzymała kartę do pokoju. Wjechała widną na odpowiednie piętro i odnalazła właściwy numer na drzwiach. Weszła do środka, marząc, by już nie wychodzić z tego pokoju.
- Normani zasugerowała mi, że powinnam owinąć się w papier ozdobny, ale uznałam, że kokarda wystarczy - usłyszała znajomy głos, a chwilę później ujrzała półnagą Lauren, której biust był obwiązany jedynie grubą czerwoną wstążką.