Rozdział 29

2K 208 13
                                    

 Grudzień.

- Co się śmiejesz? Zawsze tyle jem — odezwała się Camila.

- To niepojęte. Gdzie ty to chowasz? Czekaj! Nie odpowiadaj! To ten twój kubański tyłek! - zaśmiał się.

- Nie jest aż taki duży.

- Widziałaś kiedyś memy ze swoim tyłkiem?

- Tak. Kolarze też. A co do memów, uwielbiam memy ze sobą i to wcale nie jest samouwielbienie.

- Też je uwielbiam, zwłaszcza jak już cię poznałam. Niektóre są takie trafne.

- Chodź do mnie. - Rozłożyła ramiona, ułożywszy się wygodnie na ogromnym łóżku.

Lauren szybko odłożyła szklankę z sokiem, po czym wskoczyła na materac. Wtuliła się w ciało starszej, przymykając przy tym oczy.

- Tęskniłam — wyszeptała Camila, wplatając palce w czarne włosy Jauregui. - Jak pomyślę, że za kilka dni znów muszę wyjechać...

- Nie myśl o tym, Camz. Pomyśl o czymś przyjemniejszym.

- O twoich ustach, które chcę pocałować?

- A chcesz? - Podniosła głowę z piersi dziewczyny, aby na nią spojrzeć.

- Marzę o tym.

- Marzenia są po to, by je spełniać.

Cabello zawahała się, co nie było w jej stylu. Naprawdę bardzo chciała to zrobić, ale się bała. Bała się, że znowu ją przestraszy. Nie mogła sobie pozwolić, by znów ją stracić. Nie dałaby rady.

- Nie ugryzę cię — odparła łagodnie Lauren. - No, chyba że poprosisz.

- Nie uciekniesz mi?

- Nigdy więcej.

Dla obu dziewczyn to była magiczna chwila. Pół roku rozłąki sprawiło, że były sobie jeszcze bliższe. A ten drobny gest był pewnego rodzaju obietnicą, że wytrzymają osobno kolejne pół roku i następne.

Szatynka ostrożnie ułożyła dłoń na policzku młodszej. Uśmiechnęła się czule, po czym powolutku pochyliła nad nią. Bardzo delikatnie musnęła jej usta. Pocałunek był niewinny i przepełniony uczuciem, którego obie jeszcze dobrze nie rozumiały.

Kolejny był znacznie pewniejszy, a kilka następnych coraz to odważniejszych.

- O czym jeszcze marzysz? - zapytała zielonooka.

- Spełniłam już wszystkie marzenia. Robię to, co kocham. Otaczam się ludźmi, którzy kochają mnie i poznałam ciebie. Mam zdecydowanie wszystko, poza czasem. A ty, skarbie? O czym marzysz?

- Już wiesz. Marzę o akademii.

- Tylko? Nie masz innych, drobniejszych marzeń? - Wtuliła twarz zagłębienie jej szyi.

- Kilka się znajdzie, ale to raczej rzeczy materialne. Wszystko, co dla mnie ważne, łaskocze mnie w szyję — zaśmiała się.

- Powiedz mi. Jestem mistrzem w spełnianiu czyichś marzeń.

- No dobrze — westchnęła. - Marzę o swojej galerii. Ludzie zabijaliby się, żebym wystawiła ich prace.

- To z pewnością osiągniesz sama.

- Marzę, żeby siostra wpadła do mojego pokoju w święta i zaczęła skakać po łóżku, żeby mnie obudzić. A potem zawlekłaby mnie na dół i prosiła, żebym to prezent od niej otworzyła w pierwszej kolejności.

- Pierwszy raz o niej mówisz.

- Kiedyś ci opowiem, ale nie teraz. To miał być przyjemny dzień. Nie chcę go zepsuć grobową atmosferą. - Cmoknęła ją w skroń. - Chyba telefon ci dzwoni.

- Faktycznie — mruknęła, zerkając na urządzenie. - Facetime. Powinnam odebrać.

- Mam wyjść? - zapytała niepewnie.

- No co ty. To tylko moja mama. Uciekać możesz tylko przed Simonem.

Dziewczyna nakierowała kamerkę na swoją twarz, po czym odebrała połączenie.

- Cześć, mama — przywitała się z uśmiechem.

- Zwariuję w tym domu! Ojciec rozbił lampę choinką, a babcia od rana ustawia mnie po kątach!

- To w końcu twoja mama — parsknęła. - Już wiesz, jak się czuję, gdy przyjeżdżam.

- Gdzie ty jesteś? Ktoś z tobą jest? - Uniosła jedną brew, uważnie wpatrując się w ekran.

- Owszem. - Poszerzyła uśmiech. - Skarbie, przywitasz się z teściową?

- Camila, nie...

Nie zdążyła dokończyć, bo Cabello nakierowała kamerę wprost na nią.

- Um... Dzień dobry? - mruknęła nieśmiało.

- A cóż to za śliczna dziewczyna? - zawołała radośnie. - Jak masz na imię, kochanie?

- Mamo, to jest Lauren. Lauren, poznaj moją mamę.

- Jaka ty jesteś piękna! - zachwycała się. - Karla, dlaczego mi nie powiedziałaś, że kogoś poznałaś?

- To tajemnica. Wiesz, jaki jest Simon.

- Nikomu nie powiem! Słowo matki.

- Wracaj do swojego świątecznego koszmaru. Pogadamy później.

- Racja! Ciastka mi się chyba palą!  

Surprise SurpriseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz