Kto oglądał galę?
Ktoś nadal chętny na kontynuację FAKE?
Lipiec.
- Wiesz co, Camila? Myliłam się — odparła poważnie Normani, siadając na oparciu kanapy w busie.
- Co do czego? - Dziewczyna nawet nie podniosła wzroku znad telefonu.
- Sądziłam, że szybciej przejdzie ci faza na tę laskę.
- To nie jest faza — burknęła. - I już ci to mówiłam, ale byłaś zbyt zajęta narzucaniem mi swojego zdania.
- Dobra, dobra. Przepraszam. Ty miałaś rację, a ja byłam w błędzie. - Ciężko było jej to przyznać.
- Aż dziwne, że przeszło ci to przez gardło. Za ile będziemy na miejscu?
- Jakąś godzinę.
- Super. Idę pogadać z Lauren, a ty nie podsłuchuj. - Podniosła się z mebla.
Camila przeszła na drugi koniec busa, gdzie istniało najmniejsze prawdopodobieństwo, że przyjaciółka będzie słyszała jej rozmowę. Dzieliła się z nią wieloma sprawami, ale widziała, jaki Normani ma stosunek do Jauregui, więc ograniczała się w mówieniu o niej, a tym bardziej nie chciała, żeby przyjaciółka podsłuchiwała.
- Nie przeszkadzam? - zapytała od razu, gdy tylko Lauren odebrała połączenie.
- Nigdy. Miło cię słyszeć.
- Ciebie również. Stęskniłam się za tą twoją chrypką od wczoraj. Co porabiasz?
- Wybieramy się z Ally nad jezioro. Muszę w końcu wypróbować prezent od ciebie w plenerze.
- Zapakujesz sztalugę do auta? - zaśmiała się.
- Jasne. Bagażnik jest duży.
- Tylko uważaj na siebie, Lo — poprosiła z troską.
- To ty powinnaś uważać na tłumy fanek i tych wszystkich paparazzi.
- Ja mam armię ochroniarzy, a nad takimi jeziorami nawet nie ma ratownika.
- Nie zamierzam pływać, Camz. Potrafiłabym się utopić nawet pod prysznicem. Nie będę ryzykować.
- Mimo wszystko, uważaj.
- Dobrze, dobrze. Lepiej powiedz mi, co ty porabiasz.
- Nie wiem, czy powinnam. Jeszcze będziesz zazdrosna...
- Mów śmiało.
- Umieram z nudów w drodze na wywiad.
- Faktycznie jest czego pozazdrościć — parsknęła. - Na pewno nie zamieniłabyś tego na wyjazd w zaciszne, piękne, pełne uroku miejsce w moim towarzystwie.
- Przestań, bo zaraz karzę kierowcy zawrócić — westchnęła. - Chciałabym być tam z tobą.
- Muszę kończyć. Ally się niecierpliwi. Baw się dobrze na wywiadzie.
- A ty nad jeziorem. Do potem, Lo.
- Do potem.
Dziewczyna schowała telefon do kieszeni dresów, po czym niespiesznie wróciła na kanapę, gdzie czekała na nią Normani.
- Promieniejesz. - Posłała jej pokojowy uśmiech. - Ta laska dobrze na ciebie wpływa.
- Sporo o niej mówisz, zważywszy, że nie jesteś jej fanką.
- Jestem w stanie ją zaakceptować, ale musisz mi coś o niej opowiedzieć.
- Naprawdę chcesz tego słuchać? - Zdziwiła się.
W odpowiedzi dostała jedynie skinienie głową.
- No dobra, ale potem nie narzekaj, że cały czas o niej gadam.
- Jasne, jasne.
- Zacznijmy od tego, że jest strasznie urocza. Ma charakterny wygląd, ale to tylko pozory. Chociaż... Może kiedyś pokaże pazurki. - Na jej ustach pojawił się łobuzerski uśmiech. - Kocha mango i czarny kolor. Od księżyca woli słońce, co kłóci się z jej bladą skórą. Jest artystką. Uwielbia zwierzęta, a szczególnie szczeniaki. Czasem pomaga w schronisku.
- To sporo informacji.
- Trasa trwa już miesiąc. To bardzo dużo czasu, żeby się czegoś o sobie dowiedzieć.
- Racja. A macie go jeszcze kilkanaście razy więcej.
- Dobijaj mnie, śmiało.