Rozdział 46

1.6K 165 31
                                    

- Okej, czyli musimy się przemknąć niezauważone przez lotnisko i dotrzeć do jej szkoły, tak? - dopytała Normani. 

- Dokładnie. 

- A jak ty chcesz do niej wejść?

- Poważnie pytasz? Myślałam, że te sprawy nie są ci obce. - Znacząco poruszyła brwiami. 

- Do szkoły, zboczeńcu! 

- No przecież wiem. Tylko żartuję - zaśmiała się. - Normanie, przez drzwi. 

- Nie wpuszczą cię. Nie jesteś uczennicą, absolwentką ani rodzicem. 

- Wpuszczą. Zrobię maślane oczka i wejdę. 

- A jak ją znajdziesz? Tam pewnie jest ze sto pomieszczeń. 

- Mam jej plan zajęć. 

- A co zrobisz, jeśli nie będzie chciała z tobą rozmawiać? 

- Nie biorę takiego scenariusza pod uwagę. 

- Ale jeśli...

- Nie. Musi ze mną porozmawiać. 

- Właściwie to...

- No wiem! Nie musi, ale to zrobi. 

- Dobra, a chorda fanów w szkole? Na pewno cię dopadną. 

- Jezu - westchnęła. - Nie wiem, może ucieknę. 

- Proszę zapiąć pasy, podchodzimy do lądowania - usłyszały z głośników prywatnego samolotu. 

- Pamiętaj, to ma być szybka akcja. Samochód już czeka. 

Kiedy samolot wylądował, przyjaciółki w ekspresowym tempie przedarły się przez lotnisko, nie porzucając przy tym kamuflażu. Dopiero w samochodzie zdjęły kaptury, czapki i okulary. 

- Do kwieciarni - poleciła kierowcy. 

- Chcesz ją przekupić chwastami? - parsknęła Normani.

- Chcę jej zrobić przyjemność. Lubi kwiaty. 

- Czyli chcesz zmiękczyć jej serce.

- Koniec analizy. Myślisz, że się uda?

- Raczej tak. A jeśli nie, to ją porwiesz i wywieziesz na prywatną wyspę bez dostępu do internetu. Będziecie sobie spokojnie żyć, a ona z biegiem lat cię pokocha. Potem porwiesz noworodka ze szpitala i założycie rodzinkę. 

- Coś ty ćpała?

- Za dużo internetu. 

- Oddam cię na odwyk, zobaczysz - zagroziła. 

Kilkanaście minut później Camila stanęła pod szkołą z tak wielkim bukietem róż, że mogła ukryć za nim twarz. Była gotowa, aby odzyskać swoją miłość. 

Surprise SurpriseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz