Grudzień.
- Jesteś gorszym kierowcą niż ja! - zaśmiała się Cabello, wychodząc z samochodu. - Biegiem do drzwi. Mogą się chować za krzakami!
- Chyba trochę przesa.. - urwała, słysząc dźwięk migawki.
Obie szybko weszły do domu, w którym pachniało kolacją i świeżo upieczonymi ciasteczkami.
- Cami!
- Hej, Sofi. - Uściskała siostrę.
- To ona? Niech ci się przyjrzę. Ładna, wyższa i masz za co złapać! Nieźle się ustawiłaś - skwitowała.
- Sofi! Nie ładnie tak mówić.
- Nic nie szkodzi, to mi pochlebia - odezwała się Jauregui. - Jestem Lauren.
- No wiem. - Przewróciła teatralnie oczami. - Camila ciągle o tobie gada. Aż uszy więdną.
- Przepraszam za nią. Chyba nie powinna tyle przebywać z Normani.
Z kuchni wyłoniła się gospodyni z wielkim uśmiechem na ustach.
- Lauren! - ucieszyła się. - Cieszę się, że mogę cię w końcu poznać. Camila ciągle o tobie mówi.
Obie się zarumieniły. Camili było głupio, a Lauren czuła się zawstydzona.
- Chodźcie, kolacja na stole.
W pokoju czekał już tata Cabello. Również uprzejmie się przywitał, chwaląc dziewczynę.
- Macie jakieś plany na sylwestra? - zapytała po pewnym czasie mama.
- Mam nadzieję, że spędzimy go razem - Camila zwróciła się do Jauregui. - Chyba, że...
- Oczywiście, Camz.
- A wy? Wychodzicie gdzieś?
- A co? Znowu wyślesz nas do innego stanu, żeby mieć wolną chatę? - zaśmiał się tata.
- Jeśli chcesz. Może tym razem za granicę? Co powiecie na Europę? Sylwester w Hiszpanii, albo pod wieżą Eiffla?
- Nie kombinuj, młoda damo. Zostajemy w Miami. Dostaliśmy zaproszenie od znajomych na... Kochanie, jak to się nazywało? To była taka nowoczesna nazwa...
- Prywatka?
- Nie, nie. Coś innego... Domówka! Idziemy na domówkę!
Obie młodsze Cabello i Lauren wybuchnęły śmiechem.
Nagle rozległo się donośne pukanie do drzwi. Rodzina nie spodziewała się gości, więc to było odrobinę dziwne.
Alejandro wstał od stołu, aby sprawdzić, kto się do nich dobija.
- Pan Cowell - mruknął na widok mężczyzny. - Cóż za niespodzianka. Czemu zawdzięczam ten zaszczyt?
Simon nie odpowiedział. Wparował do domu, jakby co najmniej był jego stałym bywalcem.
Kiedy do Camili dotarło, co się dzieje, wpadła w panikę. On nie mógł się dowiedzieć o Lauren.
- Co ty tu robisz?
- Przyjechałem po ciebie. Jak zwykle nie odbierasz telefonu!
- Tak wyszło - mruknęła pod nosem.
- A my się chyba jeszcze nie znamy - tym razem zwrócił się do równie przerażonej dziewczyny. - Simon Cowell.
- To... To moja kuzynka! - wypaliła z pierwszym, co przyszło jej do głowy. - Przyjechała na święta z Kuby. Nie mówi po angielsku!
- Jak mi przykro - odparł z pogardą.
- Polla suave* - odpowiedziała cicho, na co cała rodzina mimowolnie parsknęła śmiechem.
- Mówi, że miło cię poznać - skłamała Camila. - Więc, co tu robisz?
- Wracamy do Nowego Yorku. Grasz w sylwestra na Times Square.
- Co takiego?- Myślała, że się przesłyszała.