Rozdział 15

2.2K 209 13
                                    

  Po domu Camili rozniosło się donośne pukanie do drzwi.

- To chyba nasze jedzonko. - Podniosła się energicznie z kanapy.

Wziąwszy ze stolika portfel, podeszła do źródła hałasu. Chwyciła za klamkę, przekręciła ją i pociągnęła do siebie.

- O mój Boże. - Młody dostawca był w szoku.

- Wystarczy Camila — zaśmiała się.

Chłopak stał, jak wryty i ani drgnął.

- Przywiozłeś mi jedzenie, prawda?

- Tak, tak. Przepraszam. - Podał dziewczynie kartonowe pudełko.

- Reszta dla ciebie — odparła, wręczając mu stu dolarowy banknot.

- Bardzo dziękuję. - Szybko schował pieniądze. - Mógłbym prosić o zdjęcie?

- Jasne.

Przybliżyła się do chłopaka, a on wykonał fotografię, uprzednio wyciągniętym telefonem.

- Miłego dnia. - Uśmiechnął się na odchodne.

Dziewczyna grzecznie podziękowała, po czym wróciła do Lauren. Rozłożyła na stoliku zamówione jedzenie.

- Nie pożałujesz, że mi uległaś. To najlepsza pizza w mieście.

- No tak, mogłam się tego spodziewać. Od pizzy i bananów jesteś uzależniona — zaśmiała się.

- Racja — zawtórowała jej. - Masz jakieś plany na wakacje?

- Jak ci powiem, uznasz, że nie mam życia poza szkołą.

- Nie ma takiej opcji. Opowiadaj. - Ugryzła pierwszy kawałek.

- Mam zamiar się uczyć. To ostatni rok i muszę się przyłożyć, żeby dostać się na wymarzoną uczelnię.

- O jakiej uczelni marzysz?

- Akademia Sztuk Pięknych — odparła dumnie.

- Wow. - Była w szoku. - Chicago, Filadelfia?

- Nowy York.

- Naprawdę? - Ucieszyła się na tę wiadomość.

Może i zna dziewczynę bardzo krótko, ale myśl, że gdy za rok wróci do miasta i ona tam będzie, po prostu ją uszczęśliwiła.

- Będę trzymać kciuki, żeby ci się udało.

- Dziękuję, to bardzo miłe.

- Pokażesz mi kiedyś swoje prace? No wiesz, zanim będę musiała przekupywać ludzi, żeby dostać się na twoją wystawę.

- Może kiedyś.

- Wybacz, mój telefon tak zawsze. - Zerknęła na urządzenie, które co chwilę wibrowało na stoliku.

- Śmiało, sprawdź. Może to coś ważnego.

- Nie chcę psuć sobie cudownego dnia. - Lekko uniosła kąciki ust.

- Cholera... - mruknęła młodsza, gdy sos z pizzy spłynął prosto na jej koszulkę. - Jestem niezdarą.

- Przecież nic się nie stało. Chodź. - Wstała z kanapy, ciągnąc ją za sobą. - Większość moich rzeczy jest w hotelu, ale coś z mojej walizki powinno pasować.

- Chcesz mi dać coś swojego?

- Twoją koszulkę trzeba szybko namoczyć, bo potem tego nie dopierzesz.

Dziewczyna nie protestowała. Grzecznie weszła za Camilą na górę.

- Ostrzegam, mam straszny bałagan w pokoju, ale zapewniam, że podłoga gdzieś tam jest.

- U mnie bywa gorzej — stwierdziła, wchodząc do pomieszczenia.

Cabello podniosła walizkę i położyła ją na łóżku, a Lauren w tym czasie rozglądnęła się po pokoju. Wyglądał całkiem normalnie. Zwyczajny pokój przeciętnej nastolatki.

- Ta powinna być dobra. - Podała jej białą koszulkę z napisem 'resist'.

- Jesteś pewna?

- Uwielbiam ją, ale myślę, że ty będziesz wyglądać w niej znacznie lepiej. - Posłała jej zadziorny uśmiech.

- Dziękuję. - Odwzajemniła gest, odbierając bluzkę.

Lauren już miała zdjąć poplamioną część garderoby, ale się powstrzymała.

- Masz zamiar się odwrócić?

- Nie — odparła szczerze. - Nawet nie przeszło mi to przez myśl.

- Ja to zrobię. - Pokręciła pobłażliwie głową.

- Jak chcesz. - Wzruszyła ramionami.

Jauregui stanęła do niej plecami i zdjęła koszulkę, a Camila bezwstydnie wpatrywała się w jej odbicie w lustrze.  

Surprise SurpriseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz