Kolejka powoli jechała pod stromą górę. Koła z trudem poruszały się na zmarzniętych torach...
Widok za oknem był cudowny- te lasy iglaste, obsypane białym puchem, którego było tutaj wiele.
Krajobrazy górskie od zawsze wzbudzały we mnie nostalgie- przypominały o epoce, która niestety przeminęła.
Romantyczność- który pozostawił po sobie wiele samotnych jednostek ze złamanym sercem. Epoka, która zabrała ze sobą wielu...
Nadeszła rewolucja przemysłowa...
Nie potrafiłem się w niej odnaleźć. Od zawsze uważałem się za człowieka uczuciowego. Kierującego się sercem- nie rozumem... czułem się, jak urodzony w złej epoce.
Może dlatego postanowiłem wyjechać... odciąć się, chodź na chwile, od tego całego chaosu. Rozwoju.
Tych bogatych kretynów, którzy myślą tylko o pieniądzach. Nie patrzących na ludzkie cierpienie...
Społeczeństwo zapomniało o uczuciach... „miłość" zastąpili bezdusznymi monetami i papierkami, które nie dawały im nic, prócz myśli posiadania.
Nie liczyło się już, kto jaki jest, a ile posiada.
Świat stał się pusty. Bezduszny...
Rozdział już kiedyś zaczęty, ale zabrakło pomysłu na jego rozwiniecie. Jeszcze nie wiem o kim, ale jest to w trakcie rozmyślań.