Austria|Resztę swojego życia....

528 59 5
                                    

31 października 1918


-Muszę...- W jej oczach dostrzegł łzy, które za wszelką cenę próbowała ukryć.

Myślała, że ich nie zauważę? Tak bardzo chce mi udowodnić, że jest silna? Przecież ja doskonale o tym wiem... te kilka łez nie sprawi, że zacznę postrzegać ją jako słabą. Gdyby pozwoliła im płynąć- wiedziałbym, że boli ją decyzja jaką podjęto.

-Możesz zostać.- Odwróciła się, nie chcąc dłużej patrzeć mi w oczy.

Może chciała w ten sposób zmusić się do odejścia... jednak zamiast wyjść i zostawić mnie samego, ona nadal stała wpatrzona w podłogę.

Nie wiedziałem co zrobić... jak ją zatrzymać? Co zrobić by mnie nie zostawiała samego?

-Ty nic nie rozumiesz...- Wyszeptała, robiąc krok w stronę drzwi.- Nigdy nie rozumiałeś.

Wyszła, a ja pojąłem wtedy, że Austro-Węgry są już przeszłością. Zostałem sam...

***

Od tamtego dnia nie umiałem znaleźć sobie miejsca... dom był za duży. Za cichy. Pustka, która nagle w nim zagościła, wydawała się nie do zniesienia. Gra na ukochanym instrumencie nie sprawiała już przyjemności. Była odskocznią- miała na celu zająć tylko czas, którego nagle miałem za dużo.

Mimo to czekałem...

Miałem nadzieję, że któregoś dnia wróci. Stanie na progu pokoju z uśmiechem na ustach i powie, że już nigdy ode mnie nie odejdzie.

Nigdy wcześniej nie tęskniłem tak mocno, jak teraz... Czemu musiałaś odejść? Bez wyjaśnienia. Dopiero później dowiedziałem się o przyczynach rozpadu Austrio-Węgier- niestety nie od ciebie.

Mogłaś zostać. Dać mi kolejną szansę... Dlaczego tego nie zrobiłaś? Czy byłem, aż tak zły?

Dlaczego się ode mnie odwróciłaś?

Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku na białe klawisze fortepianu... muzyka, którą grałem była smutna. Wprowadzała żałobny nastrój w pomieszczeniu w którym aktualnie siedziałem.

- Weź się w końcu w garść.- Przerwałem grę.

Odwróciłem się, by spojrzeć na rozbawionego Gilberta... on jak zwykle nic nie rozumie. Żyje w tym swoim idealnym świecie, gdzie uważa się za najlepszego. Nic dziwnego, że nie rozumie bólu, który aktualnie czuję.

- Ona nie wróci...

-Zamknij się.- Powiedziałem znudzonym głosem.

Nie chciałem go tutaj... tylko mi przeszkadzał.

- Czekasz na nią.- Stwierdził białowłosy, obchodząc pianino dookoła.- Problem w tym, że ona stała się już samodzielna.

Nie... po prostu jej duma nie pozwala jej wrócić. Taka jest prawda.

- Trudno...

-Ile chcesz jeszcze zmarnować czasu na bezsensowne czekanie?- Gilbert usiadł na parapecie, bacznie mi się przyglądając.

Po co tu w ogóle przyszedł... moje cierpienie to nie jest jego problem. Lepiej niech się nie miesza i nie udaje dobrego kumpla.

Spojrzałem na niego, mając nadzieję, że odejdzie.

- Resztę swojego życia....

Hetalia| One-shoty 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz