Austria & Niemcy|Straciliśmy go...

272 34 4
                                    

Krew powoli spływała po moim bladym nadgarstku... patrzyłem, jak zahipnotyzowany w te ciepłą, czerwoną ciesz, która sączyła się z mojego zranionego przegubu. Wyglądała pięknie.

Ból był znośny. Już dawno przestał mi przeszkadzać... chyba się już przyzwyczaiłem.

Kiedyś towarzyszył mi strach... teraz tylko ulga i niedosyt. Pragnąłem więcej. Chciałem przycisnąć zimne ostrze mocniej...

- Gilbert.- Mój młodszy brat zapukał do drzwi.- Wszystko w porządku?

Nic nie było w porządku... wszystko było czarno-białe. Z przewagą tego pierwszego. Cały jebany świat był ciemny, mroczny i przede wszystkim okrutny.

Straciłem kraj... za to mój młodszy brat rozkwitał i stawał się potężniejszy z każdym dniem.

Za to ja stałem w cieniu... jego cieniu. To ja niosłem na ramionach jego błędy. Porażki. Tylko po to, by Ludwig mógł normalnie funkcjonować.

- Tak!- Odpowiedziałem, łapiąc sprany bandaż z komody.

Chyba najwyższy czas kupić nowy, a ten wyrzucić... wiele już przeszedł. Tyle krwi wchłonął, że nawet jego wewnętrzna strona zmieniła kolor na przygaszony brąz. Już nie dało się sprać plam...

- Obiad na stole.- Poinformował mnie brat.- Pośpiesz się.

Oh bracie... gdybyś tylko wiedział jak nisko upadłem.  Do czego się dopuściłem, by ulżyć swoim cierpieniom. Gdybyś tylko wiedział jak głębokie były moje rany.

Może udałoby ci się mnie uratować...

***

Wsłuchiwałem się w uspokajającą muzykę, która roznosiła się niczym zaraza po całym domu. Przyglądałem się jak palce Austrii szybko poruszają się po klawiszach... one też były czarno-białe. Co za ironia.

- Jesteś ostatnio jakiś przybity.- Zauważył pianista, przerywając swój występ.

Pozostała cisza...

- Wydaje ci się.

Mężczyzna poprawił swoje okulary, powolnym ruchem. Jakby nie chciał mnie wystraszyć.

- Kiedyś... już dawno latałbyś po całym domu z miotłą, udając, że to gitara.- Uśmiechnął się na to wspomnienie.

- To było raz.- Wyjaśniłem zgodnie z prawdą.- Byłem wtedy mocno wstawiony.

-Możliwe.- Odparł, wracając do występu.

Po domu znów rozniosła się przyjemna melodia. Wsłuchałem się w nią... gdyby tylko Austria zauważył moje cierpienie... może udałoby mu się mnie powstrzymać.

***

-Gdybym tylko to zauważył...- Wyznał Ludwig, czując okropną pustkę. Nie mógł jej się pozbyć od kilku dni... od dnia, kiedy znalazł Gilberta w swoim pokoju, w kałuży krwi.

Podcięte żyły... blizny były dowodem, że nie po raz pierwszy się krzywdził. Co go jednak podkusiło, by odebrać sobie tak cenny dar, jakim jest życie?!

Czy naprawdę był, aż takim idiotą? Może cierpiał tak bardzo, że tylko rany na nadgarstkach dawały mu chwilową ulgę?

- Ja też nic nie zauważyłem... a mogłem.- Przyznał Austria, poprawiając swój czarny garnitur.

Gdyby tamtego dnia bardziej naciskał. Męczył o odpowiedź... może Gilbert nadal by żył. Może powstrzymałaby go przed samobójstwem. Może zauważyłby w końcu jego cierpienie, które tamtego dnia dostrzegł w tych czerwonych oczach?

- Straciliśmy go...- Wyszeptał blondwłosy.- Co za głupek.

- Szkoda chłopaka.- Przyznał Austria.- Może gdybyśmy nie byli tacy ślepi i nieczuli, udałoby się mu pomóc...

Hetalia| One-shoty 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz