Polska|Dziady

360 55 13
                                    

-Jak to nie możesz do mnie przyjść?!- Feliks załamał ręce.- To totalnie niefajnie, Słowacjo!

- Czechy kazała mi siedzieć z nią w domu.- Wymamrotał do telefonu, po czym szybko się pożegnał i odłożył słuchawkę.- Wybacz, kuzynie.

Oczywiście! Czechy się nie spodobało, że w zeszłym roku się upiła i odstawiła niezłe przedstawienie na Dziadach! Jej duma nie pozwoliła jej przyjść do mnie w tym roku... ale czemu musi ograniczać biednego Słowację? Ten pantoflarz nie umie się z nią nie zgodzić. Zaczynam powątpiewać w jego samodzielność!

Ugh... No to zostaje mi telefon zaufania do Krajów Bałtyckich. One mnie nie zawiodą!

- Niestety nie mogę teraz odebrać, zostaw wiadomość. Jeśli to ty Feliksie, to wiedz, że nie możemy przyjechać na Dziady.- Odezwał się znajomy głos w słuchawce.

No ładnie... Tosiek to już nawet telefonu nie chce ode mnie odebrać! Co za kraj!

Spojrzałem na karteczkę, gdzie miałem zapisane numery poszczególnych krajów... No dobra. Może czas zadzwonić do niego.

- Halo?- Odezwał się znajomy głos. Jak zwykle okrutnie ciepły, pomimo chłodu jaki wytwarzał naokoło siebie.

- Ivan? Wbijasz na Dziady?- Zapytał Feliks, błagając w duchu by się zgodził.

- Boje się, że mój budżet tego nie pokryje.- Wyjaśnił Ivan.- Nadal spłacam dług z zeszłego roku, a szef nie da mi znowu pieniędzy.

Trzasnąłem słuchawką... No co jest z tymi ludźmi!? Jak można odmówić przyjścia na Dziady! To jedno z ważniejszych świąt w roku! Każdy je kocha!

Bez sensu...

Chyba po prostu wyjdę na miasto i popije z innymi ludźmi. To zawsze działa... a może? Genialny ja!

- Siema Franciszek, totalnie się cieszę, że odbierasz.- Zaszczebiotałem do telefonu, zdziwiony, że brat odebrał.

- O co chodzi?- Zapytał, jak zwykle znudzony.

Feliks wyobraził sobie, że brat siedzi teraz w ciepłym łóżku, udając chorego, tylko po to by nie musieć wyjść z domu... pewnie nawet na groby nie pójdzie jutro! Taki leń z tego mojego brata.

- Spędź ze mną Dzia...

-Nie.- I rozłączył się.

Typowy Franciszek! Jak zwykle „nie"... bo przecież nigdy nie obchodził dziadów i tego nie zrobi! Naprawdę jesteśmy rodzeństwem?! Chyba coś nie pykło... pytanie, gdzie zabrano mojego prawdziwego brata?!

Została Felicja, ale jest teraz na jakiś głupich wakacjach z krajami Nordyckimi... nie będzie jej przecież ściągać specjalnie do Polski! Nawet jeśli to Dziady...

-Co ja teraz mam zrobić?- Zapytałem sam siebie, patrząc na karteczkę z numerami krajów.

A może by tak... ucywilizować pewny kraj?! Może nauczę go, jak się powinno bawić?

- Gilbert, natychmiast wbijaj do mnie.- Rozkazałem, gdy tylko albinos odebrał telefon.- Weź tyle alkoholu ile się da!

I rozliczyłem się... oby zrozumiał ten jakże prosty przekaz- jeśli nie: zostaje mi picie do lustra. Może sam będę się bawić najlepiej?

W dzień Dziadów dzieją się różne rzeczy... może mnie też nawiedzi jakiś duch?

***

Nawiedził... Gilbert, zwany również „jebaną zjawą", pojawił się chwilę przed północą- na dodatek nie sam. Wraz z nim wbiło dwóch pijanych typów, którzy później okazali się Francją i Hiszpanią... cóż, ta warstwa błota i piachu utrudniała ich rozpoznanie.

Mieli na sobie przebrania- nie wnikam, dlaczego był złożony z bokserek i krawatów. To naprawdę jest mało ważne!

-Dawać wino!- Zarządził Francja, robiąc pirueta na środku pustego salonu.

-Piwo!- Zawtórował mu Gilbert, ciągnąc Antonia do salonu, gdzie Francja właśnie próbował obrabować mój barek.

-Feliksie, czy ty pijesz inny alkohol, niż wódka?- Zapytał Tosiek, oglądając etykietę na jednej z butelek.

-Nie pij!- Zarządził Francja, wyrywając mu butelkę z ręki.- On jest trzeźwy! Zostaw mu coś do popicia!

Na moje kochane Dziady... w końcu mam z kim się upić! Chociaż znając tych cieniasów- padną za jakieś dwie godziny maksimum... na może godzina styknie.

Patrząc na Francje- mam wrażenie, że za jakiś dziesięć minut będziemy mieć go z głowy.

Zresztą... Dziady są tylko raz w roku! Pijmy!

Hetalia| One-shoty 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz