Przez całe swoje życie poszukuje szczęścia, ale ono jak na złość mnie unika...
Próbowałem odnaleźć je w polityce. We władzy... szukałem jej w relacjach z innymi ludźmi. Mimo to, nie umiałem go znaleźć.
To „szczęście", którego wtedy doświadczałem, było chwilowe i okryte cieniem strachu... ludzie mnie unikali, gdyż bali się. Na strachu nie można zbudować szczęścia- nawet jeśli bardzo tego pragniesz.
W dzieciństwie widziałem wiele wojen... słyszałem, że trzeba walczyć o swoje. Dlatego walczyłem- próbowałem zdobyć szczęście na swój chory sposób.
Próby zatrzymania rodziny przy sobie- Związek Radziecki.
Chęć zjednoczenia się z Polską- Rozbiory.To tylko dwie głupoty, które popełniłem podczas swojego życia... a ono się jeszcze nie skończyło. Wiele przede mną. Dużo błędów już popełniłem, ale chociaż próbuje się uczuć na nich, to nie idzie mi to tak dobrze, jakbym chciał.
Gdybym mógł cofnąć czas... nie popełniłbym błędów, które sprawiły, że ludzie się zaczęli mnie bać. Może nie brałbym udziału w tylu wojnach? Może udałoby mi się zatrzymać siostry przy sobie? Może Natalia nie oszalałaby na moim punkcie?
Szukanie szczęścia jest trudne... wydaje mi się, że nadal go nie odnalazłem.
Siedziałem na zaśnieżonej ławce i obserwowałem ogród, który został pokryty białym puchem. W tym roku zima trzyma się zaskakująco długo- to dobrze.
Czasem mam wrażenie, że tylko ta biała dama, potrafiąca zmrozić każde serce, mnie rozumie... Tak jak ona mam w sobie chłód. Problem w tym, że mojego chłodu nie da się "ogrzać".
- Co to jest szczęście?- Zapytałem pustej przestrzeni przede mną.
Nikogo tu nie było... W zaśnieżonym ogrodzie byłem sam. Jak zawsze.
Kiedyś przychodziliśmy tutaj z Ukrainą i Natalią, by spędzić trochę czasu na pielęgnowaniu kwiatów... robiliśmy to ze względu na starszą siostrę, która kochała- i pewnie nadal kocha- pielęgnować ogród.
- Każdy inaczej odczuwa szczęście.- Głos młodszego brata, uderzył we mnie niczym grom z jasnego nieba.
Odwróciłem się, by spojrzeć na dobrze znanego mi mężczyznę... Co on tutaj robi? Myślałem, że po krzywdach które mu wyrządziłem, zaszył się gdzieś w swoim państwie.
- Co tu robisz?- Zapytałem, zastanawiając się czy z powodu ciągłej samotności nie mam przypadkiem zwidów.
Chłopak wzruszył ramionami, powoli podchodząc do ławki na której siedziałem. Zauważyłem, że nadal delikatnie utyka na lewą nogę- kolejny błąd przeszłości, którego nie chcę już popełnić.
- Odwiedzam brata.- Stwierdził, jak gdybyśmy nigdy nie byli pokłóceni.- Pukałem, ale nikt nie otwierał. Podejrzewałem, że cię tu znajdę.
- Braciszku Białorusinie...
-Nie nazywaj mnie tak, proszę.- Pokręcił głową, chowając swoje poranione dłonie do kieszeni swojego grubego płaszcza. - Bracie Ivanie...
Poczułem dziwne ciepło na sercu... czy to można nazwać szczęściem? Te chwilę- kiedy siedzimy oboje na ławce w zaśnieżonym ogrodzie? Może milczymy, ale nie przeszkadza nam to. Czujemy się swobodnie w swoim towarzystwie.
Czyżby szczęście wreszcie postanowiło przestać mnie unikać? Przyszło razem z moim młodszym bratem, wprawiając mnie w dziwne, nieznane mi dotychczas uczucie ciepła na sercu...
Jeśli to jest szczęście, to mogę trwać w tej chwili wiecznie...
PROŚBA:
*Jako, że ostatnio postanowiłam się trochę "pobawić" pisaniem, to mam wielką prośbę. Napiszcie w komentarzu, albo na priv, dziesięć losowych słów np. "śnieg", "piasek". Ja postaram się je wpleść do następnego shota.*
Z góry dzięki <3