Ała...

579 17 0
                                    

Hejka. To znowu ja. Jestem właśnie w trakcie robienia sobie śniadania. Tylko nie wiem co zjeść więc chyba zrobię sobie naleśniki😛a tam jebać dietę.

-Mmmm jak ładnie pachną-sięgnęłam z szafki słoik z nutellą żeby posmarować sobie naleśnika ale nagle zakręciło mi się w głowie i upuściłam go. Słoik potłukł się a ja miałam rozciętą nogę.

-Ała!-krzyknęłam głośno, natychmiast pobiegłam do łazienki żeby obmyć i opatrzyć ranę.

-No po prostu świetnie, teraz będę miała blizny i ta nutella...tak miałam na nią ochotę!-wykrzyknęła sama do siebie obmywając ranę.

-No i kurwa bandażu nie ma!-byłam wkurzona na samą siebie.

Postarałam się uspokoić i narazie poczekałam aż krew przestanie mi lecieć. Poszłam do kuchni i cała podłoga była uwalona od nutelli. Wzięłam szybko mopa i zaczęłam myć podłogę od tej pysznej czekolady na którą tak bardzo miałam ochotę. Gdy już to zrobiłam uznałam, że aby ochłonąć pójdę się przejść.

Chodziłam pół godziny bez celu. Uznałam że już czas wracać. Gdy przechodziłam przez jezdnię...całe życie przeleciało mi przed oczami. Zostałam potrącona przez samochód!

-Kurwa!-wykrzyknęłam-Czemu to mnie spotyka?! Jak jeżdzisz idioto?!- czułam straszny ból w nodze na którą dzisiaj spadł mi słoik.

Nagle kierowca samochodu wysiadł roztrzęsiony i zaczął mnie wypytywać
-Nic ci się nie stało?
-Jak to nie? Ty się jeszcze kurwa pytasz? Jak jeździsz debilu jebany?! Powinni ci prawo jazdy odebrać!-nakrzyczałam na niego. Nie zwracałam uwagi jak wyglądał. Jakkolwiek by wyglądał i taj jest pieprzonym debilem. Najważniejsze dla mnie w tej chwili było tylko to by dać mu taki opiepieprz żeby zapamiętał to do końca życia.-Jeszcze się hamsko pytasz czy nic mi się nie stało? Popierdoliło cię do reszty?
-Przepraszam bardzo...jestem trochę zmęczony.-odrzekł ze strachem we głosie.
-Jak jesteś zmęczony to było za kierownice nie wsiadać! Takiego zjeba w życiu nie widziałam! Jak można być takim idiotą?!
-Naprawdę przepraszam, już zadzwoniłem na pogotowie.-odpowiedział z przejęciem w głosie.
-Tobie by się przydało pogotowie ale już psychiatryczne!- wykrzyczałam chamsko

Pogotowie już przyjechało i przewieźli mnie na oddział. Okazało się że mam złamaną nogę i przez 2 tygodnie będę miała ją w gipsie. Ja już podziękuje temu idiocie co mnie potrącił. Czeka cały czas żeby wiedzieć czy nic mi się nie stało. Już ja mu wygarnę!

-Przepraszam, pan który panią potrącił chce do pani wejść. Czy może?-odrzekł lekarz.

-Tak.-zgodziłam się tylko dlatego że chciałam się jeszcze trochę go pocisnąć...ale zaraz zaraz. Gdy tu wchodził wreszcie skupiłam uwagę na tym jak wyglada. Jest nieziemsko przystojny, ma zielone włosy i jest cały wytatuowany. Jezu nareszcie ktoś dla mnie. Ale faceci lubią zadziorne laski wiec będę na niego zła tylko postaram się nie rumienić.

-Czego chcesz? Nie mało ci jeszcze że mnie potrąciłeś?-mówiąc to trudno mi było utrzymać powagę przy nim.
-Chciałem cię bardzo przeprosić. Może dasz się zaprosić na kawę, tak w ramach przeprosin.

Tak trudno było mi odmówić ale chyba dalej będę zgrywać obrażoną.

-Myślisz że kawka wszystko załatwi idioto? Wiesz co? PIERDOL SIĘ!- odpowiedziałam z niepewnością w głosie.

-Proszę no wybacz mi, nie chodzi o to że chce cię przekupić kawą czy coś tylko poprostu chcę cię przeprosić. No to jak będzie?

Odmów, odmów, odmów.

-Okej, to kiedy?-brawo ja...ale w sumie jak tu odmówić takiemu przystojniakowi. Mam wrażenie że skądś go znam...o kurwa! Que...Quebo! Ten od Candy!

-Jutro, 17?-zapytał z lekkim uśmiechem

-Okej-jezu ale fart. Potrącił mnie Quebo! Wait chyba to że mn potrącił to hmm nie zbyt fajne ale to że Quebo to już coś. Naj dzień ever!

Tego samego dnia wyszłam ze szpitala. Na nogę założyli mi gips. Wychodząc zauważyłam tego co mnie potrącił. Chyba na mnie czekał.

-Podwieźć Cię?-zapytał

Nie wsiadaj obcym do auta, powiedz coś w stylu ze nie daleko mieszkasz.

-Spoko-moja głupota nie zna granic...

-To gdzie mnieszkasz?

-Murawska 12/3- i super. Teraz będzie miał mój adres żeby mnie porwać i zabić. Brawo ty Agata.

Zawiózł mnie pod wskazany adres. Nawet mu nie podziękowałam tylko powiedziałam chamskie „pa". I odjechał.

Jejku jaki on jest fajny!!!

I'm sorry, i can't.//QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz