~Ola pov.~
Obudziłam się o 3. Poprawka, budzik obudził mnie o 3, bo o 6 mam wylot, a muszę się uszykować, spakować.
Jestem dzisiaj nie do życia przez tą chorobę, ale mówi się trudno.
Dzisiaj wylot. Sory, JUŻ dzisiaj wylot. Naprawdę nie chce wracać to tej zimnej Polski, niestety nic z tym nie zrobię.
Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i zaczęłam pakować wszystkie rzeczy.
Nie trwało to długo, ale na lotnisku i tak trzeba być wcześniej.Wsiadłam ledwo żywa do auta. Siedziałam obok Krzysia i Sylwii. Pojechaliśmy na lotnisko.
Czy wy też twierdzicie, że najgorszym momentem w opuszczaniu fajnego miejsca jest wylot? Dla mnie tak.
Gdy wylecieliśmy przypomniało mi się wszystko, co tutaj przeżyłam.
Wszystkie wspomnienia...dosłownie wszystko.Cały czas przytulałam się do Krzysia, aż w końcu usnęłam...
-Kochanie, wstajemy. Jesteśmy już na miejscu.-powiedział Krzysiu.
Wow! Tak szybko dojechaliśmy? Albo to ja tak długo spałam😂. W każdym razie ważne, że nie musiałam nudzić się w samolocie.
Gdy dojechaliśmy ehh...musieliśmy się rozstać. Po dwóch tygodniach razem rozstania są trudniejsze.
Krzysiu odwiózł mnie pod sam dom, ale i tak było mi smutno, że nie mogliśmy spac razem.
-No to ten...cześ..-szybki jest! Nawet nie zdążyłam dokończyć zdania, a on mnie już pocałował. Ahh nasz ostatni pocałunek dzisiaj..
-Jakby coś się działo to dzwoń. Kocham Cię.-to było takie urocze. Aż mi się chciało płakać. Nie chciałam żeby jechał.
-Ja ciebie też, cześć.-powiedziałam po czym weszłam do domu. Dawno tu nie byłam, pomimo to i tak wolałam zostać z Krzyśkiem.
Zaczęłam się wypakowywać. W trakcie zauważyłam, że chyba Krzysiu włożył mi do walizki nasze wspólne zdjęcia i na tyle podpisał
„Kocham, Krzysiek".
CZYTASZ
I'm sorry, i can't.//QUEBONAFIDE
Fanfiction„Puste życie odkąd nie mam już o kogo walczyć..." To nie jest zwykły romans, bo takich na wattpadzie jest za dużo żebym dołożyła się do tej sterty romansów. To jest książka o życiu. Zdradach, kłótniach, miłości, nienawiści. UCZUCIACH Głowni bohater...