Niebo i piekło

186 11 0
                                    

Obudziłam się o 10. Jak na mnie to dosyć wcześnie. Całą noc myślałam o Quebo, o wczorajszym zajściu. Włączyłam telefon żeby przejrzeć insta. Jezu! Quebo wysłał mi wiadomość! Jaram się!
-Kino, dzisiaj?

Co mam odpisać? Oczywiście ze chce! Ale ja chce iść na horror...a jak Quebo będzie się bał? Miałam wielu, którzy bali się horrorów i nie za dobrze na tym wyszłam. Serio nienawidze romansów itp. Dobra, odpisze mu.

-Hmm a na jaki film?

-Jaki preferujesz?

Chyba tym razem napisze prawde, bo nie chce siedzieć dwie godziny na nudnym romansie i przypadkowo usnąć.

-horror, zakonnica?

-Wow. Tego się nie spodziewałem, myślałem że romans, spoko.

Serio? Myślał że ja powtarzam JA wole romans...no way!

-Widocznie dużo jeszcze o mnie nie wiesz.

-Chyba dużo...o 18?

-Okej.

Jezu...serio Quebo zaprosił mnie na randkę...jestem taka podjarana. Ale wait. Muszę się wyszykować...nie chce przynudzać ale to trochę trwa a ja wam tylko streszcze.

No to tak. Idę się myć i ubrać. Ubiorę się w krótkie spodenki jeansowe, bluzka levi's. Włosy rozpuszczone. No i start!

Oki jest 12:30 czyli robiłam to półtorej godziny. No spoko. Makijaż. Rzęsy, brwi, oczy; czarne cienie, kreska, czerwona szminka. I GO!

Spoczko. Robiłam to tylko 3 godziny czyli jest 15:30. Oki. Obiad. Kebab...dobra raz się żyje. Dieta już nie istnieje.

-Dzień dobry, co podać?
I w tej chwili rozłączyłam się. DIETA...jednak istnieje...Ale z 2 strony, co ja zjem na obiad? Dobra zadzwonię jeszcze raz.
-Dzień dobry, co podać.
I znowu się rozlaczyłam. Debilka ze mnie. No to może zadzwonię po pizzę...nie, dobra Kebab. Tylko inny. Jakiś Berlin czy coś.

Zamówiłam już. Czemu to tak długo trwa?! Już godzinę czekam. Dobra jest. Już 16:30! Jejku. Aż tak mało czasu do 18. Jaram się! Dobra. Obejrzę serial.

Jest 18! Schodzę na dół!
-Hej
-Hejka☺️-oczywiście się zarumieniłam no bo jak że niby inaczej...znowu zapomniałam o milionowej warstwie podkładu na policzkach.

Po drodze gadaliśmy o pierdołach, tyle tego było ze nie chciałoby mi sie tego pisać. W końcu dotarliśmy do kina. Siedzieliśmy obok siebie. Kupiliśmy pop corn, karmelowy. Gdy były bardzo straszne sceny przytulałam się do quebo. W końcu doszło do tego że...pocałowaliśmy się. Trwało to chyba za krótko dla mnie. Gdy film się już skończył, wyszliśmy z sali. Quebo złapał mnie.
-Kręcisz mnie, bardzo.-powiedział

Jezu, czuje ze jestem cała czerwona...co mam mu odpowiedzieć. Sam Quebo powiedział mi...aaaa! Agata, oddychaj. Musisz mu coś odpowiedzieć. Chyba kolejny raz powiem prawde.
-Ty mnie też-powiedziałam
Zaczęliśmy sie całować, mogłabym to robić ciagle.
-Jedziemy do mnie?-zapytał
-Tak.

~U Quebo~
Nie martwcie się, do niczego oprócz całowania nie doszło. Potem zasnęliśmy razem, w jednym łóżku. To było super. Niestety to co dobre, szybko się kończy.
Obudziłam się i musiałam szybko iść na nagrywki. Pożegnaliśmy się. I niestety wyszłam z jego domu.
Po nagrywkach wróciłam do domu i czekałam na jakąś wiadomość od Quebo. Mijały godziny, dni, tygodnie i Quebo nadal nie dawał znaku życia. Aż do dzisiaj. Wyszłam sobie na spacer i zobaczyłam go, ale nie był sam. Całował się z jakąś znajomą mi dziewczyną. Oczywiście poszłam zrobić mu awanturę.
-Co ty robisz kretynie? Pojebało cię? Przecież dopiero co...
Przerwał mi.
-To już przeszłość.
Poryczalam się. Nie mogłam patrzeć na niego całującego się z tą szmatą.
Czemu każdy jest taki sam? Nie wytrzymam tego dłużej. Jebac związki, jebać miłość.

I'm sorry, i can't.//QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz