Rozdział 14. "On nie będzie twój."

1.2K 143 32
                                    

Czy to mu się wydawało, czy nie, Baekhyun wstał i złożył zamówienie za przyjaciół. I nie zrobił tego tylko dlatego, aby pokazać Parkowi jak jego pośladki prezentują się w mega obcisłych dżinsach, które dopiero co kupił.

To wcale nie dlatego.

Ale ucieszył się, czując jego wzrok w tym miejscu. Specjalnie zakręcił biodrami, zaraz po tym siadając na swoim miejscu.

- Powinienem do niego podejść? - Nie był w temacie, ale skinął Minseokowi głową.

- Myślisz, że to dobry pomysł? - Kai miał wątpliwości. - Jest ze znajomymi. Raczej nie da ci kosza.

- Albo nie ma serca i zrobi to z premedytacją. - Wtrącił Jonghyun. - Więc idź, chcę się pośmiać.

Bo Jonghyun uwielbiał śmiać się z brata i jego przyjaciół. Mimo to, był ich najwierniejszym powiernikiem i nie wyobrażał sobie, żeby któremuś z tej trójki nie pomóc. Wiedział o nich wszystko, a oni zawsze przychodzili do niego po radę. W końcu był przystojnym, samodzielnym studentem psychologii, który bardzo często pozwalał u siebie nocować, kupując ciastka i soju.

Dlatego Minseok go kochał. Ich rodzice nie lubili, kiedy ich synowie pili, a nocowania u Jonghyuna to świetna okazja, aby wypić i dalej zachować pozory grzecznego syna.

Jongin szanował starszego brata przyjaciela za wszystkie jego miłosne podboje. Nie wiedział jak Jonghyun podbił do ładnej kelnerki, ale zdobył jej numer i umówił się z nią, mając zaledwie szesnaście lat i wzrost poniżej metra sześdziesięciu centymetrów. To było niemożliwe, a Kim tego dokonał.

Baekhyuna i Jonghyuna łączyła specyficzna relacja. Właśnie on nauczył naszego sportowca tylu pożytecznych rzeczy, które wykorzystywał, czerpiąc przyjemność z poniżania Dongwoo. Nauczył go również jak ładnie się ubierać, kiedy biegacz miał zaledwie trzynaście lat. Próbował nauczyć go całować, ale wtedy już Baek miał chłopaka i ta nauka zupełnie nie wchodziła w grę.

I co najważniejsze, Jonghyun nigdy nie był zawiedziony wyborami Baekhyuna, nie pouczał go jak jego rodzice i mimo, że nie popierał niektórych decyzji, wspierał go. Zawsze.

Dlatego też to on wiedział najlepiej jak śliczny biegacz się czuje, będąc zmuszany do małżeństwa. Jak się czuje, kolejny raz płacząc przez swoją matkę. Kiedy zostaje skrzyczany przez ojca, gdy się z nim nie zgadza.

- Idź.

I Minseok poszedł.

***

- Mam zawał! Minseok tu idzie! - Jongdae pisnął, starając się złapać oddech. - Czego on może chcieć?

- Nie wiem. - Kyungsoo to nie obchodziło.

Obchodził go tylko pozostały przy stoliku Kim i jego zbyt intymna relacja z nieznajomym Soo mężczyzną. Zastanawiał się o czym mogli rozmawiać w takim skupieniu.

I gdyby miał jakiekolwiek pojęcie o ich konserwacji, nie patrzyłby na Kaia z takim samym uwielbieniem jak wcześniej. Po prostu uznałby, że Kim jest dupkiem i po prostu przespałby się z nim, sprawiając, że ten nie dałby rady myśleć o kimkolwiek innym.

A tak chciał się postarać, pokazując swoją dobrą stronę.

- Jongdae? - Minseok stanął przy stoliku. - Możemy pogadać?

- Nie. - Odpowiedział mu ten. - Mów co chcesz, ale się pośpiesz, bo mi jedzenie stygnie.

I co, że nie miał zamiaru go ruszać? Chciał jakoś spławić obiekt swoich uczuć, a tylko będąc oschłym to może się udać.

Xiu podnióśł brew, zaskoczony. Ale chrząknął, kontynuując.

- Chciałem zaprosić cię na randkę. - Powiedział pewny siebie. - Na przeprosiny.

- Nie. - Chen nie myślał racjonalnie.

Ale było już za późno. Minseok skinąwszy głową, odszedł do swojego stolika.

***

Baekhyun przeprosił wszystkich i udał się do toalety. Nie mógł znieść napięcia seksualnego, które tworzyło się między nim a Parkiem nawet w takiej odległości. Musiał przemyć twarz wodą, musiał się ochłodzić.

Ale nie zdawał sobie sprawy, że Park Chanyeol chwilę po tym, jak zobaczył, że biegacz odchodzi, również wstał, nic nie mówiąc przyjaciołom.

I teraz stał dokładnie za sportowcem, dłonie zaciskając na jego biodrach.

Byun odwrócił się gwałtownie.

- Co ty wypra... Chanyeol?

- Tak, ja. - Przytaknął.- A kogo się spodziewałeś?

- Nikogo. - Pokręcił głową, lekko zawstydzony.

Park nie puścił go, jedynie jeszcze mocniej przyciagnął. A on nie miał nic przeciwko, swoje szczupłe palce wpląrując w kosmyki włosów wyższego.

I tak cholernie chciał go pocałować. Tak cholernie.

Ale zanim zebrał się na odwagę, Chanyeol zrobił już ten krok, lekko muskając jego wargi.

Baekhyun był wniebowzięty. Pchał ciałem w to młodszego, ze zwykłego, z pozoru, pocałunku, robiąc erotyczną grę, której nie można się nie poddać.

Co nie przeszkadzało kędzierzawemu. Właściwie podobał mu się taki zwrot akcji. Nawet bardziej niż bardzo, bo właśnie dotykał tych cudnych pośladków. Wsunął nawet rękę za materiał dżinsów, cicho stękając w pocałunku.

- Chanyeol? Jesteś tut...

Obaj spojrzeli na oniemiałego Yi Fana, który tylko kręcił głową, nie będąc w stanie nic powiedzieć.

- Czy wy? - Zaczął ostrożnie.

Przerwał mu Byun, cicho wzdychając.

- Muszę lecieć. - Zwrócił się do Parka. - Pa pa, Chanyeol.

Uśmiechnął się jeszcze, czując mocną dłoń wyższego, delikatnie klepiącą go po pośladku.

Odszedł, zostawiając ich samych.

***

- Gdzie byłeś?

- W toalecie. - Usiadł obok Jonghyuna. - Poprawiałem włosy.

- Nie widać.

***

- Popierdoliło cię! On ma chłopaka.

- Wiem. - Park tylko słuchał.

- A ty najnormalniej w świecie go całujesz!

- Tak.

- Chory jesteś!

- Wiem.

- On nie będzie twój.

- Będzie.

Sportowiec | ChanBaek; mpregOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz