Rozdział 16. "To zabolało."

1.2K 123 22
                                    

- Może to się wypaliło? - Chanyeol nie krył smutku. - Byłem aż tak zły?

Kyungsoo chciał parsknąć. Jednakże opanował się i tylko kazał Parkowi zamknąć łeb. Nie chciał, aby Luhan wiedział o problemach Parka z Byunem. Nie, dopóki był w tym palancie zakochany.

Bo Kyungsoo wcale nie podobały się te dziwne relacje między nim i jego przyjaciółmi. Akceptował związek Yi Fana i Huanga, ale miał na tą akceptację czas. Na denną miłość blond Chińczyka nie patrzył w jasnych barwach.

Wiedział on, że Chanyeol jest kretynem i nigdy nie zauważy uczuć Luhana. A Lu? On tak szybko się z tego nie otrząśnie. Miał zbyt porywczy charakter, dzięki czemu sprawy komplikują się, przysparzając każdemu kłopotów.

Tak samo jak teraz.

- Zamknąć się. - D.O. miał dość. - Nie idziemy na żadną domówkę. Po ostatniej nadal mnie coś boli.

- Dowiedziałeś się w końcu, kto cię tak skrzywdził?

Soo skrzywił się nieznacznie. Ten facet go nie skrzywdził. Dobra, zaciągnął go do łóżka, ale w zamian dał niezapomniane wrażenia. I ślady po zębach na pośladku.

- Nie. - Odpowiedział z opóźnieniem. - Ale mam zamiar się dowiedzieć.

Kłamał. Przecież doskonale wiedział, że spał z Jonginem. Ale czekał, aż ten sam zainteresuje się namiętnym kochankiem i przyjdzie do niego, błagając o jeszcze jeden raz.

- To ja ci pomogę! - Jogdae starał się ukryć smutek. - I tak nie mam co robić...

Nikt nie skomentował tych słów. Jednak każdy zauważył rozpacz przyjaciela i jego spadek poczucia własnej wartości.

Kris w myślach obiecywał dopieścić mordkę Minseoka kilkoma siniakami. A Tao patrzyłby na to, uśmiechając się czule.

***

- Napisz do niego. - Rozkazał. - Napisz.

- Nie odpisuje mi. - Xiu podniósł wzrok na przyjaciela. - Nie wiem, co mam zrobić.

- A ja mam pomysł. - Baekhyun uśmiechnął się słabo. - Daj telefon.

- Po co?

- Daj.

- Masz minutę.

- Wystarczy.

***

- Nie wierzę w to. - Chen upuścił telefon na łóżko Parka. - On to zrobił.

- Co?

Nie dostali odpowiedzi.

Dlatego Tao chwycił za telefon i przyjrzał się widocznym na ekranie zdjęciu.

Nie rozumiał reakcji przyjaciela na fotkę przedstawiającą kawałek dłoni Xiumina i kubka z kawą. Okej, może chłopak na zdjęciu pokazywał serduszko palcami i kawa miała serduszkowy wzór, ale co z tego?

- Oznaczył cię? - Odgadł po chwili. - Chen?

Ten skinął tylko głową.

- Napisał, że przeprasza i dodał lokalizację.

- Więc?

- Trzymajcie kciuki.

- Powodzenia!

***

- Co ty zrobiłeś?!

- Nic, skarbie. - Baek cmoknął przyjaciela w policzek i wziął swoje rzeczy.

- Zostawiasz mnie?

- Nie będę przeszkadzał wam w randce.

- Baekhyun!

***

Jongdae jechał pustym, nie licząc jakiejś starszej pani i młodej kobiety, autobusem. Trzymał się barierki, w kieszeni mając telefon, do którego podłączone były słuchawki, z których leciała niezrozumiała dla chłopaka muzyka.

Nie skupiał się na niej, nie. On myślał tylko o coraz bliższym celu swojej podróży. Bał się, bardzo się bał.

Co jeśli Minseok wcale nie miał na myśli jego? Ale go oznaczył, więc...

Podejdzie do niego i co mu powie?

Jongdae pokręcił głową, gotów zawrócić. Ale Kyungsoo przewidział taki zwrot wydarzeń i zagroził, że jeżeli Koreańczyk nie spotka się ze swoim crushem, zmusi go do różnych odrażających rzeczy.

A co jeśli Minseoka nie ma już w kawiarni? Jeśli ktoś z nim jest, a on o nim zapomniał?

Pokręcił głową. Odgonił łzy i wziął głęboki oddech.

Zrobi to. Zrobi.

Albo i nie.

***

Kim Minseok duszkiem pił już trzecią kawę. W głowie mu buzowało, a on sam wiedział, że jeszcze jeden napój i zwymiotuje. Na brązowo, z elementami bitej śmietany i kolorowej posypki.

Zjadłby coś, tak bardzo się stresował. Ale mimo, że był dobrze wyrzeźbiony, dalej brali go za chucherko, które nie potrafi przebiec kilometra.

Okej, nie da rady, ale mięśnie na brzuchu ma! Jongdae by mógł pokazać. Nawet teraz.

Teraz, bo własnie teraz zauważył jasną czuprynę stalkera, który wahał się z wejściem do lokalu.

***

Wdech. Wydech. Wdech. Wydech.

Jest tam. Sam. Jest tam. Jest!

Chen wewnętrznie piszczał. Ale był taki niepewny. Nie wiedział co zrobić, a serca nie zamierzał się już słuchać.

Zjebało, tak? To teraz pora na rozum.

A rozum nie doradza wiele więcej. Tak jakby wszystkie organy Kima zbuntowały się przeciwko niemu i wręcz błagały o obecność drugiego chłopaka.

Chen westchnął.

Wejść, czy nie wejść? Czy naprawdę chciał wybaczyć Xiuminowi? Czy chciał popchnąć ich relację do przodu.

Tak.

To dlaczego odwrócił się i poszedł prosto na przystanek, nie dostrzegając smutnego wzroku obiektu swoich obserwacji?

Dlaczego ani razu nie odwrócił się, mimo, że czuł się obserwowany?

Dlaczego?

***

- Dlaczego nie wszedł?

- Minnie, wiesz, że to nie takie proste. - Baekhyun przejechał dłonią po ramieniu smutnego przyjaciela. - Liczy się, że tu był.

- Ale nie wszedł.

- Ty byś wszedł?

- Oczywiście. - Powiedział szybko. - Wszedłbym, nawet tylko po to, aby tego kogoś spoliczkować. I ja bym wolał dostać w twarz, niż patrzeć jak odchodzi. To zabolało.

- Wiem.

- Wiesz?

- Wiem.

Sportowiec | ChanBaek; mpregOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz