Park Chanyeol wpatrywał się w rozciagającego mięśnie nóg sportowca. Nie mógł oderwać wzroku od tych delikatnych łydek, mając przed oczami obraz nagiego chłopaka, jego pełnych ud i delikatnego brzucha, który tak bardzo chciał ponownie wycałować.
Mimo, że on sam rozciągał ramiona i na tym skupione było jego ciało, jego umysł powrócił do wspomnień z poprzedniego weekendu, który chciałby tak bardzo powtórzyć. Ponownie rozkoszować się malinowymi ustami i czuć przyjemny ból w podbrzuszu, gdy będzie wykonywał mocne, ale na tyle delikatne, aby nie skrzywdzić delikatnego biegacza, pchnięcia, dzięki którym obaj zatracą się w rozkoszy, pragnąc więcej i więcej.
Krótko mówiąc, pożądał starszego od siebie chłopaka i marzył o ich ponownym zbliżeniu.
***
Byun Baekhyun pogrążony był w rozmowie z przyjacielem, który zamiast mu pomagać i kibicować mu, wątpił w jego talent i sens wykonywanych ćwiczeń.
- Potrafisz tylko marudzić. - Burknął nasz sportowiec. - I szukać podtekstu we wszyskim, co zrobię.
- Powiedziałem tylko, że Park się lampi. - Zaśmiał się drugi i zupełnie niedyskretnie spojrzał na chłopaka, o którym mówił. - O, zobacz.
- Przestań.
- No co? Czyżby mój Baekkie ma z nim bliższe kontakty? - Kai uśmiechnął się, pokazując bielutkie ząbki. Jednak widząc poważny wzrok przyjaciela, przestał się uśmiechać i zmarszczył brwi. - Nie mów, że ty i on...
- Śmieszmy jesteś. - Baekhyun zaśmiał się, zupełnie jakby usłyszał bardzo dobry żart. - Przecież on ma Luhana.
- No tak. - Stwierdził mulat, kiwając głową. - A ty dalej jesteś sam... - Ale widząc morderczy wzrok Byuna, szybko się poprawił. - A ty masz Dongwoo! Masz Dongwoo!
Bo ani Kai, ani Xiumin nie dowiedzieli się, co wydarzyło się tego wieczoru. Nie wiedzieli, co przeżył ich przyjaciel w kwietniową noc. I nawet nie zdawali sobie sprawy jak wiele nie wiedzą.
***
- Cześć. - Minseok podszedł do drugiego Koreańczyka. - Kyungsoo, prawda?
Chłopak skinął głową, nawet na niego nie patrząc. Dalej skupiał wzrok na intrygującym przyjacielu rozmówcy.
Bo czy on przypadkiem go nie kojarzył? Czy przypadkiem kiedyś z nim nie rozmawiał? Czy przypadkiem nie zrobił czegoś głupiego, kiedy obiekt jego wzroku był obok?
Minseok chrząknął. D.O. odwrócił się w jego stronę, ciskając pioruny z oczy.
- Czego chcesz? - Warknął. - Hm?
- Ja... - Minnie podrapał się w skroń. Nie był przyzwyczajony do takiego tonu. - Skrzywdziłem Jongdae i chciałem to naprawić.
- I?
- Ale nie wiem jak? - Gubił się.
Nie tylko w słowach. W swoich myślach również.
Kim był zagubiony. Nie wiedzial, co mógłby zrobić, aby jego stalker mu wybaczył. Zaśmiał się na ten paradoks. Ofiara szuka wybaczenia u własnego stalkera. Komiczne.
Kyungsoo spojrzał na niego krzywo. Czy ten chłopak nie może dać mu w spokoju pooglądać przystojnych prawie mężczyzn bez koszulek? Czy on nie ma serca, przeszkadzając mu w tej chwili i kradnąc tlen, którego tak bardzo teraz potrzebuje, bo... O matko! Jongin zdjął koszulkę!
- Jongdae uwielbia margerite. - Powiedział, ledwo przytomny. - Zabierz go...
- Dzięki! - Nie skończył, bo drugiego już nie było.
Dlatego tylko wzruszył ramionami. Przecież to nie jego sprawa, jeśli obiekt uczuć jego przyjaciela zabierze go gdzie indziej, niż ten zwykł chodzić.
I nawet nie wiedział, czy Minseok jest na tyle bogaty, aby kupić im po tym jakże obrzydliwej, przynajmniej dla niego, przekąski.
***
- Byun, do mnie!
- Tak jest, panie Kim. - Baekhyun wstał i podszedł do nauczyciela.
Właściwie miał taki zamiar, ale z zupełnie nieznanych sobie powodów wylądował na podłodze.
- Ała! - Syknął, zaciskając powieki i przez materiał koszulki masując sobie plecy. - Idioto.
- Przepraszam, Baekkie. - Usłyszał.
Gwałtownie otworzył oczy i wytrzeszczał je na widok prawie leżacego na nim Chanyeola.
Prawie, bo Park opierał się na rękach, ustawionych blisko jego głowy. Między kolanami miał jego biodra. Ciało Baekhyuna kusiło, a podwinięta koszulka na brzuchu wcale nie uspokajała. Ani jednego, ani drugiego.
Wysoki szybko się podniósł, pomagając wstać cudnemu sportowcowi.
- Naprawdę przepraszam. - Ponowił. - Nie chciałem na ciebie wpadać, Baekkie. Wybacz.
Byun uśmiechnął się, obserwując dołeczki w policzku chłopaka.
- Jest w porządku. - Powiedział, wciąż nie puszczając jego dłoni.
I dobrze się stało, ponieważ już po kilku sekundach na powrót leżeli na podłodze, stękając z bólu.
Tym razem to Baekhyun wpadł na Chanyeola. I nie wiedząc, co się dzieje, próbował wstać. Robił to tak nieudolnie, że zamiast ręką oprzeć się o nogę Yeola, czy też o zimną podłogę, oparł się o jego krocze. Jednak czując, że coś jest nie w porządku, ścisnął je, na co Park stęknął cicho i spojrzeniem niemal błagał, aby Baekhyun albo przestał, albo skorzystał z jego zaproszenia do sypialni jednego z nich.
Baekhyun myślał, że zapadnie się pod ziemię, czując twardniejący, tak sobie już znany, narząd.
- Przepraszam. - Czerwony na twarzy wstał, poprawiając koszulkę. - Ja...
- Nie tłumacz się.
Na widok pocieszającego uśmiechu Chanyeola sam się uśmiechnął, i mrugając mu jeszcze, podbiegł do swojej sekcji.
A Park dziękował trenerowi za takie luźne spodenki.
***
- I czego się szczerzysz?
- Nie szczerzę. - Byun pokazał Jiminowi język. - I zostaw mnie w spokoju.
- Lecisz na niego.
- Wcale nie.
- Wcale tak.
Baekhyun już nie zaprzeczał.
CZYTASZ
Sportowiec | ChanBaek; mpreg
أدب الهواةBędąc odważnym splotł ich dłonie ze sobą. Ucieszył się, kiedy starszy ani nie wyrwał ręki, ani jakkolwiek nie zaprotestował. Ba! Baekhyun był wręcz zachwycony. W obecności Chanyeola czuł się naprawdę dobrze. Nie dlatego, że ten nie przyklejał się do...