- Dlaczego ja jestem taki zmęczony? - Baekhyun wpatrywał się w swoją sylwetkę w lustrze. - No dlaczego?
- Skąd ja mam wiedzieć? - Dongwoo spojrzał na niego znad telefonu. - Może przestań biegać?
Byun nie skomentował tego ani jednym słowem. Nie mógł wygonić chłopaka, dlatego, że jego rodzice, razem z tymi jego, siedzieli na dole i rozmawiali o firmie.
Znowu.
Tak jakby nie mogli zrobić tego w gdziekolwiek, byleby nie u niego w domu. To takie frustrujące, przebywać w jednym pomieszczeniu z osobą, której się szczerze nienawidzi.
A ich matki ubzdurały sobie nie wiadomo co. Bo dlaczego jego matka pyta, czy spał z Dongwoo? Z jakiego powodu rodziecielka jego przyszłego męża pozwala im jechać na weekend do rodzinnego domku pod Seulem?
Takie sytuacje są dla Baekhyuna stresujące. Nie wie on wtedy, co odpowiedzieć. Albo odpowiada za niego Dongwoo.
- Zmień spodnie. - Usłyszał nagle.
- Hm?
- Zmień spodnie. - Powtórzył chłopak, wstając z łóżka. - Te są zbyt obcisłe.
Byun prychnął. Nie zamierzał zmienić spodni. Nie, kiedy ktoś mu kazał.
Bo czy Dongwoo był jakimkolwiek autorytetem? Dobrze, był starszy, ale tylko o dwa miesiące. Nic więcej.
- Nie. - Powiedział. - Możemy już iść?
Przecież obaj nie powinni chcieć spóźnić się do restauracji. Ale starszy chłopak był innego zdania.
- Zmieniaj te spodnie.
- Zapomnij. - Baekhyun wiedział, że jego przyszły mąż jest wściekły.
Ale się tym jakoś specjalnie nie przejął.
I zanim się spostrzegł, leżał pod nim, na łóżku, z rękoma nad głową.
- Puść mnie. - Zarządał.
- Zapomnij. - Usłyszał w odpowiedzi. - Trzeba było mnie słuchać.
- Jaki z ciebie dupek. - Inne określenie nie pasowało. - Puść mnie, Do...
Nie skończył. Po prostu zabrakło mu słów, kiedy ujrzał swoją matkę w drzwiach swojego pokoju. To było takie zawstydzające.
On, Dongwoo i ta sytuacja. To wygladało zupełnie, jakby oni... Nie. Nawet nie chciał myśleć o seksie z tym chłopakiem.
Chrząknął.
- Mamo, wyjdź. - Poprosił.
- Nie wiedziałam, że wy... - Próbowała się tłumaczyć, nieudolnie.
- Wyjdź. - Powtórzył.
- Macie dwie minuty na zejście na dół. - Zamknęła drzwi.
Biegacz westchnął. Jeszcze tego mu brakowało, aby jego rodzice myśleli o nim nie wiadomo co. I jeszcze te śliskie łapy Dongwoo pod koszulką!
A nich go szlag!
- Odwal się ode mnie. - Syknął, wstając. - I nie próbuj mnie więcej dotykać.
- Po ślubie taki nie będziesz.
- Chciałbyś.
***
- Może powinienem do niego napisać? - Chanyeol wpatrywał się w przyjaciela. - On jeszcze nie napisał.
- A masz w ogóle jego numer? - Kyungsoo spojrzał na Parka. - Hm?
- No nie. - Westchnął.
- To nie napiszesz. - Uśmiechnął się i ruszył przodem, chcąc szybciej dostać się do ich ulubionej pizzerii. - No chodź.
- Idę.
***
- Więc chcesz mi powiedzieć, że ten przyjaciel Byuna zaprosił cię na randkę? - Yi Fan nie krył zaskoczenia. - A ty tak jakby odmówiłeś?
- No tak. - Jongdae podrapał się po uchu. - On był taki przystojny...
- No chyba nie, skoro dałeś mu kosza. - Zakpił Soo, zjadając już trzeci kawałek pizzy.
Którym się prawie zadławił, widząc wchodzącego do lokalu obiekt ich rozmów. Ale on nie był sam.
Był z nim nieznany przyjaciołom mężczyzna, który szybko zdjął z siebie bluzę, pokazując umięśniony brzuch kryjący się pod bardzo obcisłą koszulką.
Jednakże ich zaskoczenie było jeszcze większe, kiedy spostrzegli idących w tamtą stronę pozostałych przyjaciół Minseoka. Kai opiekuńczo przytulał Byuna, jakby chroniąc go przed złem tego świata.
Cudowny. Tak się Kyungsoo wydawało.
Usiedli.
I jak gdyby nic, obaj cmoknęli nieznajomego w policzek. A ten, jak gdyby nic, oddawał muśnięcia i uśmiechał się do nich!
To nie tak, że Chanyeol był zazdrosny. To nie tak, że Jongdae był zazdrosny.
To nie tak, że Kyungsoo był zazdrosny.To nie tak, że Kris patrzył się na nich dziwnie, dzieląc się z Tao pizzą. To wcale nie tak.
***
- Jonghyun. - Baekhyun pisnął niemęsko. - Skarbie ty moje. - Cmoknął go szybko w policzek.
- Cześć, rybko. - Odpowiedział mu starszy brat Minseoka. - Cześć, Jongin. - Dodał.
- Już nie rybko?
- Nie, tygrysku.
- Przestańcie. - Xiumin pokręcił głową. - Głodny jestem.
Sportowiec skinął głową, zgadzając się z nim całkowiecie. Już miał nawet skladać małą propozycję, kiedy to zauważył znajome twarze po drugiej stronie lokalu.
- Minnie, twój stalker tu jest. - Powiedział cicho. - I tak dziwnie się w ciebie wpatruje...
- Jongdae?
- Kim jest Jongdae?
- Cii. - Uciszył wszystkich Baekhyun. - Zaraz coś zrobię.
- Co?
Byun nie odpowiedział. Po prostu pomachał znajomym, wśród których siedział nie kto inny jak obiekt jego pożądania.
Park Chanyeol puścił mu oczko. Albo to mu się tylko wydawało.
CZYTASZ
Sportowiec | ChanBaek; mpreg
Fiksi PenggemarBędąc odważnym splotł ich dłonie ze sobą. Ucieszył się, kiedy starszy ani nie wyrwał ręki, ani jakkolwiek nie zaprotestował. Ba! Baekhyun był wręcz zachwycony. W obecności Chanyeola czuł się naprawdę dobrze. Nie dlatego, że ten nie przyklejał się do...