- Przejdziemy się? - Chanyeol odebrał od Baekhyuna brudny talerz, szybko wkładając go do zmywarki.
Pałeczki wrzucił do zlewu, nie troszcząc się o ich los.
- W porządku. - Cudowny biegacz uśmiechnął się delikatnie, kręcąc głową. - Tylko poczekaj, ubiorę się.
Park skinął głową, nie komentując wypowiedzi starszego. Ale nie rozumiał.
W końcu był czerwiec i było piekielnie gorąco, sam pocił się nawet w krótkiej koszulce. A Baekhyun narzucał na siebie bluzę, dłonie chowając w jej rękawach.
- Nie jest ci za gorąco? - Wolał się upewnić, niż piekielnie martwić. - Baekkie?
- Jestem w ciąży. - Dostał odpowiedź. - Zrozum to, kretynie.
- W porządku. - Zaśmiał się, siląc na wielki uśmiech. - W takim razie chodźmy.
- Gdzie?
- Poznasz, tak naprawdę blisko, moich przyjaciół. - Powiedział lekko, jakby to było czymś oczywistym.
Ale Baekhyunowi nie było to oczywiste. Ani tym bardziej lekkie. Bał się. Tak cholernie się bał.
***
Dlatego na skwerek, gdzie zazwyczaj przesiadywał z Taeminem, Kaiem i Minseokiem szedł jak na egzekucję. Egzekucję jego dumy i cierpiącej duszy. Może w ten sposób znajdzie ukojenie? Może w ten sposób jego dusza zazna jakiegokolwiek spokoju? Może w ten sposób ulży sobie w cierpieniu? Może w ten sposób marna imitacja szczęścia zostanie zastąpiona jej prawdziwą wersją? Może.
Ale nie miał czasu nad tym myśleć, teraz mocno przytulany przez Huanga.
Oddał uścisk, czując cmoknięcie w swój własny policzek. Uśmiechnął się szeroko, ukrywając tak swój smutek i niepewność.
- Hej. - Zaśmiał się. - Widzę, że się stęskniłeś. - Zażartował.
- A żebyś wiedział. - Odpowiedział mu śmiech Chińczyka. - Naprawdę nie mogę się doczekać, aż będę wujkiem waszego bobo.
- Naszego bobo? - Baekhyun zmieszał się delikatnie. - Miło mi, ale nie chciałbym, abyś mówił o tym tak głośno.
- Och, przepraszam.
- Nie masz za co prze...
- Baekhyun! - Minseok rzucił mu się na szyję, mocno go tuląc. - Skarbie, Byunnie. - Nie puszczał, wzmacniając chwyt.
- Minnie. Dusisz.
- Och, przepraszam. - Kim puścił go szybko, całując w policzek.
Poprawił luźno opadający kosmyk włosów na czole cudownego biegacza i uśmiechnął się do niego radośnie.
- Jak się czujesz? Na pewno dużo jesz? Badania masz w normie? Czy Park nie traktował cię źle? Nie czujesz się słabo? Nie masz nudności? Nic cię nie boli? Nie gorąco ci w tej bluzie? Czy... I chwila. Czy to nie jest bluza Kaia?
Baekhyun zaśmiał się cicho. Nie był na siłach odpowiedzieć na wszystkie pytania Minseoka, dlatego skinął tylko głową, cicho dziękując za troskę. A ten uśmiechnął się, jeszcze raz przytulając przyjaciela.
- Zaraz Kai tu będzie i zabierzemy cię w specjalne miejsce. - Zdradził. - Ale może najpierw przywitaj się z przyjaciółmi twojego niedoszłego chłopaka. - Skinął głową w kierunku Yi Fana, Kyungsoo i Jongdae.
Bo ci naprawdę tracili cierpliwość, groźnie patrząc na Kima.
Baekhyun tylko głośno się zaśmiał, odwracając się do wspomnianej trójki. Chanyeol uśmiechnął się, łapiąc za jego dłoń. Speszył tym ciężarnego, ale ten nic nie powiedział, pozwalając przytulić się Kyungsoo.
- Świetnie wyglądasz. - Powiedział ten. - Myślę, że ciążowy seks ci służy. - Puścił mu oczko, szybko ustępując miejsce przy Byunie.
Które zajął Minseok, teraz na dobre przyklejony do naszego sportowca. Wszystkie jego gesty świadczyły o tym, jak bardzo troszczy się on o Baekhyuna. Wszystkie słowa goiły zranioną duszę noszącego dziecko Parka.
Dlatego obaj chętnie zatopili się w rozmowie, siedząc na miękkiej i ciepłej od słońca trawie. Nie zwracali uwagi na obecności innych nastolatków, rozmawiając o ubrankach dla niemowląt.
Xiumin nie musiał wiedzieć, że Baek się boi, prawda? Nie musiał wiedzieć, że ten nie chce nawet zobaczyć dziecka, próbując o nim zapomnieć. Nie musiał wiedzieć, bo sam Baekhyun był przekonany, że jego lęk nie jest niczym złym. Że jego decyzje nie wpłyną na innych.
Jednak długo nie porozmawiali. Bowiem Tao, tylko usłyszawszy o jakichkolwiek częściach garderoby, szybko dosiadł się do nich, wtrącając swój punkt widzenia.
- Mam nadzieję, że nosisz dziewczynkę. - Wyznał zupełnie szczerze. - Mógłbym jej wtedy kupować ciuszki i się nią opiekować, kiedy będziesz zajęty Chanyeolem.
- Zajęty Chanyeolem?
- Mam na myśli, że ten dureń nie dostanie celibatu, dopóki mała nie skończy uniwersytetu i będziecie zajmować się sobą w łóżku.
- Och. - Baekhyun był zawstydzony. - Nie wiem, czy...
- Nie wypieraj się. Lecicie na siebie. Widzę, że chciałbyś, aby wziął cię tu i teraz.
"Tak, Tao." Chciał mu odpowiedzieć Byun. "Jednak dla mnie w Chanyeolu ważny jest jego kutas, nic więcej." Zaśmiałby się gorzko.
Jednak tego nie zrobił, rumieniąc się lekko. Dlatego też Chinczyk pisnął, zwracając na ich trójkę uwagę. Która szybko spoczęła na innych chłopaku, podchodzącym do cudownego biegacza.
- Nie poznałeś mnie, jestem Sehun. Witaj. - Powiedział ten. - Miło cię poznać. - Posłał Baekhyunowi uśmiech.
Uśmiech, który go przeraził. Uśmiech, który nie zwiastował nic dobrego. Uśmiech, powodujący ciarki na plecach ciężarnego.
A/N
Moje Zbereźniki!
Akcja przyśpiesza, ale spokojnie, jak na razie ograniczam dawkę.
Na moim profilu pojawił się nowy ficzek.
"Urozmaicenie"
Historia o tym, jak Chanyeol i Baekhyun radzą sobie po rozstaniu. Tu nic nie jest tak, jak myślicie, że jest.
sic_cus
CZYTASZ
Sportowiec | ChanBaek; mpreg
FanfictionBędąc odważnym splotł ich dłonie ze sobą. Ucieszył się, kiedy starszy ani nie wyrwał ręki, ani jakkolwiek nie zaprotestował. Ba! Baekhyun był wręcz zachwycony. W obecności Chanyeola czuł się naprawdę dobrze. Nie dlatego, że ten nie przyklejał się do...