- Smakuje ci, Baekhyun?
- Tak, pani Park. - Uśmiechnął się nikle, kontynuując jedzenie.
Nadal chciał trwać w mało przyjemnej ciszy. Bo fakt. Nie była ona komfortowa, ale była bezpieczna.
I dzięki niej Baekhyun był jakby szczęśliwy. A jego mały uśmiech widzieli wszyscy zgromadzeni.
A mimo to, Chanyeol narzekał. Jego serce pragnęło usłyszeć głos chłopaka, a nie tylko widzieć jego uśmiech. Bo czuł, że coś jest nie tak. Czuł to i to tak cholernie go bolało.
***
- Łazienka znajduje się naprzeciwko schodów, a to twój pokój. - Kobieta wpuściła cudownego biegacza do jego tymczasowej sypialni. - Mam nadzieję, że ci się podoba.
- Tak, dziękuję. - Powiedział cicho, rozgladając się po pokoju.
Ale nie podobało mu się tu. Nie.
Pokój był zbyt sztuczny i zbyt chłodny. Zbyt nie dla niego.
- Za chwilę przyniosę ci ręcznik i podstawowe kosmetyki. - Pani Park dotknęła jego ramienia, wybudzając go z transu. - Za momencik wracam.
- Oczywiście. - Skinął głową, podchodząc do okna.
I to była najlepsza decyzja. Zmarszczył brwi, nie spodziewając się tego. To było...
- Fantastyczne, nie? - Chanyeol objął jego talię, przytrzymując go. - Masz najlepszy widok.
- Tak. - Powiedział biegacz tylko. - Jest cudowny.
Chanyeol nie odpowiedział. Nie widział takiej potrzeby, gdyż w tej chwili zaczął być szczęśliwym.
Szczęśliwy, obejmując miłość swojego życia. Szczęśliwy, mając pewność, że ich nienarodzone jeszcze dziecko ma zapewniony dom i opiekę. Tak szczęśliwy.
- W wannie jest hydromasaż. - Powiedział nagle. - Nie krępuj się i się zrelaksuj.
Baekhyun przytaknął.
- A jeśli...
- Jeśli co?
- Wypij ze mną herbatę, jeśli nie będziesz mógł spać. - Zakończył. - Jeśli chcesz, oczywiście.
Byun nie odpowiedział.
***
Ale myślał nad tym. Doszukiwał się różnych znaczeń. Myślał o wszystkich płaszczyznach tego aspektu. Jednakże nic nie doszukał.
To tylko zaproszenie na herbatę, tak? Nic się nie stanie, a jeśli kolejny raz trafią do łóżka, uprawiając seks... To nic, prawda?
On będzie szczęśliwy, Chanyeol będzie szczęśliwy, ich dziecko będzie szczęśliwe.
Ale chłopak Chanyeola. On nie będzie szczęśliwy.
I Baekhyun był o tym przekonany.
Tak bardzo, że zaczął cicho szlochać, podkulając kolana do klatki, bezbronny.
***
- Myślisz, że będzie w porządku? - Yeol wyjrzał przez okno, dziwnie smutny. - Hm?
- Oczywiście. - Yi Fan zaśmiał się cicho. - Wleci ci do łóżka jak poparzony. - Chichotał. - A tak w ogóle, co teraz robicie?
- On siedzi w łazience, rodzice śpią, a ja...
- A ty?
- Czekam na niego z tą jebaną herbatą. - Parsknął. - Nawet nie wiem, czy zejdzie, napić się jej ze mną.
- Najwyżej sam mu zaniesiesz. - Chińczyk z pewności wzruszył ramionami. - To nic skomplikowanego.
- Niby tak. - Przyznał Park. - Jednak nie chcę wyjść na nachalnego dupka.
- I tak nim jesteś. Chociaż nie. Nie śpicie w jednym łóżku. Nie jesteś nachalny.
- Sugerujesz, że jestem dupkiem?
- Jestem o tym przekonany. - Parsknął, żegnając się krótko.
I nie czekał na odpowiedź przyjaciela, rozłączając się szybko.
Bo Yi Fan miał swoje problemy. Te Parka przestawił na drugi plan, zapominając o nieświadomości przyjaciela.
Luhan nie był taki groźny, prawda?
Prawda?
A/N
Moje Zbereźniki!
Na moim profilu pojawiła się notka odnośnie nowego ChanBaeka. Ciekawi? To zapraszam.
Jak się czujecie? Wszystko okej? Ubierajcie się ciepło, nadal mamy zimę.
sic_cus
CZYTASZ
Sportowiec | ChanBaek; mpreg
FanfictionBędąc odważnym splotł ich dłonie ze sobą. Ucieszył się, kiedy starszy ani nie wyrwał ręki, ani jakkolwiek nie zaprotestował. Ba! Baekhyun był wręcz zachwycony. W obecności Chanyeola czuł się naprawdę dobrze. Nie dlatego, że ten nie przyklejał się do...