Rozdział 43. "To przez nie, prawda?"

1.1K 117 31
                                    

- Coś między wami się stało? - Kobieta oczywiście zauważyła zły stan ciężarnego. - Chanyeol nigdy nie zapraszał do siebie tylko jednego z przyjaciół. Teraz przyszedł tylko z Luhanem i obawiam się...

- Z Luhanem?

- Tak, skarbie. Zawsze mieli dobry kontakt i byli naprawdę zgraną parą.

- Parą?

- Ummm, wybacz. - Zaśmiała się nerwowo. - Parą przyjaciół. - Wyjaśniła szybko. - Bardzo dobrze się dogadują, ale wolałabym, aby Chanyeol z tobą spędzał wolny czas.

- Nie musi. - Baekhyun szybko zaprzeczył, patrząc w szybę. - Jest wolny, a moja ciąża nie jest dla niego ograniczeniem.

- Ale Baekkie...

- Możemy zjeść coś niezdrowego? - Przerwał szybko, widząc w oddali szyld znanej sieciówki. - Proszę?

- Tak, skarbie. - Kobieta zaśmiała się, jednak zanotowała sobie wszystko w głowie. - Też mam ochotę na frytki.

Zaśmiali się oboje, zostawiając zaczęty temat.

***

- Wróciliśmy! - Kobieta krzyknęła, informując o tym domowników.

Jednak nikt jej nie odpowiedział, przez co wzruszyła ramionami, pozwalając Baekhyunowi iść na górę.

Już w samochodzie ustalili, że ten nie musi jeść kolacji, najedzony niezdrowym jedzeniem. Zaczęli temat dyrektora szkoły, a pani Park obiecała, że pójdzie tam z Byunem.

Ten się wtedy tylko ucieszył, uśmiechając delikatnie.

Ale teraz już się nie uśmiechał, mając łzy w oczach. Nie rozumiał, dlaczego ojciec Chanyeola na niego krzyczy, każąc przejść do jadalni. Nie rozumiał, kim jest młoda kobieta, starająca się go uspokoić.

I nie rozumiał dlaczego Chanyeol przytula go teraz, ignorując stojącego u szczytu schodów Luhana.

Ale wbrew pozorom, pozwolił się objąć i podnieść, niesiony do sypialni przez ojca jego dziecka.

***

- Przepraszam za niego. - Usłyszał po raz kolejny, patrząc w oczy chłopakowi. - Zdenerwował się, że odmówiłeś zjedzenia kolacji. Nie wiedział, że już jadłeś.

Nie odpowiedział, jeszcze mocniej tuląc się do piersi wyższego, potrzebując tego tak bardzo.

***

- Przepraszam cię, Baekhyun. - Starszy mężczyzna chrząknął, siadając obok niego na kanapie. - Wybacz mi, jednak martwię się stanem mojego wnuka...

- Rozumiem. - Biegacz westchnął tylko, kolejny już raz mając w oczach łzy.

Czym zaniepokoił wszystkich, pana Parka, panią Park, nieznaną mu dziewczynę i Chanyeola.

- Nic się nie stało. - Powtórzył, zanosząc się szlochem. - Nic się nie stało.

- Ale dlaczego płaczesz?

-  Nie wiem. - Wyszlochał. - Nie chcę płakać, ale płaczę. - Starał się wytłumaczyć, jednak prawie nikt nie rozumiał takiego stanu rzeczy.

- Rozumiem cię, skarbie. - Matka Chanyeola przytuliła go do piersi, tuląc jeszcze mocniej niż jej syn. - Płacz, nikt nie ma ci tego za złe.

- Ale ja nie chcę. - Jąkał się, łzami mocząc koszulę kobiety. - Czy to nie może się skończyć?

- Spokojnie, kochanie. - Kobieta nadal gładziła jego włosy. - To już niedługo się skończy, obiecuję.

- To przez nie, prawda?

- Tak, to przez dziecko. - Przytaknęła. - Ale warto to znieść, warto.

Baekhyun nie odpowiedział, powoli się uspokajając.

***

- Jestem Yoora, siostra tego kretyna. - Wskazała na kędzierzawego, śmiejąc się cicho. - A ty zapewne jesteś jego chłopakiem, w stanie błogosławionym?

Potaknął, mocno ściskając udo wyżej wymienionego.

- Baekhyun. - Przedstawił się, z grzeczności. - I my nie...

Nie dokończył, przez kolejny atak płaczu, miotającego jego ciałem. Nastąpiło to tak znienacka, że kolejny raz przestraszył wszystkich, przyprawiając pana Parka o mini zawał.

- Przepraszam. - Szepnął, ufnie wtulając się w ciało ojca jego dziecka. - Ja naprawdę nie chcę.

- Nie przepraszaj. - Usłyszał. - Płacz tak długo, jak nasze małe bubu tego potrzebuje.

- Bubu? - Spojrzał na młodszego, na moment przestając łkać. - Ile ty masz lat?

- Nie interesowało cię to, kiedy szedłeś ze mną do łóżka.

- Jesteś dziecinny.

Chanyeol prychnął.

- Ale i tak się do mnie przytulasz i już myślisz, jak mi zabrać w nocy kołdrę.

- Ale ja wcale...

- Oddam ci ją z własnej woli, skarbie.

Baekhyun uśmiechnął się delikatnie, jeszcze delikatniej całując Parka w policzek.

***

- Jak ja go nienawidzę. - Luhan klnął, płacząc w ramionach Sehuna. - Zemszczę się, zemszczę.

- Zrobimy to razem.

- Dlaczego chcesz mi pomagać?

- Tak robią przyjaciele, prawda? - Sehun kłamał. - Prawda? - Uspokajał płaczącego blondyna, całując go we włosy.

- Prawda. - Luhan przyznał mu rację. - Prawda.

Sportowiec | ChanBaek; mpregOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz