Rozdział 18. "Twoja kolej, wchodź."

1.1K 141 85
                                    

- Jestem pełnoletni, nie trzeba było wzywać moich rodziców.

- Wiem, co trzeba było zrobić. - Profesor Kim spojrzał na niego smutno. - I zawiadomiłem ich, ponieważ tak nakazał mi dyrektor.

- Dlaczego?

- Twoja kolej, wchodź. - Jego matka spojrzała na niego z troską, a nauczyciel pomógł wejść do gabinetu.

Pozory, prawda?

Spóźniony ojciec Byuna dopiero teraz dotarł do szpitala. Porozmawiał chwilę z trenerem i wszedł do pomieszczenia, gdzie znajdował się jego syn.

- Baekhyun. - Powiedział, patrząc na niego niego z dziwnym wyrazem twarzy.

- Tato.

- Sieroto boska. - Westchnął mężczyzna. - Jak sobie to zrobiłeś?

- Musimy pobrać krew. - Lekarza nie interesowała konwersacja między rodziną.

Chciał zrobić potrzebne badania i zobaczyć, czy chłopak ma zrobione szczepienia, ponieważ poharatał sobie kolano. Do krwi, brzydko.

- Pielęgniarka zrobi porządek z tym czymś. - Powiedział, z odrazą wskazujac na krew. - A ja za chwilę wrócę z badaniami.

Za chwilę. Tak. Chwila dłużyła się niemiłosiernie, z pięciu minut do dwudziestu.

Trener znowu zamienił kilka słów z panem Byunem. Ale Baek się tym nie interesował.

Dwadzieścia zamieniło się w czterdzieści, a czterdzieści w godzinę.

I Baekhyun miał dość. I kłamstwa na temat swojej kostki i nieustajacego bólu brzucha. Kolana piekły go strasznie, ale nie przejmował się tym, zbyt zajęty ignorowaniem rozmowy jego rodziców.

Miał dość słuchania, jaki to Dongwoo jest przystojny i wspaniały. Jak cudownie o niego dba.

Koszmar.

Dlatego młody Byun zatopił się w rozmyśleniach o kędzierzawym chłopaku, który widocznie martwił się o niego, skoro jego przyjaciel - Tao, pytał sportowca na instagramie, czy wszystko okej. Życzył mu też powrotu do zdrowia, jakkolwiek źle to brzmiało. Ale Baek w odpowiedzi wysłał serduszko, wzruszony.

Jonginowi i Minseokowi opisał całą sytuację i wyraził nadzieję na szybki powrót do domu. Kazał im też nie przychodzić do szpitala i nie martwić się o nic, gdyż nic mu nie jest.

Oczywiście nie napisał im o swoich kłamstwach, zagłębiajac się w nich jeszcze bardziej.

A pan Kim, stojący obok jego ojca, co chwila na niego spoglądał, doszukując się powodu symulowania bólu kostki. Nie wiedział, co jest tego przyczyną, ale wiedział też, że nie jest to coś błahego.

Miał tylko nadzieję, że nie zaważy to na losach jego najlepszego biegacza.

Bo przecież Byun miał się dostać na mistrzostwa, gdzie któryś z głównych trenerów reprezentacji Korei zainteresowałby się nim, dając mu stypendium na dalszy rozwój i szansę na międzynarodową karierę.

Myśli Baekhyuna dalej zajmował Chanyeol. Starał się jak mógł nie myśleć o nim, bezskutecznie.

Dlatego pozwolił swojemu umysłu wizualizować sobie ich randki, pocałunki, seks, czy też poznanie rodziców chłopaka. Bo tak trzeba, nie?

- A ty co o tym myślisz, skarbie? - Jego matka oczekiwała odpowiedzi.

A on nie wiedział, o czym rozmawiali. Dlatego skinął tylko głową.

- Zgadzasz się? Naprawdę pojedziesz z Dongwoo do jego babci?

- Co?

- Bo o tym cały czas rozmawialiśmy...

Baek westchnął żałośnie. Wkopał się. I to bardzo.

Super po prostu. On, Dongwoo i głupia babcia chłopaka. Czyli w skrócie, nie obejdzie się bez uszczypliwości starszego i kolejnych prób dobierania się do baekhyunowych spodni.

Koszmar.

- Pojadę. - Wykrztusił w końcu. - Ale nie chcę...

- Tak, wiem. - Jego matka puściła mu oczko. - Wiem, co ostatnio widziałam.

- To nie tak...

- Też byłam młoda.

- I głupia.

Matka Baekhyuna sztyletowała męża wzrokiem. Ale koniec końców nic nie powiedziała, podchodząc do syna.

- Chcę dla ciebie jak najlepiej.

- Wiem, mamo. - Kolejne kłamstwo. - Kocham cię.

- Ja ciebie też, synku. - Odpowiedziała. - Zawsze będę po twojej stronie.

Kłamała?

***

- Mam wyniki. - Lekarz uśmiechnął się szeroko. - Byun Baekhyun...

Krążył wzrokiem po pokoju, aż nie natrafił na spojrzenie naszego biegacza.

- Wszystkie szczepienia masz aktualne. - Powiedział wesoło. - Żadne zakażenie nie wdało się w ranie na kolanie. - Baek skinął głową. - Co do kostki...

- Co z nią? - Ojciec chłopaka był niecierpliwy.

- Wszystko jest w porządku. - Lekarz zmarszczył brwi. - Ale niepokoi mnie krwiak na twoich udach...

Baekhyun cicho sapnął. Całkowicie zapomniał o siniaku, który przez przypadek zrobił mu Kai, kiedy ganiali się po mieszkaniu Jonghyuna.

- Spadłem z łóżka. - Skłamał szybko. - A potem się przeturlałem na środek pokoju, gdzie stało krzesło.

- To się więcej nie turlaj po podłodze. - Lekarz był poważny. - To nie wskazane dla wyprasowanych ubrań.

Sportowiec skinął głową, chcąc już wstać.

Jednak młody doktor go powstrzymał.

- Mam jeszcze jedną wiadomość.

- Tak?

- Na początku zapraszam na USG, aby zobaczyć, który to tydzień.

- Nie rozumiem...

Byun naprawdę nie rozumiał. I nie zamierzał rozumieć.

- Jesteś w ciąży, Baekhyun.

Sportowiec | ChanBaek; mpregOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz