Rozdział 27. "Boisz się."

1.2K 130 38
                                    

- Naprawdę nie popieram uprawiania seksu na moim łóżku. - Starszy brat Minseoka zaśmiał się, nalewając herbaty przyjacielowi. - Ale cieszę się, że doszliście do...

- Tak. - Przerwał mu brat. - Doszli.

Jonghyun nie skomentował glupiego komentarza.

Chrząknął, na nowo podejmując wątek.

- Cieszę się, że doszliście do jakiegokolwiek porozumienia. - Zakończył, siadając na krześle. - Powiesz nam, co też ten Park wymyślił?

- Ja... - Baekhyun głęboko westchnął. - Powiedział, że jego rodzice już wiedzą i oczywiście nam pomogą.

- Wprowadzisz się do niego?

- Zaproponował to.

- A ty? Co ty na to? - Jongin przełknął łyżkę płatków z mlekiem. - Zgodziłeś się?

Nasz cudowny biegacz pokręcił głową.

- Nie. - Powiedział. - Ale on chce, abym porozmawiał z jego rodziacami.

- A ty nie chcesz?

- Tak.

- Dlaczego?

Byun milczał.

- Boisz się.

- Tak. - Przytaknął. - I ja...

- Nie możesz podjąć tej decyzji sam.

- Ale...

- Nie Baek. - Kai stanął po stronie najstarszego. - To nie tylko twój problem. Ale skoro Park ma jaja, aby się tym zająć, urodź te dziecko.

- Nie.

- Baekhyun.

- Nie. - Powiedział cicho. - Z tego są same problemy.

- Nie usuniesz.

- Ale...

- Nie, Baek. - Minseok był stanowczy. - Nie.

Sportowiec nie odpowiedział. Po prostu nie był w stanie.

***

- Mogę do niego podejść? - Chanyeol spojrzał na Kyungsoo, jakby to on miał zadecydować. - Czy lepiej dać mu spokój?

Soo zjechał go wzrokiem. Ale westchnął, wyjmując telefon i szybko pisząc krótkiego smsa.

Na którego równie szybko dostał równie krótką odpowiedź.

- Jongin uważa, że powinieneś dać mu w spokoju zjeść, a jak tak bardzo chcesz coś zrobić dla swojego chłopaka, to możesz przynieść mu jeszcze jedną sałatkę z bufetu.

Chanyeol szybko skinął głową, biegnąc zamówić jedzenie. Co przyprawiło jego przyjaciół o niezbyt ciche chichoty, gdyż prawie co się przewrócił, wpadając na dziwnie szczęśliwego Luhana.

Ale pobiegł dalej, nie przejmując się Chińczykiem. I już po chwili siedział obok Baekhyuna, szczenięcym wzrokiem patrząc jak ten odpakowuje przyniesione przez niego jedzenie.

Nie spuścił wzroku nawet wtedy, kiedy Byun zarumienił się lekko, każąc mu przestać się gapić. Nie przestał, dalej uśmiechając się jak idiota.

Dlatego nic dziwnego, że po chwili Kai i Minseok wybuchnęli niepohamowanym chichotem, co udzieliło się nawet Baekhyunowi.

Ale Park nie przejmował się niczym. Liczył się tylko Baekhyun.

W końcu był mężczyzną i najważniejszym dla niego był jego ciężarny partner, jego bepieczeństwo i ich nienarodzone dziecko. No i nauka oczywiście.

To wpoił w niego ojciec, kiedy dzisiejszego ranka upewniał się, że jego syn przekazał Baekhyunowi zaproszenie na obiad.

***

- Zawieziesz mnie do Chanyeola? - Baekhyun spojrzał na zajętego laptopem Jonghyuna. - Chan nie ma samochodu, a nie chcę, aby jechał po mnie taksówką.

- Ile on tak w ogóle ma lat?

- W listopadzie dziewiętnaście.

- Jest młodszy.

- Tak. - Przytaknął sportowiec.

- Nie wygląda. - Tym razem biegacz tylko skinął głową, nie wiedząc, co odpowiedzieć.

Zapadło milczenie. Ale po chwili Jonghyun szybko zgodził się podwieść Byuna, przypominając sobie o tym.

- Wrócisz na noc?

- Nie martw się.

- Zrobię kolację. - Powiedział, na co dostał szeroki uśmiech młodego Byuna. - Ale Baek...

- Tak?

- Wierzę, że dacie radę. Wierzę, że Park będzie dobrym ojcem, dlatego...

- Co?

- Pozwól mu zaopiekować się sobą i dzieckiem.

Jonghyun nie wiedział, jak bardzo jego sugestia wpłynęła na decyzję Byuna. Ale nawet nie interesował się tym, poprąc Baekhyuna w każdej sytuacji.

Może był złym przyjacielem, ale wiedział, że to jego cudowny biegacz zostanie obarczony tym wszystkim. Nawet przy pomocy ich wszystkich, będzie najbardziej odpowiedzialny za maleńką kruszynę.

Dlatego pozostawił mu wolną rękę, nie chcąc do niczego zmuszać.






A/N

Moje Zbereźniki!

Na moim profilu ukazały się dwa nowe ficzki. Jeden skończony - "Tylko Najlepszy Przyjaciel" (smutne friendzone z epizodem pędzącego auta) oraz pisany na bieżąco - "Braciszek", gdzie...

Cóż. Kazirodzctwa nie trzeba opisywać, nie?

Wiem, że dziś poniedziałek, więc dziękujcie jednej osóbce za rozdzialik.

sic_cus

Sportowiec | ChanBaek; mpregOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz