Obudził się w ramionach ojca swego dziecka. Nie był tym faktem specjalnie zaskoczony, ale nie cieszył się, przypominając sobie wczorajszą rozmowę.
Nie chciał być kimś, kto jest całkowicie obojętny kędzierzawemu.
- Puść mnie. - Powiedział cicho. - Chanyeol, puść mnie. - Powtórzył, po chwili bezskutecznego czekania.
Koszykarz jedynie się zaśmiał, wzmacniając ucisk na biodrze drobnego biegacza. Przytulił go mocniej, nie pozwalając odsunąć się na centymetry.
- Posłuchaj mnie. - Poprosił. - Denerwujesz się, nie znając prawdy. Dlatego weźmiemy teraz uspokajający wdech i posłuchasz wszystkiego, co ci powiem. Jasne?
Baekhyun powoli skinął głową. Na chwilę przymknął oczy, aby szybko otworzyć je w geście protestu.
- Nie chcę. - Syknął, kolejny raz się wyrywając. - Puść mnie, Park.
Ten go puścił. Ale tylko na sekundy, zanim nie znalazł się na nim, przytrzymując jego biodra swoimi.
- Kurwa, Baekhyun. - Powiedział, niemal rozpaczliwie. - Proszę cię o kilka minut, o nic więcej.
- Ja nie chcę.
- Ale nasze dziecko tego chce! - Krzyknął, wyprowadzony z równowagi. - Kurwa!
- Nie krzycz na mnie! - Usłyszał w odpowiedzi. - Nie ja jestem zdradzającym dupkiem, nie powoduj u mnie wyrzutów.
Chanyeol zaśmiał się histerycznie.
- Nie powoduję. - Powiedział już cicho. - Po prostu chcę, abyś w spokoju mnie wysłuchał. Tylko tyle i aż tyle.
- W porządku.
- Tak? - Upewniał się. - Baekkie?
- Tak. - Usłyszał, a po chwili poczuł drobne ramiona owinięte wokół własnego karku. - Ale na początku zadbaj o moje hormony. Bo nasze dziecko tego chce.
Tego Chanyeol kompletnie się nie spodziewał. Ale nie narzekał, na szybko łącząc ich usta, w jednym z pierwszych pocałunków.
Jednak z każdą sekundą zwalniał, nie wiedząc, czego po wszystkim miałby się spodziewać. Bo ich seks nie był tylko tym. Był czymś więcej niż prostym zaspokojeniem fizycznym.
Przynajmniej dla Chanyeola.
***
- Nie lubię, kiedy się kłócą. - Powiedział spokojnie, patrząc na pijącą kawę żonę. - Naprawdę niepokoją mnie te krzyki. - Przyznał, wstając do okna.
- To nie to powinno cię niepokoić. - Odpowiedziała spokojnie. - Tylko to, gdzie spędził noc nasz syn.
- Ale Baekhyuna również nie było.
- Jednak ten raczył mnie informować, gdzie aktualnie jest i z kim jest. - Mówiła, podchodząc do ukochanego. - Odbierał każdy telefon. Może z wyjątkiem jednego, kiedy to zasnął. - Przytuliła się do ramienia męża. - A Chanyeol krzyknął tylko, że wychodzi. Wrócił dopiero rano, nie wyglądając najlepiej.
- Co masz na myśli?
- Ślady po pocałunkach sięgały mu aż do brody. Nic dziwnego, że Baekhyun jest wściekły, skoro nasz syn dopuścił się zdrady.
- Nie mów, że...
- Ale to prawda.
***
Wykonywał naprawdę powoli każdą czynność. Nie silił się na pośpiech w pozbyciu się spodenek ładnego blondyna, kosztując każdej z chwili.
Delikatnie oznaczał skrawki mlecznych ud, chcąc całować je już zawsze. Dociskał wargi do spiętego brzucha, uprzednio podciągając zwyczajną koszulkę ku górze.
Zataczał płynne kółka wokół pępka, masując te miejsce językiem. Rozluźniał i siebie, i kochanka, wraz z nim drżąc w oczekiwaniu. Na spokojnie rozpiął zamek swoich spodni, nie chcąc niczego pośpieszać.
Równie wolno odnalazł drogę do smakujących malinami ust, jednak nie mógł ich ucałować, musząc zadowolić się tylko aksamitem skóry policzka. Rozumiał to, dlatego nawet nie westchnął, wracając do upiększania mokrymi pocałunkami innych kuszących części ciała biegacza.
Dyskretnie odnalazł opakowanie z prezerwatywami, biorąc w dłonie pojedyncze z zabezpieczeń. Rzucił je obok, ustami wracając do ciała ukochanego.
Dawał Baekhyunowi kolejne minuty, aby ten przerwał mu, zbluzgał go, czy też poprosił o dotyk. Jednak nie doczekał się niczego.
Niczego, bo cudowny sportowiec nawet nie mrugnął, nie pośpieszył Parka, nie zajęczał.
Jakby każdy czuły gest koszykarza nie powodował chaosu w jego głowie. Jakby kolejne muśnięcie jego ciała nie miało na niego wpływu.
Jakby było mu to obojętne.
- Nie mogę tak. - Przerwał nagle Park. - Nie potrafię znieść twojej obojętności, kiedy pieszczę twoje ciało, niemo wyznając ci uczucie. Nie potrafię i nie chcę znosić twojego chłodu, Baekhyun. Nie wiem, co wydarzyło się ubiegłej nocy, ale musisz wiedzieć, że cię kocham i nigdy bym cię nie zdradził.
Sportowiec wolno skinął głową. Ale nic nie odpowiedział, wychodząc z łóżka.
Nie wierzył Chanyeolowi. Nie chciał mu wierzyć.
Ale nie pozwoli, by jego dziecko nie dostało, czego chce.
- Zamknij się w końcu. - Syknął. - Zamknij się. Po prostu się zamknij.
Lecz Chanyeol nie ucichł.
A/N
Moje Zbereźniki!
Kryzys w moim życiu dopadł także moje pisanie. Nigdy nie sądziłam, że coś, co kocham, przestanie sprawiać mi przyjemność.
Rozpoczęte ficzki się jednak zakończą, a premiery (informacja na tablicy) nie ulegną zmianie.
sic_cus
CZYTASZ
Sportowiec | ChanBaek; mpreg
FanfictionBędąc odważnym splotł ich dłonie ze sobą. Ucieszył się, kiedy starszy ani nie wyrwał ręki, ani jakkolwiek nie zaprotestował. Ba! Baekhyun był wręcz zachwycony. W obecności Chanyeola czuł się naprawdę dobrze. Nie dlatego, że ten nie przyklejał się do...