Rozdział 9. "Nie pamiętał."

1.4K 140 36
                                    

- Kyungsoo. - Jongdae ledwo mówił. - Kyungsoo.

- Już spokojnie. - Drobny Koreańczyk przytulał przyjaciela, starając się w jakikolwiek sposób go pocieszyć. - Jest okej, tak?

Jongdae powoli skinął głową. Nie wiedział, co myśleć ma o obiekcie swoich westchnień. Nie wiedział, czy ten będzie rano cokolwiek pamiętał.

Ale nie chciał o tym myśleć. Teraz skupił się jedynie na okropnym bólu głowy i Kyungsoo, który obiecał się nim zaopiekować.

Pozwolił się mu prowadzić po korytarzu, już znaczie mniej zatłoczonym, niż przed północą. Był zmęczony. I tak cholernie pogubiony.

Do tego stopnia, że w przeciwieństwie do swojego przyjaciela, nie zauważył kędzierzawego Koreańczyka prowadzącego swój obiekt westchnień do jednej z sypialń.

***

Baekhyun obudził się, czując dziwnie przyjemne ciepło na swoich udach. Uśmiechnął się, nadal nie otwierając oczu. Ale coś było nie tak. Stanowczo nie tak.

Dlatego szybko się podniósł i w końcu otworzył oczy. Lekki uśmiech zagościł na jego twarzy, kiedy zobaczył twarz Park Chanyeola, przytulonego do poduszki. Rozczulił się tym widokiem do tego stopnia, że zamiast w końcu się ubrać, on pochylił się i złożył czuły pocałunek na ustach chłopaka.

Dopiero potem się ubrał i tęsknie zerkając na wysokiego nastolatka, wyszedł.

***

- Tak, mamo. - Westchnął chłopak. - Wszystko okej, niedługo będę. - Zakończył połączenie i rozejrzał się po pokoju.

Poranne słońce przedostawało się przez źle zasłoniętą roletę i oświetlało pokój. Denerwowało by go to, gdyby nie fakt, że był smutny.

Obudził się sam, w pokoju było pusto, a Baekhyun z pewnością nie czeka na niego ze śniadaniem na dole.

Przejechał palcami po swoich wargach i jeszcze raz omotał spojrzeniem pokój. Uśmiechnął się na wspomnienie realizacji swojego marzenia. Na wspomnienie mlecznych i kuszących ud starszego od niego sportowca. Na wspomnienie jego głosu, krzyczącego jego imię. To było prawie że cudowne.

Bo naprawdę myślał, że obudzi się z rękoma na talii jego biegacza.

***

- Więc chcesz mi powiedzieć, że zaliczyłeś Byuna? - Chińczyk nie krył oburzenia. - Stary, nie to, że ci nie wierzę, ale...

Chanyeol rzucił w niego paluszkiem. Nie trafił, więc tylko wytknął przyjacielowi język.

- A ja mu wierzę. - Kyungsoo spojrzał na Yi Fana, mrużąc oczy. - Widziałem jak wchodzą do pokoju.

- Nie. - Przeczył Chińczyk. - Nie wierzę.

- To uwierz. - Park postanowił się odezwać. - I kiedy ty nas widziałeś?

- To słodko wyglądało, jak otwierasz mu drzwi, a on wchodzi. - Zaśmiał się najniższy z ich trójki. - Muszę powiedzieć Luhanowi.

- Ani mi się waż.

- Dlaczego?

Obj koszykarze spojrzeli na przyjaciela.

- Bo będą z tego kłopoty. - Westchnął Kris.

- Baekhyun nie zerwie z Dongwoo. - Mruknął cicho Chanyeol. - A plotki szybko się rozchodzą.

***

- Co ty zrobiłeś?! - Kai stał nad przyjacielem i załamywał ręce. - Musiałeś tyle pić?!

Koreańczyk milczał. Nie wiedział jak odeprzeć wyrzuty przyjaciela. Nie chciał kłamać, a wszystkiego nie pamięta.

- Baekhyun, powiedz mu coś!

Wspomniany odwrócił się w stronę tej dwójki. Zmarszczył brwi i podszedł do Minseoka, wyglądającego jak siedem nieszczęść.

- Co mam powiedzieć? - Zapytał Jongina. - Minnie jest dorosły, wie, co robi.

- Ja nie chciałem. - Zakwilił ten. - Nie chciałem tak po prostu go tam zostawić!

- Ale to zrobiłeś!

- Nie krzycz na niego! - Baekhyun spojrzał na wyższego z Kimów. - Był pijany, nie wiedział co robi.

- Potraktował go jak dziwkę!

- A co ty się tak tym przejmujesz? Myślałem, że znalazłeś miłą dziewczynę i to z nią dobrze się bawiłeś! - Krzyczał. - Nie praw mu kazań, bo sam nie jesteś lepszy!

- Bronisz go?!

- Do cholery! - Minseok wstał z fotela. - Nie kłóćcie się z mojego powodu! Wiem, że zjebałem, ale to naprawię!

- Ale Minnie...

- Minnie, skarbie.

- Tylko czy Jongdae mi wybaczy?

***

Śliczny biegacz stał przed lustrem i przyglądał się swemu ciału. Opuszkami palców gładził miękką skórę i uśmiechał się na widok każdej z wielu malinek.

Nie pamiętał, kiedy chłopak je zrobił. Nie pamiętał, kiedy ten przyozdobił jego plecy, uda i pośladki. Nie pamiętał, żeby na brzuchu i miednicy zasysał się tak, aby powstały tak mocne oznaczenia.

Jednakże był bardziej niż szczęśliwy, przypominając sobie te delikatne usta, sunące po jego nagim ciele.

***

- Głupio wyszło, nie? - Dongwoo stał przed nim i uśmiechał się z zażenowaniem. - Ale nie zamierzasz chyba...

- Skończ. - Przerwał mu szybko Baekhyun. - Daj mi chwilkę.

Naprawdę musiał wszystko przemyśleć. Ale im więcej o tym myślał, tym bardziej zdawał sobie sprawę, że jest to zupełnie bezsensowne.

Nie zerwie przecież z Dongwoo, a o zdradzie mu nie powie. Wolał utrzymać Chanyeola w tajemnicy i miał nadzieję, że ten to zrozumie.

Tylko co teraz będzie z ich pseudoszczęśliwym związkiem? Co będzie z ich aranżowanym małżeństwem? Tego Baekhyun nie jest w stanie zatrzymać, jedynie to spowolni, powodując cierpienie nie tylko swoje, ale także i Chanyeola. A tego nie chciał.

- Zapomnijmy o tym. - Powiedział w końcu. - Udawajmy, że wszystko jest okej. Nic się nie wydarzyło, ja nic nie widziałem.

- Naprawdę, skarbie? - Jego przyszły mąż najwyraźniej się ucieszył.

Oczy mu się zaświeciły, a on sam już miał zamiar całować chłopaka.

- Nie chcę. - Biegacz mu przeszkodził. - Nie dotykaj mnie, proszę.

Nie byłby w stanie udawać, że pocałunki są dla niego czymś przyjemnym. Nie byłby w stanie udawać, że jest szczęśliwy.

Nie chciał tego, bo dalej czuł dotyk Chanyeola na swoim ciele. Nie chciał tego, bo tylko usta wspomnianego Koreańczyka byłyby w stanie go zadowolić.

Pragnął tylko ust wyższego koszykarza. Pragnął tylko jego dotyku.

Dlatego odmówił.

A Dongwoo tym razem nie naciskał.

Sportowiec | ChanBaek; mpregOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz