Rozdział 4

15.4K 411 17
                                    

-Wiesz...bardzo chętnie-odpowiadam- Ale pod jednym warunkiem-robię minę nie znoszącą sprzeciwu. Chłopcy zrobili przestraszone miny-Pod takim warunkiem, że moje lody mogą pójść ze mną.-powiedziałam i zaśmiałam się z ich ulgi. Po chwili wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Przestraszyłaś nas-powiadomił mnie Harry łapiąc się za serce. Słabo udaje wyrzuty.
-Oj bardzo przepraszam-zrobiłam smutną minkę-A teraz idziemy do salonu.-pomyślałam chwile i zdałam sobie sprawę z tego że będę w jednym pomieszczeniu z dziewiątką chłopaków . O mój Boże w co ja się wkopałam. A z resztą co mi tam raz się żyje.
Tak właśnie minął mi wieczór. Oczywiście chłopcy pomogli mi z lodami co mi się wcale nie podobało. Pomimo tego że była w towarzystwie  tylko i wyłącznie w  chłopaków to bardzo przyjemnie spędziłam czas. Oprócz Harrego i Arona poznałam jeszcze Edwarda i Justina. Wszystko było super poza jedną rzeczą a raczej osobą. Tą osobą był Cole i jego komentarze. Szczerze w tamtej chwili miałam go w dupie. Co robię w tym momencie ? Odpowiedź jest prosta siedzę na matmie i się nudzę. Powinnam w końcu zacząć słuchać i nauczyć się czegoś. Ale po co? Eh te moje podejście do nauki jest godne podziwu. Nareszcie dzwonek. Wyszłam z klasy i podreptałam do swojej szafki. Gdy wyjęłam książkę od biologii poczułam że ktoś mnie przytula od tyłu.
- Część księżniczko-powiedział Aron
-Hej Aron- odpowiedziałam
- Co u Ciebie słychać Rose?
- U mnie wszystko spoko tylko zastanawiam się kiedy poznam tego waszego kolegę. On wo gule chodzi do szkoły?
- Chodzi tylko ma kłopoty rodzinne.
- Skoro to wasz przyjaciel to mu pomożecie
- To nie takie łatwe Ro. Jego rodzina jest trochę dziwna.
-  W jakim sensie dziwna?
- Nie mogę ci tego powiedzieć
- Aha okej- poczułam lekkie rozczarowanie no ale w zasadzie to nie moja sprawa. Poszłam pod salę od biologii i czekałam aż zadzwoni dzwonek . Po dzwonku weszłam do klasy i zajęłam swoje stałe miejsce. Chwilę później Lucy zajęła miejsce obok mnie.
- Rose kochanie- oho ona czegoś od mnie chce
- Co chcesz?
- Dlaczego myślisz że czegoś chce?
-Bo zawsze gdy czegoś chcesz to mówisz tym słodkim głosem i nazywasz mnie kochanie lub misiu albo jeszcze inaczej
- Wcale nie- zaprzecza chodź obie dobrze wiemy że jest inaczej
- Tak . No okej. Więc nic nie chcesz?
- Dobra masz mnie. Bo wiesz że podoba mi się Leo.- Lucy od jakiegoś tygodnia gada tylko o nim. To kolejny bad boy. NIE chce aby skrzywdził moją przyjaciółkę ale co ja mogę jak on jest totalnie w nim zabujana.- No i on urządza imprezę.- O nie ja nigdzie nie idę a co dopiero w środku tygodnia. -Pójdziesz że mną? Proszę
- Nie Lucy. Jest środek tygodnia a jutro kartkówka z matmy .
- No proszę Rose przecież i tak wiem że nie będziesz się uczyć - i tu mnie ma na 100% bym się nie uczyła ale nie chce mi się tam iść.
- Lucy nie mam ochoty iść na imprezę w środku tygodnia. Pójdziemy gdzieś w piątek.
- No ale w piątek nie będzie imprezy u  Leo. Proszę.- zaczęła robić smutne oczka kotka
- Uh jak na nienawidzę  tych twoich oczek głupiego  rudzielca ze Shreka. Dobra ale idziemy na krótko.
-Jej kocham Cię- ta błąd idiotka zaczęła wrzeszczeć i mnie przytulić .
- Dziewczynki proszę o ciszę - upomniała nas pani z biologii.
-Przepraszamy - odpowiedziałyśmy i do końca lekcji byłyśmy cicho.
Oj zapowiada się ciekawy wieczór.  Nigdy nic nie wiadomo. Mam nadzieję że impreza szybko się skończy i będę mogła wrócić do cieplutkiego łóżeczka.

Jednak coś czuję że ta impreza nie obejdzie się bez komplikacji...


_____________________
Przepraszam za błędy❤
Jeśli ktoś to wg czyta to dajcie o sobie znać 😎

(NIE) Jestem Twoja✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz