Rozdział 37

8.3K 244 27
                                    

Patrzy na mnie współczującym wzrokiem gdy nagle czuję...  jego dużą ciepłą dłoń w okolicy podbrzusza.
- Co robisz? - pytam zdezorientowana
- Zaufaj mi- leżymy  teraz na tak zwane łyżeczki a jego ręka zaczyna powili masować dół mojego brzucha pod bluzką. Masuję mnie delikatnie a mnie powoli zaczyna przestawać boleć. Gdy nagle przypominam sobie że przez tą całą akcje ze szkołą zapomniałam kupić tampony.
- Isaac bo nie kupiłeś może ... tamponów? - pytam zawstydzona
- Aa no coś tam mi ta dziewczyna wpakowała . Sprawdź w torbie.

Na szczęście w torbie znalazłam to co było mi potrzebne. Załatwiłam sprawę w łazience i wyszłam.

Do końca wieczoru oglądaliśmy jakieś głupie filmy pomiędzy całując się i tuląc do siebie. Zanim się obejrzałam zasnęłam w objęciach mojego księcia z bajki...

POV. Isaac

Jest godzina 6.30 a ja mam mały problem. Moja kruszynka i ja leżymy na łyżeczki a jej krągła pupa ociera się o mojego przyjaciela. Wiem że Rose ma okres i bardzo mi jej żal. Kocham ją i gdy ona czuję ból fizyczny ja czuję psychiczny. Mała zaczęła się niespokojnie wiercić ocierając przy tym o mnie kilka razy. Syknąłem głośno i wtedy zaprzestała wszystkich ruchów. Zaśmiałem się.
- Dzień dobry księżniczko
- Cześć- odpowiada zawstydzonym i jednocześnie zaspanym głosem.
- Skarbie dobrze wiesz jak na mnie działasz to już normalne.
- Nie dla mnie- odburknęła
- Wstawaj mała czas do szkoły - postanowiłem zgodzić się na chodzenie do szkoły- ale jeśli zobaczę tego Dannego lub innego chłopaka w pobliżu ciebie to go zabiję.
- Ale Danny...
- Nie ma " ale " Rose. Nie zniosę świadomości iż jakiś przytulony do ciebie typ napala się na moją mate.- warczę
- Oj uwierz Danny napala się ale nie na mnie. Bardziej na Petera.- wydmuchuję wargi
- Oł
- Właśnie. Danny jest gejem. To chciałam powiedzieć ci od początku.
- Nie obchodzi mnie czym jest ma nie dotykać tego co moje.
- Nie jestem rzeczą- syczy
- Wiem skarbie. Nie chce tylko aby ciebie dotykał ktokolwiek
- Nawet rodzice nie mogą mnie przytulać?
- Mogą ale oj ... to co innego. Teraz wstawaj i do szkoły.
- Uhm- zwleka się z łóżka a ja patrzę jak przy szafie wypina się aby wziąć bieliznę. Uh kiedyś naprawdę nie wytrzymam.

Jechaliśmy właśnie do szkoły. Widziałem że coś ją trapi.
- Isaac...- nagle zaczęła- czy mogła bym zaprosić Petera , Dannego i Lucy do nas w piątek?
- Lucy może przyjść- odpowiadam szybko
- Proszę. Chce ich jakoś ze sobą spiknąć.
- Co?- pojechaliśmy pod szkole
- Danny kocha Petera. Peter kocha Dannego . Oboję myślą że jeden z nich woli dziewczyny.  Chce ich jakoś połączyć. Mogę?- wysiadamy z auta. Głupie. Ale to jej przyjaciele więc chyba się zgodzę.
- Dobrze- mówię i całuję ją na pożegnanie...

POV. Rose

Znów szukam mojego rudzielca tym razem z Lucy. Mam nadzieję że dziś go spotkam i zaproszę do siebie w piątek. Mamy w 4 dużo do wyjaśnienia. W dodatku muszę porozmawiać poważnie z Lucy. Zostały mi jeszcze dwie lekcje a go nadal nie ma.
-  Lucy jak myślisz znowu nie ma go w szkole?- odwracam się do niej głową i idę wciąż do przodu.

Nagle wpadam na kogoś i prawię się przewracam ale ta osoba mnie podtrzymuję.
- Przepraszam bardzo nie patrzyłam gdzie idę- odpowiadam i patrze  w górę. Wtedy napotykam zielone tęczówki dobrze znanego mi chłopaka. Peter. Ze szczęścia uwieszam się na jego szyi.
- Tęskniłam- szepnęłam mu do ucha
- Ja też- odpowiada jakby w szoku- Co ty tu robisz? Jak ? Gdzie? Coo? - zaśmiałam się na jego reakcję. Odsunęłam się.
- Spokojnie wszystko wam wyjaśnię w piątek.
- Wam to znaczy komu konkretnie?- pyta Lucy
- No tobie, Peterowi i ... Dannemu.
- Dannemu? - prawię krzyczy rudzielec
- Tak jemu. Mogę mu ufać tak jak wam  i wiem ze to dla ciebie będzie trudne ale proszę przyjdź ze względu na mnie. - nie robię nic złego. Chce im tylko pomóc. Powtarzam sobie w myślach.
- Dobrze ale będę tam tylko ze względu na ciebie.
- Jejj jesteś najlepszy-yyy. Bądź u mnie o 18.
- Dobrze- patrzy przed siebie.- wiesz jak już muszę iść.- odchodzi bardzo szybko. Jak by ducha zobaczył.
- Peter zacz...- no i wszystko jasne.- Hej Rose. Hej Lucy - mówi smutny Danny.
- Hej Danny- mówimy jednocześnie z przyjaciółką. 
- Rose możemy pogadać?
- Jasne.
- Ale sami?
- Ufam Lucy.  Może zostać.
- Em okej. Proszę powiedź że wiesz już czemu on się tak wobec mnie zachowuję.
- No więc to dlatego że jest w t...- zatykam Lucy usta swoją reką.
- Wszystko z nim wyjaśnię w piątek.  Wiesz chciała bym abyś też tam był.
- No jasne.
- Świetnie. Przyśle ci adres esemesem.
Odchodzę od niego wraz z blondynką.
- Lucy musisz siedzieć cicho aż do piątku.  Chce ich razem jakoś połączyć no wiesz...
- Nie rozumiem.
- Oj Lucy. Oboję są w sobie zakochani ale nie wiedzą o tym tak samo jak o tym jaką jeden i drugi ma orientacje.
- Strasznie to skomplikowane.
- Wiem- wzdycham
- Chodźmy lepiej na tą matme
- Boże wszystko tylko nie to - jęknęłam i zostałam brutalnie zaciągnięta do sali z matematyki. Jak ja nienawidzę matematyki.

Po dwóch ostatnich godzinach na parkingu czekało już na mnie auto mojego faceta. Żegnam się z przyjaciółką i tak jam wczoraj wbiegam w ramiona mojego mate. Wsiadamy do samochodu. Chłopak odpala go i za chwilę jego ręka loduję na moim kolanie. Zaczęła jechać w górę i górę. Wiem że w sobotę pełnia ale on musi się trochę uspokoić. Jego ręka wciąż jechała w górę aż dotknęła mojej kobiecości. Poczułam podniecenie. Szklak akurat dziś miałam na sobie zwiewną sukienkę. Odchyla moje majtki aby mieć lepszy dostęp.
- Isaac ...

_______________________________

Od 6 sierpnia do 16 wyjeżdżam na obóz i nie będę mogła dodawać rozdziałów. Możliwe że pojawi się jeszcze jeden przed 6 sierpnia. Niestety później aż do 17 nie pojawią się żadne. Przepraszam❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

Do następnego...👋

(NIE) Jestem Twoja✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz