Rozdział 35

8.2K 250 49
                                    

- Ta dziewczyna to... nie nasza córka. Gabriela miała znamię w kształcie gwiazdki z tyłu szyji ta dziewczyna go nie ma.- oznajmiła odchodząc z mężem na bok.

Gdy pochowali nikomu nie znaną dziewczynę wszyscy rozeszli się do swoich miejsc zamieszkania. Dziś jest niedziela.  Jutro poniedziałek i mój pierwszy od bardzo dawna dzień w szkole. Mam tylko nadzieję że moi znajomi nie mają mi za złe tego że nie kontaktowałam się z nimi tak długo. Nadal jestem strasznie ciekawa tożsamości zmarłej dziewczyny ale postanowiłam się tą sprawą na razie nie przejmować.

Poniedziałek

- Rosalie kochanie wstawaj bo spóźnisz się do szkoły. - budzi mnie przyjemny głos Isaaca.
- Przypomnij mi po co ja chciałam wracać do budy? - pytam nie wyspana i zła
- Widzę że księżniczka wstała lewą nogą- chichoczę
-Tia- mruczę
- Zrobiłem śniadanko dla księżniczki - mówi i stawia przed mną talerz z cieplutkimi naleśnikami
- Kocham cię - piszczę zadowolona i zabieram się za jedzenie.  Chłopak śmieje się i wychodzi krzycząc że za pół godziny mam być na dole. Kończe jeść i zabieram się za wybieranie dzisiejszej stykówki . Padło na dżinsy i bluzę z adidasa. Oczywiście nie moją tylko mojego prywatnego grzejnika.
Rozczesuję kudły i nakładam tusz do rzęs po czym schodzę na dół. Wyrobiłam się w 26 minut.  Wow. Zaraz . Jednak muszę jeszcze siku.
Idę na górę i wchodzę do łazienki załatwiam się i co widzę?  Moję piękne białe koronkowe majtki całe we krwi. Serio musiałam dziś założyć akurat białe?  Czemu ja mam zawszę takie szczęście? Bedę dziś wredna dla wszystkich ale i tak pujedę do szkoły. Za bardzo stęskniłam się za Lucy. Dobra jest tylko jeszcze jeden problem. Isaac na 100% nie ma żadnych podpasek czy tamponów. Boże co teraz? Dobra wystarczy papier a w szkole wezmę coś od Lucy. Spokojnie. Biorę papier , zabezpieczam się i schodzę na dół.
- Spóźniona o 2 minuty- powiadamia mnie mój chłopak
- Ciesz się że nie więcej. Mogłam przypadkiem czegoś zapomnieć- mówię złośliwie następnie idę do auta
- Okej spokojnie królewno- biegnie i chce otworzyć mi drzwi
- Dam sobie radę przecież mam ręce
- Chciałem być tylko miły- spuszcza głowę i wsiada na miejsce kierowcy
- Przepraszam- mówię po chwili jazdy
- Już dobrze- uspokaja mnie głaszcząc moje kolano na którym od początku jazdy trzyma rękę. Ja naprawdę nie chciałam być dla niego nie miła . Po prostu to wszystko przez ten okres. Na dodatek boli mnie i głowa i brzuch. Uhhh.

Dojechaliśmy do szkoły.  Wysiadam wraz z chłopakiem z auta . Isaac podchodzi do mnie i mnie przytula.
- Pamiętaj.  Zero innych chłopaków- warczy ostrzegawczo
- Pamiętam- całuję go w usta i szybko odchodzę
Alfa nie uczęszcza już do szkoły . Ma dużo obowiązków.  Z resztą tak samo jak Luna ale ja chce skończyć chociaż liceum.
Na korytarzu dostrzegam moją blond idiotkę i chyba ona mnie też bo zaczyna biec w moją stronę.
- Rose- krzyczy i po chwili wbiega na mnie zamykając w szczeliny uścisku.
- Jak mogłaś mnie zostawić na tak długo? Gdzie ty byłaś prawię miesiąc? Masz mi się szybko wyspowiadać.
- Przepraszam.  Wszystko ci powiem ale nie tutaj . Najlepiej w piątek urządzimy sobie nockę. Wtedy wszystko ci powiem obiecuję.
- Ehh... dobra może wytrzymam te 5 dni- śmieję się
- Teraz jest sprawa
- Coś się stało?
- Masz może podpaski lub tampony?- Lucy wybucha śmiechem
- Ejj- szturcham ją
- Oj chodź do łazienki- chichoczę nadal i ciągnie mnie za rękę.

W łazience podaję mi tampon i pcha do kabiny. Po wszystkim obie plotkując idziemy na pierwszą lekcję którą jest biologia. Kocham biologię...

Po 7 godzinach w szkole byłam wyczerpania. Nie dość że uczyłam się to na dodatek na każdej przerwie szukałam Petera. Nie mogłam go nigdzie znaleźć . Właśnie wychodzę ze szkoły gdy zaczepia mnie Danny jeden z kolegów mojego brata.
- Hej Rose fajnie że wróciłaś. Josh mówił że wyprowadziłaś się do swojego chłopaka i nie będziesz chodzić do tej szkoły- zaczą. O fajnie że Josh coś nazmyślał...
- Ja... a tak tak przeprowadziłam się do Isaac'a - powiedziałam gdy skapnęłam się że nikt nie może wiedzieć że mój brat oddał mnie wilkołakowi nawet nie wiem czemu. - Ale postanowiłam wrócić do tej szkoły. W końcu mam tu przyjaciół
- To super ale wiesz jest sprawa
- Słucham?
- Czy nie widziałaś dziś może Petera?
- Niestety nie choć cały dzień go szukałam.
- Martwię się o niego
- Co masz na myśli? Coś mu dolega?- pytam zmartwiona
- Od pewnego czasu zaczą mnie unikać . Co wiąże się z tym że odłączył się do paczki Josha. Coraz żadziej bywa w szkole. Naprawdę nie wiem co ja mu zrobiłem ale na pewno tego nie chciałem- posmutniał. Oj chyba już wiem czemu mój rudy przyjaciel go unika. Zważając na to że Danny nie jest gejem a Peter się w nim zakochał to musi być dla niego bolesne.
- Wiesz porozmawiam z nim jak tylko go spotkam . Przykro mi że cię unika
- Chciałbym tylko wiedzieć czemu to robi. Może zrobiłem mu krzywdę?
-Nie wiem Danny. Nie wiem. - okłamuje go
- Rose? Mogę ci coś wyznać?
- Jasne śmiało
- Ale nie mów tego swojemu bratu ani nikomu z naszej paczki. Na lepiej nikomu z naszej szkoły
- Okej?- Ufa mi i chce mi powierzyć sekret.  To miłe ale ponosi za sobą dużą odpowiedzialność.
- Ufam ci. Jesteś wspaniałą dziewczyną . Wiem że mi z tym pomożesz. Rose bo ja chyba... znaczy na pewno ...

_______________________________

Do następnego kochani ...❤👋❤

(NIE) Jestem Twoja✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz