-Będziesz ojcem- patrzę mu prosto w oczy . Przez chwilę nic się nie działo. Bałam się jego reakcji. tym czasem ten uśmiechną się bardzo szeroko i przytulił mnie podnosząc wysoko i okręcają na około własnej osi. -To wspaniale. - zaczął krzyczeć - Będę ojcem. Boże to cudownie. -Naprawdę?
- Oczywiście . To najlepsza wiadomość jaką usłyszałem w moim całym życiu.- całuje mnie .- Zaraz jak długo wiesz o ciąży ?- pyta nagle odrywając się od mnie.
- Nooo tak jakoś od miesiąca - odpowiadam zawstydzona
- Od miesiąca!?- krzyczy na co skulam się odrobinkę.- Przepraszam - reaguję po uspokojeniu się - Nie chciałem na ciebie krzyczeć. Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej ? - Bałam się jak na to zareagujesz. Wiem głupie i naprawdę nie wiem czemu się tego bałam ale przepraszam okej? Naprawdę przepraszam . Przestańmy już o tym rozmawiać i najlepiej coś zjedzmy jestem strasznie głodna- zaśmiałam się wyładowując atmosferę . Isaac uśmiechną się . -Racja mój syn potrzebuję się dobrze odżywiać - oznajmia dumnie -A co jeśli to będzie córka? - To będzie moją małą księżniczką tak jak jej mamusia królową.- obejmuję mnie ramieniem- A teraz kierunek kuchnia. Zaraz zrobię wam jakiś zdrowy obiad- krzywię się- Coś nie tak?
-Ale ja mam ochotę na pizze- marudzę. No ale ludzie jestem w ciąży mogę mieć zachcianki więc mam zachciankę na pizze. TERAZ.
- Kochanie nie możesz jeść tak niezdrowych rzeczy...- zaczął ale mu przerwałam - Naprawdę chcesz się licytować z kobietą w ciąży?- unoszę wysoko brwi
- Masz w zupełności rację pizza to dobry pomysł- uśmiecham się dumnie i przyglądam jak mój mate zamawia mi moją ulubioną pizzę.Po zjedzeniu usiedliśmy sobie na dużej kanapie w salonie. Isaac położył się z głową na moim brzuchu. Na dodatek gdy teraz oglądam serial co chwilę czuję jak całuje moje podbrzusze. On jest taki uroczy. Zaczęłam go więc głaskać po włoskach na co mruknął.
- Myślałaś już nad imieniem dla dziecka? - zadał nagle pytanie.
- Em nie za bardzo. Mamy jeszcze dużo czasu to dopiero około 2 miesiąc.
- Jakie imiona ci się podobają? - ciągnie dalej
- No ...- zastanawiam się chwilkę - Christian.
- A dla dziewczynki?
- Ty wybierzesz - uśmiecham się
- To może... Wanessa
- Idealne- rozmarzyłam się...
Następnego dnia wstałam bardzo późno. Obudziłam się około 14 już w swoim łóżku. Pewnie Isaac mnie przeniósł. Właśnie. Gdzie jest Isaac? Zaczęłam rozglądać się po pokoju ale jego nigdzie nie było. Dlatego założyłam jego za dużą na mnie bluzę i krótkie spodenki i zeszłam na dół. Stał tyłem do mnie w kuchni. Najwyraźniej robił śniadanie dla nas.
Podeszłam więc do niego I przytuliłam się do jego pleców od tyłu. Pocałowałam jego szyję gdyż tylko tam sięgałam I to nawet na palcach.
- Co tam pichcisz? - wychrypiałam zaspany jeszcze głosem
- Śniadanko dla mojej pięknej mate I kruszynki w jej brzuszku.- odpowiedział odwracając się do mnie i uśmiechając się najpiękniej na świecie. Boże jak można być gorącym a jednocześnie tak uroczym jak ten oto pan? Chciałam go pocałować tym razem w usta więc stanęła ponownie na palcach I liczyłam że się odrobinkę pochyli lecz ten nie miał chyba takiego zamiaru. Zaczęłam podskakiwać a ten głupek dodatkowo odchylił głowę abym miała trudniej. Tak się bawimy? Proszę bardzo.
Podałam się i " obrażona" chciałam odmaszerować do stołu. Odwróciłam się lecz w tym samym momencie ten głupi ale uroczy chłopak przyciągną mnie od siebie za biodra wbijając się w moje usta. No i jak ja tu mam obrażać się? On zawsze coś popisuję. Ale w zasadzie taki sposób psucia mi się podoba.
- Nie obrażaj się księżniczko. Twój wzrost jest bardzo uroczy- zaśmiał się na to prychnęłam.Po zjedzeniu przepysznego śniadania miałam plan aby się przejść. Tak dawno nie była w lesie.
- Isaac chodźmy na spacer proszę. - zaczęłam
- Niestety kochanie nie mogę teraz. Muszę pojechać pomóc w czymś Joshowi
- Po co masz pomagać mojemu bratu?- dziwię się
- Ma mały problem z swoją mate
- To on ma mate? - Tak odnalazł ją niedawno.
- Konkretniej jak masz mu w tym pomóc?
- Konkretniej powiem ci jak wrócę . Proszę nie wychodź sama. Nie chce aby ci Się coś stało. -całuję moje czoło i wychodzi. Prycham. Jestem Luną nic mi się nie stanie. W dodatku na terenie własnej watahy.Ubieram leginsy I ciepłą bluzę. Tak ubrana wychodzę z domu...
Od dłuższego czasu chodzę sobie spokojnie po lesie gdy nagle za sobą słyszę łamanie gałęzi. Przestraszona odwracam się w tamtą stronę lecz nikogo nie widzę. Postanawiam więc wrzucić do domu. Idę I wtedy ponownie słyszę jakby ktoś za mną szedł.
- Pokarz się - krzyczę zdesperowana . Po chwili ciszy uważam że zwariowałam I chce wrócić do maszerowania w stronę bezpiecznego domku lecz nagle słyszę głos.
- Chyba jednak nie umiem się skradać- śmieję się - Ale ty jesteś głupiutka Gabrielo. Trzeba było posłuchać swojego mate I zostać w domku. Ale nie jesteś przecież samo wystarczalną Luną prawda? - drwi sobie. - Powiec mi kochana jak ty to sobie wyobrażasz.?
- Co? - pytam zdezorientowana gdyż nie wiem z skąd dobiega głos i o co mu chodzi.
- Zamierzam cię zaatakować jak zamierzasz się bronić kochanie nie od dziś wiadomo że ciężarna nie może się przemienić- znowu śmieję się
- Kim jesteś?- pytam niewzruszona choć w środku zaraz rozpłaczę się ze strachu
- Twoim największym koszmarem
- Trochę oklepane- mruczę
- Nie ważne. Ważne jest to że zabrałaś mi wszystko. Wszystko rozumiesz. Zamierzam się zemścić.
- O czym ty mówisz? Kim ty wo gulę jesteś?- zaczynam się irytować
- Nadal się nie domyśliłaś. Oj jak przykro. Wielka srebrna Wilczyca ,wielka Luna i mate potężnego Alfy jest teraz taka bezbronna. Jesteś teraz na mojej łasce.
- Nie jestem na niczyjej łasce- oburza się
- Jesteś... W każdym momencie mogę cię zabić. Ciebie i twojego bachora. - odruchowo kładę rękę na brzuchu. - Masz teraz strasznie słabe zmysły. Gorsze nawet od człowieka.... Bu- słyszę dokładnie przy moim uchu i natychmiast się odwracam.
- Gabi Gabi Gabi . Oj głupiutka Gabi . Jak to jest stać z śmiercią prosto w oczy. - przejeżdża dłonią po moim brzuchu
- O co ci chodzi? Czego od mnie chcesz? - oddalam się jeszcze bardziej
- Pamiętasz mnie jeszcze Gabrielo ? Wiesz kim jestem?
- Ależ oczywiście jak bym mogła o tobie zapomnieć ..._______________________________
DO NASTĘPNEGO...👋❤
Kochani chyba zbliżamy się już do końca książki. CHYBA.
Chcieli byście opowiadanie o tej samej tematyce tylko z perspektywy dzieci Gabrieli?
CZYTASZ
(NIE) Jestem Twoja✔
WerewolfRose-15 letnia brunetka z błekitnymi oczami. Lubiana w szkole,miła i szalona.Razem ze swoja przyjaciółką Lucy jest w stanie roznieść pół szkoły. Nie trawłla sytuacji w których ktoś jej coś nakazywał poprostu nienawidziła być posłuszna.Wiedzie spokoj...