Rozdział 38

8.2K 261 32
                                    

-Isaac... musisz przestać. Mam okres- mowie choć wcale nie chce aby przestawał.
- Dobrze- odpowiada trochę zwiedzony. Wiem że on jest facetem do tego wilkołakiem ale ja nie jestem jeszcze gotowa na seks w szczególności pod czas okresu...

Piątek

Skończył mi się okres. Nareszcie!

Właśnie dochodzi godzina 18 a u mnie mają zjawić się moi przyjaciele. Prosiłam wcześniej Isaac'a  aby nam nie przeszkadzał. Zgodził się. Niechętnie ale się zgodził.

Słysze dzwonek do drzwi i schodzę aby otworzyć. W drzwiach stoi Lucy.
- Wow ale masz chatę.
- Wiem fajnie tu- chichoczę i widzę jak mój mate schodzi do kuchni bez koszulki.
- I niezłe ciacho w środku chaty- śmiejemy się
- Ubrał byś się!- krzyczę do niego
- JUŻ- odkrzykuję.

W tym czasie po raz kolejny słychać dzwonek do drzwi. Otwieram a tam stoją Danny i Peter. Wadzić że oboje są spięci i czują się niezręcznie w swoim towarzystwie . Trzeba to zmienić. A ja już mam plan. Znienawidzą mnie za to albo też będą mi dziękować. Raz się żyje.
- Wejdźcie- uśmiecham się miło. Czuję jak ktoś obejmuje w tali i zdała sobie sprawę że to mój zazdrośnik.
- Peter , Danny , Lucy poznajcie mojego chłopaka Isaac'a. - nagle Lucy wybucha śmiechem.
- Co cię tak śmieszy? - pytam zdezorientowana
- Nic tylko hahaha to ty byłaś hahaha tą dziewczyną z okresem hahah- mówi a ja odwracam się do Isaac'a nic nie rozumiejąc. Chłopak czerwieni się odrobinę.
- Widzisz Rose twoja przyjaciółka której jeszcze wtedy nie znałem pomogła mi wybrać potrzebne pod czas okresu drobiazgi.
- Faktycznie śmieszne- odburknęłam zawstydzona.
- Chodźcie do pokoju- cała czwórka zaczyna iść na górę - Nie ty  - zwracam się do Isaac'a.
- No czemu?- tupie nogą jak dziecko
- Ponieważ kochanie to będzie rozmowa moja i moich przyjaciół nie twoja.
- Dobra- oburza się i odchodzi.
- Przejdzie mu- mówię i zapraszam ich do pokoju Luny.

Siedzimy tam już jakąś chwilę i rozmawiamy na głupie tematy gdy postanawiam zacząć swój plan.
- Wiecie co ja chyba pójdę po coś do pica- wstaję- Lucy mogła byś mi pomóc?- pytam i uśmiecham się do niej porozumiewawczo.
- Oczywiście- obie wychodzimy z pokoju a ja szybko zamykam drzwi na klucz. Wiem że jestem okropna ale muszą ze sobą pogadać.
- Rose co ty robisz!?- słyszę krzyk Dannego
- Musicie ze sobą porozmawiać. Nie wyposzczę was z stamtąd dopóki nie zaczynicie ze sobą normalnie rozmawiać. Byliście i jesteście przyjaciółmi więc nie psujcie tego- krzyczę i łapię blondynkę za rękę.

Odchodźmy w kierunku mojego i Isaac'a pokoju słysząc za sobą walenie w drzwi.

Wchodzimy do pokoju w którym na szczęście nie ma mojego mate.
Zamykam za nami drzwi na klucz. Dobra czas zacząć trudną rozmowę.
- Słuchaj Lucy możesz teraz pomyśleć że zwariowałam ale chce abyś znała prawdę. Nie było mnie tyle w szkole ponieważ mój chłopak mi na to nie pozwalał.
- Ale czemu?
- Jest bardzo zaborczy i zazdrosny. Tak jak każdy wilkołak. Isaac jest wilkołakiem. - patrzę uważnie na jej reakcję- Wiem że uznasz mnie za wariatkę ale naprawdę wilkołaki istnieją. Proszę nie wyśmiewaj mnie tylko.
- Nie wyśmieję cię. Wierzę ci. Po za tym wiem że wilkołaki istnieją. Mój przyszywany wujek nim jest.
- Naprawdę?- zdziwiłam się. - Czemu wcześniej nie mówiłaś. Mniej bym się stresowała - oburzam się. Przecież zawszę mówiłyśmy sobie wszystko bez wyjątku.
- Wiem przepraszam Rose po prostu dowiedziałam się o wujku przez przypadek. Byłam przerażona i wtedy wujek zakazał mi o tym komukolwiek mówić. Zgodziłam się pod warunkiem że wyjaśni mi wszystko.
- Czyli wiesz już co to te całe mate itp.?
- Tak.
- To nawet dobrze nie murze ci tłumacz- zaśmiałyśmy się
- Czyli Isaac to jest twój mate?
- Dokładnie
- Oznaczył cię już? - pyta z wyczuwalną w głosie ekscytującą.
- No tak- pokazuję jej tatuaż.
- O boże to jest piękne. Jejku ja też chciała bym mieć matę. To taka miłość do końca życia.
- Nigdy nie mów nigdy - puszczam jej oczko- Jest jeszcze jedna sprawa.  Bo wiesz jutro jest pełnia.
- Sparujecie się?
- No właśnie nie wiem czy jestem na to gotowa.
- Rosalie Brown ty mi tu nie żartuj. Nie możesz być dziewicą do końca życia. Przecież Isaac jest twoim mate. Nidy nie pozwoli cię skrzywdzić i sam też na pewno cię nie skrzywdzi. On cię kocha i z tego co widzę ty go też. Po co czekać skoro i tak to kiedyś musi nadejść ?
- Nie wiem Lucy.
- On cię nie skrzywdzi wiem to. A jeśli to zrobi to własnoręcznie wyrwę mu jaja - zaczęliśmy się śmiać jak opętane.
- Masz rację- odpowiadam gdy się uspokoiłyśmy. - Chodźmy zobaczyć co tam u naszych chłopaków...

POV. Peter

Danny szarpał jeszcze przez chwilę drzwi aż w końcu się poddał. Usiadł koło mnie .

- Wiesz Peter nie wyjdziemy z tąd na pewno dopóki ze sobą szczerze nie porozmawiamy. - zaczą
- Wiem- starałem się nie okazywać tego jak bardzo mi się podoba dlatego też nawet na niego nie patrzyłem.
- Peter nie rozumem czemu mnie tak odtrącasz. Jesteśmy przecież przyjaciółmi. Czemu cały czas mnie unikasz ? Czemu przez cały czas uciekasz od mnie? Czemu nawet boisz się na mnie spojrzeć? - w jego glosie można było wyczuć ból.
- Właśnie o to chodzi Danny. Jesteśmy przyjaciółmi. Ja tak dłużej nie mogę. Ja cię kocham debilu. Bałem się twojej reakcji dlatego od ciebie uciekałem. Wiedziałem że gdy tylko ci o tym powiem znienawidzisz mnie i wyśmiejesz . Przestaniesz się do mnie odzywać tym samym łamiąc moje serce dlatego postanowiłem sam się wycofać. Postanowiłem cię unikać aby nie czuć jeszcze większego bólu.  Gdy byłem obok ciebie miałem ochotę cię pocałować ale wiedziałem że nigdy nie odwzajemnisz moich uczuć. Nie chciałem czuć bólu. Ale wiesz co jest najgorsze? To że nie widząc ciebie czułem ból dwa razy większy. Do tego świadomość że po tym co ci teraz powiedziałem znienawidzisz mnie dobija mnie do reszty  - w moich oczach zbierały się łzy którym pozwoliłem wypłynąć. Wstałem i podeszłem do drzwi.
- Rose wypość nas. Już pogadaliśmy- darłem się waląc mocno w drzwi. Chciałem wyładować na nich cały mój gniew i zarazem ból.
- Skąd ten pomysł ze cię wyśmieję i znienawidzę? Przecież to nie dorzeczne aby wyśmiewać osobę którą się kocha.- powiedział cicho. Odwróciłem się szybko  na słowa jakie usłyszałem. Jak się okazało troszeczkę wyższy od mnie chłopak stał już przy mnie.
- Słucham?- zapytałem nie dowierzając
- Kocham cię ruda mendo- przyparł mnie do drzwi.
- Oh ja ciebie też ty błąd debilu- przyciągną mnie do siebię jeszcze bliżej .
- Co teraz będzie? - spytałem po chwili wgapiania sie w siebię
- Psujesz chwilę- zaśmiał się Danny
-Przepraszam- speszyłem się
- To oczywiste że będziemy razem.
- A co powiemy innym?
- Prawdę. Nie będziemy ukrywać miłości. Jeśli tego nie zaakceptują to ich strata. A teraz już się zamknij- mówi i niespodziewanie...

_________________________________

Dziękuję za przeczytanie i do następnego kochani...❤👋

(NIE) Jestem Twoja✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz