Tylko muszę się dowiedzieć jeszcze jednej rzeczy a mianowicie tego...którego konkretnie dnia moja księżniczka ma urodzinki. Bardzo zły ze mnie mate skoro jeszcze tego nie wiem. Nie wiem jeszcze dużej ilości rzeczy o nastolatce ale postaram się to zmienić i to jak najszybciej. Ona też dużo o mnie nie wie. Mam nadzieję że chce się czegoś dowiedzieć. Postaram się ja do siebie przekonać aby mnie pokochała tak bardzo jak ja kocham ją. Tak kocham Rose i nawet jeśli jej dobrze nie znam. Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia. Kocham w niej wszystko. Dla mnie Rose jest po prosu ideałem.
W szkole spytam ja kiedy ma urodziny a teraz czas spać.Rano ubrałem się i zjadłem śniadanie następnie wraz z chłopakami wyruszyłem w drogę do szkoły. Od progu zaczęłam szukać Rose. Mój wilk nie może się doczekać aż ją zobaczy zresztą ja też. Gdy ją zobaczyłem stała przy sklepiku ale nie była sama. Był z nią ten rudy Peter . Zdecydowałem że do nich podejdę.
- Dobra to w sobotę o 15 idziemy na zakupy tylko nie zapomnij -usłyszałem jak Rose mówi do Peter'a gdy byłem blisko. Nie powiem wkurzyło mnie to ale muszę być spokojny aby nie przestraszyć kruszynki.
- Część -odezwałem się
- O hej Isaac - powiedział wesoło rudy.
- Hej- Rose nie tryskała zbytnio energią. Nie wiem co mam zrobić aby mnie polubiła. Serce mnie boli gdy widzę że na mój widok uśmiech zszedł z jej pięknej buźki. Myślałem że było już dobrze.
- Rose mógł bym z Tobą porozmawiać
-Skoro musimy- doszliśmy na bok
- Chciałem zapytać kiedy masz urodziny?
- Po co ci ta wiadomość ?
- Chciałem spędzić z Tobą trochę czasu. W twoje urodziny była by najlepszą okazja. No więc?
- 16 kwietnia. Ale to nie będzie konieczne w urodziny robię sobie mały wypad na miasto z Lucy i Peterem.- gdy usłyszałem imię tego rudzielca znowu się we mnie zagotowało. Byłem w cholerę zazdrosny.
~Uspokój się. Jeśli ją wystraszysz to nie ręczę za siebie - warkną mój wilk. Pomimo tego iż on był równie wkurzony ja przemówiłem najspokojniej jak tylko dałem radę.
- Nie podoba mi się że spotykasz się z NIM.
- Co Cię obchodzi z kim się spotykam
- Ponieważ im...- zająknąłem się
- Tobie co?
- Ponieważ mi na tobie zależy Rose jesteś dla mnie bardzo ważna- gdy po wypowiedzeniu tego zdania zauważyłem w jej oczach zdziwienie, szczęście i ...miłość?wiedziałem że ja również nie jestem jej obojętny...POV. Rose
- Ponieważ mi na tobie zależy Rose jesteś dla mnie bardzo ważna- po usłyszeniu tego zdania moje serce zmiękło a kolana zaczęły się pod mną zginąć. Nie odpowiedziałam nic tylko zastanawiam się w jego piękne zielone oczy. Patrzył na mnie z taką miłością i troską jakbym była jedyną dziewczyną na świecie. Nie wiem co we mnie wstąpiło ale przytuliłam się do niego. Czułam się teraz tak bezpieczna i kochana czułam że to jest moje miejsce. W jego ramionach i przy nim. Nie miałam siły by skręcić się w myślach. Nie obchodziły mnie teraz lekcje ani to że każdy może nas zobaczyć. Ja po prostu czułam się wspaniale. O nie. Nie zakochałam się. Chodziarz może troszeczkę zauroczyłam. Od zawsze maskowałam uczucia. Więc gdy rozmawiałam z czarnowłosym starałam się być chamska i wmawiałam sobie że go nienawidzę. Nienawiść to samoobrona. Nie chce zostać skrzywdzona przez miłość dlatego nie pozwalam sobie na zbytnie zbliżenie się do chłopców. Zostałam już skrzywdzona przez mojego byłego przyjaciela. Kochałam go nie tak jak dziewczyna chłopak tylko jak siostra brata. Wiktor był ode mnie straszy o 3 lata. Przyjaźniliśmy się gdy miałam 12 lat. Razem spędzaliśmy wszystkie chwilę razem gdy pewnego dnia w moje 14 urodziny powiedział że musi wyjechać. Nie pisał i nie dzwonił co było bardzo smutne. Był dla mnie bardzo ważny. Nadal jest i nigdy o nim nie zapomnę. Do tej pory pamiętam moje 14 urodziny :
~Siedziałam z Wiktorem pod naszym drzewem. Trzymałam głowę na jego kolanach a on bawił się moimi włosami. Było jak zwykle gdy nagle blondyn przestał bawić się włosami i zrobił się smutny
- Co się stało Wi?
- Dziś będzie koniec naszej znajomości- powiedział smutno
- Ale ... czy ja zrobiłam coś źle ?- załapałam cicho
- Hej maluszku nie nic nie zrobiłaś ja po prosu się przeprowadzam
- Ale będziesz pisał?- pytam cała zapłakana
- Niestety kochanie nie będę mógł
- Ale dl...dlaczego ?
- Nie mogę Ci powiedzieć. Kiedyś to zrozumiesz. Mam tylko nadzieję że mnie nie znienawidzisz.
- Ale dlaczego wyjeżdżasz?
- Żegnaj Rose
- Ale Wiktor
- Kocham Cię żegnaj
- Nie zostawiaj mnie!- odszedł- Proszę-szepnęłam. Nawet się nie odwrócił. Odszedł z taką łatwością jakby nigdy mu na mnie nie zależało. To mnie najbardziej zabolało. Siedziałam tam i płakałam jeszcze długo dopóki nie znalazła mnie Lucy i zabrała do siebie~Dobrze wiedziałam że gdyby nie Lucy z którą też się wtedy przyjaźniłam nie wyszła bym z smutku. Zranił mnie ale nadal go kocham. Nie chce się zadręczam przeszłością.
Przypominając sobie w czy ich ramionach stoję od razu przestałam się smucić. Moja podświadomość mówiła mi że ten facet mnie nie skrzywdzi. Postanowiłam mu zaufać i dać szanse.
Gdy tak stałam przytulona do Isaac'a zadzwonił mój telefon. Momentalnie oprzytomniałam i delikatnie odechciewałam od siebie chłopaka na co on zawarczał. To naprawdę jest dziwne jak on tak warczy. Nie zwracając zbytniej uwagi na warczenie odebrałam telefon. Dzwonił tata. Odebrałam szybko. Po tym co usłyszałam przeraziłam się nie na żarty.
- Rose mama jest...______________________________
Co się takiego stało że Rose jest tak przestraszona?Co jest tak ważne że tata Rosalie dzwoni do niej gdy jest w szkole ?
A może to nic strasznego a Rose dramatyzuje?
Przepraszam za błędy i dziękuję za przeczytanie rozdziału🧡💜🧡
Do następnego...👋
CZYTASZ
(NIE) Jestem Twoja✔
WerewolfRose-15 letnia brunetka z błekitnymi oczami. Lubiana w szkole,miła i szalona.Razem ze swoja przyjaciółką Lucy jest w stanie roznieść pół szkoły. Nie trawłla sytuacji w których ktoś jej coś nakazywał poprostu nienawidziła być posłuszna.Wiedzie spokoj...