Ruszyłam przodem, w korytarzu włożyłam buty i kiedy stanieliśmy na zewnątrz, dotarło do mnie, co się dzieje, ale honor nie pozwolił mi uciec, nie mogłam przynieść wstydu ludziom, którzy mnie wychowali jak swoje dziecko i którzy poświecili cały swój majątek, by mnie wykształcić.
Wydawało mi się, że moja suknia nagle stała się niemiłosiernie ciężka, a każdy krok do powozu sprawiał mi fizyczny ból. Rozejrzałam się po całym dobytku rodziców — trochę ziemi, ogrodzony kurnik, stajnia, w której trzymaliśmy bydło i konie, skromny dom z cegły. Tylko tyle albo aż tyle. Nie wiedziałam, co bym zrobiła, gdybym nie mogła tu wrócić, co oni by zrobili...
''Pamiętaj, co mówili na lekcjach etykiety...'' Powtarzałam do siebie, kiedy wsiadałam do powozu zaprzęgniętego w dwa czarne konie.
Serce waliło mi jak dzwon, ale starałam się opanować nerwy. Przez chwile czułam, że świat wiruje, a ja w duszy modliłam się, bym mogła szybko wrócić do domu. Skręciliśmy w stronę domu Anny i poczułam, jak włosy stają mi dęba. Bardziej niż o siebie martwiłam się o swoich bliskich a ona była jedna z tych osób.
Powóz się zatrzymał i kilka minut później z domu wyszła Anna ze strażnikiem, widziałam jej przerażenie w oczach, kiedy weszła od razu rzuciła się na mnie i mocno przytuliła.
- Nie rozumiem czemu i mnie wezwali. - Szepnęła mi na ucho.
- To jest nas dwie. - Odpowiedziałam lekko się uśmiechając a jednocześnie chciałam dodać jej i sobie otuchy. Odwzajemniła uśmiech, ale widziałam, że okropnie się boi.
Powóz ruszył a ja nie byłam w stanie nic z siebie wydusić, Anna też nic nie mówiła. Obie byłyśmy przerażone i podejrzewam, że tak jak ja tak i ona starała się nie stracić kontroli co w jej przypadku było o wiele bardziej niebezpieczne. Zmiennokształtny który ze strachu się przemieni jest najbardziej niebezpieczną istotą na tej ziemi. Mogłaby niechcący mi zrobić krzywdę, wtedy górują instynkty a ten podpowiada jej najprawdopodobniej by teraz uciekała za wszelką cenę.
Nawet nie zauważyłam, kiedy ale do naszego wozu wsiadła inna dziewczyna. Miała piękne blond włosy, lekko falujące, rysy twarzy bardzo delikatne i dlatego przypominała anioła, jednak wzrok, no cóż... wzrok miała klasy średniej i nie odzywała się do mnie ani słowem. Co prawda niczego podstawowego mi nie brakowało, ale samo to że rodzice uprawiali pole było dla klasy średniej i wyższej czymś okropnym, oni nie musieli brudzić sobie rąk choć ze smakiem zajadali się jedzeniem z naszego pola i wracali po więcej. No cóż ktoś musi zasiać i zebrać by ktoś inny kupić i zjeść.
Konie się zatrzymały a mi zrobiło się strasznie gorąco, prawie nie mogłam oddychać. W myślach nadal się uspokajałam ale kiedy przed mną pojawiła się twarz strażnika myślałam że zemdleje, jako pierwsza wyszłam z powozu i zobaczyłam wielkie drzwi zamku, były solidne i dość przerażające ale same drzwi komponowały się ze szpiczastymi wieżami i ciemnym murem z którego powstał zamek.
Wzięłam głęboki wdech i wypuściłam głośno powietrze, niestety nie pomogło wcale bo nadal czułam jak bardzo żołądek mam ściśnięty.
Za sobą usłyszałam kroki reszty i kiedy strażnik kazał nam iść przodem pozwoliłam by blondynka mnie wyprzedziła. Wyglądała na podekscytowaną, pewnie od dziecka marzyła, że wyjdzie za księcia a teraz trafiła jej się okazja, jak ślepej kurze ziarno. Ja z drugiej strony byłam wychowana w biednej rodzinie, nigdy nawet nie marzyłam, że mogłabym wyjść za kogoś z klasy średniej a co dopiero zostać księżniczka. Po za tym Król nie był zbyt przyjazną osobą a z tego co mówiono młodszy syn tym bardziej, co do starszego księcia nie mówiono zbyt dużo, był raczej zamknietą osobą zawsze z dystansem podchodził do innych ale może to było gorsze. Co jesli był jeszcze gorszy niż ojciec i brat?
Ledwo słyszałam swoje kroki kiedy wchodziłam po schodach bo szumiało mi w uszach, drzwi otowrzyła nam dziewczyna troche młodsza ode mnie.
- Król juz czeka. - oświadczyła beznamiętnie.
Ruszyliśmy za nią długimi i krętymi korytarzami, rozglądałam się troche by podziwiać dzieła sztuki - było tam mnóstwo malowideł i rzeźb- ale zdarzyłam ledwie zerknąć na niektóre bo służąca szła dość szybko. Czarna marmurowa podłoga idelanie komponowała się z szarą cegła na scianach co w blasku magicznych lamp dawało troche mroczny klimat.
Po kilku minutach zatrzymaliśmy się przed ogromnymi debowymi drzwiami - co jak mniemałam było salą tronową. Tam król przyjmowałam poddanych, sądził i urządał przyjecia. Nie miałam okazji na moje szczęście tam jeszcze przebywać ale miało się to zmienić za sekundę. Anna ścisnęła mnie za rękę a ja odwzajemniłam uścisk.
Kiedy drzwi ustąpiły pod naciskiem służącej przed oczami ukazała mi sie ogromna sala, wystrój był podobny jak w korytarzach ale po bokach stały ogromne kolumny które podtrzymywały sufit a na środku stały dwa trony, króla był potężny, wszystko zrobione ze złota a zdobienia były bardzo skomplikowane i szpiczaste, królowej mniejszy zrobiony ze srebra i miał delikatniejsze ozdobienia.
Siedzenia były już zajętę i tak jak mi mówiono, królowa byłą najpieknieszą kobieta jaką widziałam, delikatne rysy, pełne usta i włosy białe jak śnieg. Król natomiast jak na swoje lata był dość przystojny, nie miał garbatego nosa ani wystających uszu ale jego wzrok gdyby mógł - zabijałby, nie przyjazny wyraz twarzy tylko odstraszał ale za to potęga biła od niego na kilometr, nic dziwnego że dalej rządził, sam wygląd wzbudzał strach.
Służąca się pokłoniła a razem z nią ja i anielica. Rudowłosa była zmieszana więc pociągnełam ja ku podłodze tak by się ukłoniła i chyba dopiero wtedy załapała co należy zrobić. Anna w przeciwieństwie do mnie nie miała lekcji etykiety, nie było jej stać.
Głos Króla był donośny a sala niosła echo jeszcze długo po tym jak skończył mówić.
- Jesteście ostatnie i z waszej trójki mój najstarszy syn, następca tronu wybierze swoja żonę. Ale zanim tu sie pojawi, królewska wiedźma sprawdzi czy jesteście zdrowe i płodne.
Mówił to beznamiętnie a kiedy machnął ręką za tronu wyszła starsza kobieta, miała już siwe włosy i lekkiego garba ale w oczach miała wiedzę, potężną wiedze a od niej samej czuć było ogromna moc choć ona sama ubrana była w jakies szare szmaty. Podeszła do Blondynki jako pierwszej i zaczeła przystawiać jej rękę do czoła a poźniej przystawiła dłoń do podbrzusza. Dziewczyna się nie ruszała, nawet nie zamrugała.
Nastepnie podeszła do mnie i kiedy przystawiła mi rękę do czoła poczułam mrowienie na calym ciele, to samo stało się gdy przyłozyła rękę do mojego podbrzusza a kiedy skończyła spojrzała mi oczy które zalśniły. Nie wiem czy wyglądała na przerażoną czy zawiedziona, moze ja też nie mogłam mieć dzieci co przecież mogło być prawdopodobne skoro ja sama byłam tak 'nieczystej' krwi.
Kiedy podeszła do mojej przyjaciółki ta sie wzdrygneła, wyglądała jakby miała zaraz wyzionąc ducha, jej twarz zrobiła się biała a później fioletowa i znowu biała. Czarownica pokiwała głowa i wróciła na miejsce koło tronu, jej kroki były dość ciche co mnie zdziwiło bo miała swoje lata.
Kiedy dotarła do miejsca obok tronu odezwała się zamyślona.
- Wszystkie mogą mieć dzieci ale ta o jasnych włosach jest dość słaba mimo ze jest pół-krwi, ta pośrodku jest najsilniejsza ale jej krew... jej krew jest bardzo zmieszana. - Król spojrzał wprost na mnie jakby z obrzydzeniem ale nie odezwał sie. Królowa zabrała głos ale był dość cichy i spokojny.
- Rudowłosa nie miała nigdy lekcji etykiety, nie nada sie. Nie mamy czasu uczyć dorosłej kobiety jak się zachowywać zwłaszcza że ślub będzie już niedługo. Nawet stanąć prosto nie potrafi. Czarnowłosa no cóż, zbyt zmieszana też raczej odpada ale ...
Kiedy rozmawiali o nas jakby nas tam nie było odezwał się męski głos gdzieś z prawej strony sali i tym samym przerwał królowej.
- Chcę tą z czarnymi włosami. - Ujrzeliśmy jego dopiero jak skończył mówić - idealne rysy twarzy, czarne jak węgiel oczy i włosy w tym samym kolorze które opadały mu lekko na twarz, był wysoki i dobrze zbudowany. Tak, to z pewnością następca tronu - Książe Oliver.
CZYTASZ
Zakazana
FantasyKsiążę Wilków i zwykła córka rolników... On wybiera ją ze wszystkich kobiet w Królestwie na swoją żonę. Ona dowiaduję się, że przebywanie w miejscu najbardziej chronionym jest dla niej największym zagrożeniem, bo nie jest wilkiem - jest zmiennym kot...