40. Moja rodzina

12.1K 583 9
                                    

Król Zeus:

Ruszyłem za Oliverem, moja kocia postać sprawiała, że ludzie szeptali za plecami przerażeni - jeszcze bardziej niż po ataku zbuntowanych. Chciałem im powiedzieć, że zapadł pokój, że mój przyjaciel uznawany przez nich za potwora oczyścił umysł ale ważniejsza była Layla.

Kiedy wpadłem za Oliverem do skromnego domu rolników na obrzeżach poczułem się dziwnie. Kiedy kobieta w średnim wieku mnie zobaczyła zamarła, nie byłem wrogiem ale ci biedni ludzie pod wpływem strachu nie potrafili tego zrozumieć. 

- Sony musimy ją znaleźć. Została porwana. - Głos Olivera ukazywał desperacje. Taką samą jaką ja czułem dwadzieścia lat temu. 

Kobieta opadła w ramiona męża jak zdążyłem zauważyć i rozpaczliwie szlochała. Dopiero zdałem sobie sprawę z sytuacji - to byli ludzie którzy zaadoptowali moją córkę, ci którzy ją wychowali. Serce zabiło mi mocniej, zazdrościłem im czasu który z nią spędzili a który został mi brutalnie odebrany. Oliver podszedł do niemowlaka którego trzymała zielonooka dziewczyna i pocałował go w czoło. To musiał być mój wnuk i mimo sytuacji nie mogłem sobie odpuścić, zmieniłem się a Oliver rzucił mi nakrycie. 

- Czy to jest Miles? - Zapytałem. - Ma oczy Laylii.- Dodałem po chwili kiedy niemowlak szeroko na mnie spojrzał.

Podszedłem spokojnie ale mężczyzna o piwnych oczach zagrodził mi drogę, uśmiechnąłem się - chronił swojego i mojego wnuka. Nie potrafiłem się złościć, dał mojej córce dom i ochronę i robił to samo z moim wnukiem. 

- Czy to wy wychowaliście moja córkę? - Zapytałem choć odpowiedź była wiadoma. - Layle. - Dodałem kiedy ich miny wyrażały zagubienie. 

Ich szeroko otworzone oczy wyrażały strach i złość, nie byłem pewien czy dobrze zrobiłem mówiąc im o tym w takim momencie.

- Jak śmiałeś?! - Szatyn zacisnął mocno pięści. - Jak śmiałeś porzucić swoje dziecko?! 

A więc to o to chodziło. Uśmiechnąłem się ciepło w ich stronę. To byli dobrzy ludzie. 

- Nie porzuciłem jej, cały czas jej szukałem. - Pięści mężczyzny trochę się rozluźniły. 

Byłem Królem ale wiedziałem, że jeśli odpowiedź byłaby inna człowiek przed mną na pewno wgryzłby się w moje gardło. Traktował Layle jak swoje dziecko, i trudno mu się dziwić - wychowywał ją. Westchnąłem głośno.

- Została porwana razem z moją żoną. - Głos mi zadrżał kiedy przypomniałem sobie moją ukochaną Andromedę. 

- Mój panie, zamek został zaatakowany! - Usłyszałem za plecami głos jednego z podwładnych a moje serce zabiło szybciej.

- Gdzie jest moja żona i córka?! - Zapytałem przeczuwając coś złego.

- One... - Głos strażnika zadrżał. - Zostały porwane. Wysłaliśmy już armię na poszukiwania. 

Czułem jak moje serce staje, nie oddychałem a świat zawirował przed moimi oczami. Ktoś porwał moją ukochaną żonę i nowo-narodzoną córkę? Nie, to nie była być prawda... 

- Ruszamy natychmiast do zamku. - Powiedziałem stanowczo. - Chcę głowę osoby która za tym stoi! - Wykrzyczałem. 

Hektor złapał się mnie kurczowo za nogawkę i zaczął płakać, nie był głupi i wiedział, że coś jest bardzo nie tak. Musiałem trzymać emocje w ryzach, nie mogłem pozwolić by mój syn trząsł się ze strachu - wystarczy, że ja to robiłem. 

- Czy Layla wiedziała? - Zapytała niespodziewanie służąca która trzymała mojego wnuka. 

- Na początku nie ale kiedy zaczęła się przemieniać Oliver przyniósł ja do nas. - Przeczesałem dłonią włosy. - Wtedy wszystko wyszło na jaw. - Nie musiałem nic mówić służącej ale czułem na sobie wzrok ludzi którzy zajęli się moją córka i nie mogłem przemilczeć tego.

- Layla wiedziała... - Kobieta nie dowierzała, podejrzewam, że cała sytuacja była dla niej nierealna. 

- Mój panie... - Usłyszałem głos Aleksa, mojego strażnika który miał posłać wiadomość do mojego syna. - Wiadomość wysłana, Książę Oliver już wyruszył. - Powiedział opanowany. 

Może i wcześniej przybrani rodzice Layli coś podejrzewali, tak teraz byli pewni mojego statusu. Kobieta otworzyła szeroko oczy a jej mąż przybrał kamienny wyraz twarzy. Nie co dzień człowiek dowiaduję się, że ojcem przyszywanej córki jest sam Król. Uśmiechnąłem się w ich stronę ciepło.

- Muszę wyruszać. - Powiedziałem i patrzyłem mężczyźnie prosto w oczy. - Aleks upewnij się, że ci państwo, służąca i dziecko będą mieli odpowiednią ochronę. - Strażnik przytaknął. - W zamku Króla Howarda. Gdyby się pytał powiedz, że to mój rozkaz. - Wybiegłem i po chwili zacząłem podążać za Oliverem, w postaci tygrysa.

Historia lubi się powtarzać, kolejny raz wyruszam na poszukiwania. Serce bije mi szybciej na myśl o tym, że mógłbym nie zdążyć, że po tym jak znalazłem swoją córkę mógłbym nie odzyskać jej. W swoim życiu dużo przeżyłem - smutek i żal uniemożliwiający oddychanie, ból który rozrywał serce, złość która odbierała rozum, radość która wypełniała całe ciało - nie zamierzałem przeżywać nic gorszego niż do tej pory, musiałem znaleźć Layle żywą. 

Kiedy biegałem zawsze w mojej głowie pojawiały się wspomnienia, tym razem wróciły te radosne. 

- Kto to jest? - Zapytałem Howarda.

Piękną białowłosa kobieta wyszła z powozu, jej każdy krok było jak błogosławieństwo. Spojrzała na mnie a jej szare - wpadające w srebro- oczy zalśniły. Byłem Królem a mogłem paść przed jej stopy i błagać by choć na mnie patrzyła.

- Andromeda, księżniczka czarownic. - Odpowiedział równie zahipnotyzowany przyjaciel. 

Nie mogłem pozwolić tej anielicy ominąć mnie bez słowa, skinąłem w jej stronę a on posłała mi czarujący uśmiech. Nie musiałem długo nad tym myśleć by wiedzieć, że w tym momencie moje serce zostało skradzione przez księżniczkę czarownic. 

- Księżniczko. - Powiedziałem cicho. - Czy mógłbym ci towarzyszyć w drodze do sali balowej? - Mógł głos drżał, pierwszy raz w życiu się zawahałem. 

- Oczywiście Królu Zeusie. - Jej głos był jak melodia, której chciało się słuchać cały czas. Wszystko w tej kobiecie było wyjątkowe. 

Złapała mnie za przed ramie i ruszyliśmy w stronę zamku. Jej suknia odkrywała zdecydowanie za dużo, nie była tak obszerna jak te noszone przez zmienne kobiety. Księżniczka widząc mój wzrok zaśmiała się głośno.

- My czarownice nie lubimy nosić nie potrzebną ilość materiału, to blokuje nasze zmysły. - Byłem pewien, że moje policzki zrobiły się czerwone. 

Andromeda była jedną kobietą która była w stanie mnie onieśmielić, nigdy wcześniej się to nie zdarzyło. Była też jedyną kobietą którą kochałem całym sercem, po jej porwaniu nie mogłem myśleć o innej.

Za każdym razem po dobrym wspomnieniu, wracały te złe a w raz z nimi zablokowane emocje które kryłem głęboko w moim sercu. Jako Król nie mogłem okazywać słabości ale jako żywa istota nie mogłem być jak skała, nie kiedy chodziło o moją rodzinę. 

Przyspieszyłem i z daleka ujrzałem wojsko Olivera, każdy był gotowy do walki o moją córkę. Byłem wdzięczny losowi, że Layla trafiła na Olivera. Była moją córką i gdzieś tam w środku chciałem każdego mężczyznę, który się do niej zbliżył powiesić na drzewie - ale musiałem myśleć trzeźwo, Oliver był oddanym i dobrym mężem, na lepszego nie mogła trafić. 

Nie zajęło mi długo kiedy biegłem u boku Olivera i Haydena, każdy z nas był skupiony i czujny - musieliśmy odnaleźć moją córkę. 





ZakazanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz