35. Anna i Hayden

13.7K 661 47
                                    

Obudziłam się zdyszana i przerażona a Oliver zerwał się momentalnie.

- Co się stało? - Zapytał z troską w głosie.

- Wyślij Haydena po Anne. Polują na nią by dostać się do mnie. - Powiedziałam do niego przerażona. 

Śnił mi się jej tato, który błagał mnie o pomoc. Na początku nie mogłam uwierzyć ale nie mogłam też tego ignorować. Nie mogłam pozwolić by coś jej się stało.

- O czym ty mówisz? - Zapytał Oliver i podniósł się by przyjrzeć się mojej twarzy. 

- Wiem, że mi nie wierzysz ale błagam cię niech idzie po nią. - Głos mi drżał. 

Oliver westchnął i wstał, zaczął się ubierać ale wciąż kręcił głową. Nie wierzył mi ale grunt, że zrobi o co proszę. Przed oczami wciąż miałam obraz ojca Anny, mimo wszystko wciąż o nią się troszczył.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

ANNA: 

Zbudziło mnie nerwowe walenie w drzwi i niechętnie ale zwlokłam się z posłania by zobaczyć kto to. Otworzyłam drzwi a w nich stał wielki jak dąb mężczyzna o najpiękniejszej twarzy jaką widziałam. Zalałam się rumieńcem bo stałam w samej koszuli nocnej, na pewno byłam rozczochrana i miałam głupi wyraz twarzy.

- Anna? - Zapytał anielski głos.

- Ta... Tak. - Wydukałam zawstydzona.

-  Księżniczka Layla po ciebie posłała. - Powiedział szatyn o uroczych oczach. - Musisz iść ze mną. 

Z tobą pójdę wszędzie. Zabierz mnie dokąd chcesz.

- Po co? - Zapytałam.

- Nie wiem, mam cię zabrać do zamku. - Powiedział to tak, że nie mogłam się oprzeć. 

Ubrałam się najszybciej jak tylko mogłam i wyleciałam z domu. Pośpiech nie jest moim przyjacielem bo kiedy tak biegłam kawałek sukni zawinął się a ja zahaczyłam nogą o ten materiał, już prawie upadłam kiedy mężczyzna z moich snów złapał mnie w swoje ramiona. Spojrzałam mu w oczy, które zalśniły pociągająco.

~~~~~~~~~~~~~

HAYDEN:

Złapałem tą mała rudą i uroczą kobietę w swoje ramiona, była najbardziej niezdarnym wilkiem jakiego znałem. Jej wzrok przeszył mnie a ja poczułem jak bardzo jej pragnę, tej małej, rozczochranej istoty. 

- Przepraszam... jestem niezdarą. - Powiedziała a ja poczułem, że płonę w środku.

Pomogłem jej stanąć na nogi i  ruszyła przodem do powozu. Przysięgam każdy jej ruch był jak gwóźdź do mojej trumny, oszalałem na jej punkcie choć jej nie znałem. Jej zapach agrestu i orzechów drażnił moje nozdrza, nie mogłem czuć jej zapachu i nie mieć jej. Powstrzymywałem się przed tym by nie zaciągnąć jej gdzieś w odludne miejsce i nie wziąć jej tak by krzyczała z rozkoszy.

Wzdychała ciężko co jakiś czas a ja wyobrażałem sobie jak ją biorę, nawet jej zapach mnie do tego zachęcał okrutnie. 

- O tej porze budzić człowieka, to nie ludzkie! - Powiedziała oburzona zaraz po tym jak ziewnęła. 

- Ja musiałem wstać wcześniej od ciebie żeby cię odebrać. - Powiedziałem i przyglądałem się jej okrągłej twarzy. 

- Możesz się zemścić na Laylii... ja nie mam z tym nic wspólnego. - Powiedziała słodkim głosem. I niech mnie coś zabije jeśli nie był to najbardziej seksowny zaspany głos na świecie. 

ZakazanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz