33. Po drugiej stronie

13.7K 738 46
                                    

Ściskałam dłoń Olivera i krzyczałam kiedy nadchodził kolejny skurcz. Wdech i wydech i znowu krzyk.

- Widzę głowę. - Powiedziała przerażona Alice. 

Chwila przerwy i tym razem postanowiłam dać z siebie szybko, nie miałam siły ale musiałam urodzić. Kiedy nadszedł kolejny skurcz z całej siły starałam się wypchnąć dziecko ale nie było to takie łatwe.

- Głowa jest na zewnątrz, jeszcze tylko trochę. - Alice mimo strachu starała się mnie wspierać za co byłam jej wdzięczna.Za to Oliver i Sony stali po bokach łoża i wyglądali jakby mieli zemdleć.

Kolejny skurcz i wtedy dopiero poczułam, że dziecko już jest na zewnątrz. Alice uśmiechnęłam się i owinęła dziecko w koc który znaleźli.

- To chłopiec. - Powiedziała i podała zawiniątko Oliverowi. 

Dyszałam ciężko, czułam że coś jest nie tak bo krew wciąż płynęła i to strumieniem, powinno już być trochę lepiej. 

Oliver położył mi na klatce piersiowej naszego syna i uśmiechał się szeroko. Był niezaprzeczalnie podobny do swojego ojca jedyne co miał po mnie to kolor oczu. Westchnęłam ciężko i wtedy poczułam, że ręce mi mdleją, Oliver wziął od mnie noworodka i przyglądał się uważnie, nie mogłam już udawać.

- Trace za dużo krwi. - Powiedziałam po chwili. 

- Skąd to wiesz? - Zapytała Alice której mina znowu zbladła.

- Byłam przy porodzie kilka razy. - Wyjaśniłam szybko.

Cała trójka wpadła w panikę a ja wiedziałam, że bez odpowiednich ziół nic nie zrobimy. Dopiero co urodziłam syna i miałam się wykrwawić. Miałam łzy w oczach i spojrzałam na Olivera i naszego syna, powoli wszystko zaczęło się rozmazywać i kołysać. Traciłam przytomność ale zdążyłam powiedzieć, że ich kocham. Zapadła ciemność.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

OLIVER:
Dałem syna w ręce Alice i rzuciłem się w stronę swojej żony.

- Nie!, Nie! Nie! - Krzyczałem zdesperowany kiedy straciła przytomność. - Nie możesz nas zostawić, rozumiesz?! Obudź się. - Wiedziałem, że to nic nie da ale wciąż krzyczałem.

Czułem jak nasza więź gaśnie wraz z życiem w Laylii. Nigdy nie płakałem a teraz łzy same spływały mi po policzkach. Przytulałem ją i krzyczałem na zmianę, nie mogła mnie zostawić, nie mogła zostawić naszego syna.

Wpadłem w szał i zacząłem rozwalać wszystko co jest w pomieszczeniu. W końcu poczułem jak Sony mnie przytrzymał i miałem ochotę zrobić mu krzywdę. Pieprzony kundel!

Wziąłem Layle w ramiona i przytulałem jej bezwładne ciało, nie było już jej tam a ja czułem rozpacz, jakby ktoś wyrwał mi serce. Nie mogłem wyobrazić sobie życia bez niej, bez niej byłem nikim. 

- Obudź się błagam...- Rozpłakałem się jak dziecko. Nie sądziłem, że byłem wstanie tak płakać. 

Layla się nie ruszała ale ja nie chciałem jej wypuszczać z ramion. Tornado na górze szalało a ona odeszła, właśnie teraz kiedy nasz syn był już na świecie. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

LAYLA:

Byłam pod wodą, a woda znosiła mnie w nieznanym kierunku, nie próbowałam się wydostać bo czułam się tak błogo ale kiedy poczułam grunt powoli wydostałam się na brzeg. Piasek pod nogami trzeszczał a woda wzburzonego morza szumiała. Nie pamiętałam co się stało ale wiedziałam, że to dziwne - wszystko było spokojne, kojące i spójne tylko morze szalało jak podczas burzowych dni.

ZakazanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz