- Kiedy ma to z głowy możemy przystąpić do posiłku. - Król machnął ręką i z drzwi po drugiej stronie sali zaczęła wychodzić służba z jedzeniem na tacach które postawiła tuż przed nami.
Jedzenie było przepyszne a możne było tylko dobre, przecież nie jadłam cały dzień a mama zawsze mówiła ze głodnemu lepiej smakuje. Czułam wzrok Olivera na sobie ale kiedy na niego spoglądałam on odwracał się. Wybrał mnie a nawet nie mógł na mnie patrzeć. Książe Alexander co chwilę coś opowiadał i skarżył się na służbę, nikt jemu nie pasował, wszyscy źle pracowali - tyle wynikało z jego rozmowy, jego rodzice tylko kiwali głowami i godzili się z nim lub zaprzeczali. Kiedy skończyliśmy Król i Królowa wyszli jako pierwsi a za nimi młodszy syn z wybranką, kiedy chciałam już wstać głos Olivera mnie zatrzymał i spojrzałam na niego.
- Twoi rodzice czekają na ciebie , Alice cię zaprowadzi.- Powiedział to tak jakby oznajmił mi że jutro na obiad będzie gęś. - Nikt nie może się o tym dowiedzieć, rozumiesz? - Skinęłam głowa a on wstał i wyszedł. Nie wiedziałam co myśleć o tym, z jednej strony byłam mu wdzięczna że mogę ich zobaczyć a z drugiej strony bałam się że to tylko żart. Niby dlaczego miał ich dla mnie sprowadzać do zamku i ukrywać to przed innymi. Patrzyłam jak odchodzi pewnym krokiem i zastanawiałam się czy, jeśli to prawda... czy zrobił to dlatego że jak mówiła Alice nie był złym człowiekiem czy dlatego żeby uspokoić sumienie.
Po tym jak zamknęły się drzwi za Księciem, Alice podeszła do mnie i skinęła głową bym za nią poszła. Bez słów podążyłam jej krokiem a kiedy otwarła te same drzwi z których wychodziła służba poczułam się dziwnie zmieszana ale tak jak wcześniej nie zrobiłam nic by mogła to po mnie poznać.
Zeszliśmy po schodach do piwnicy w której znajdowała się ogromna kuchnia, kilka osób krzątało się miedzy blatami i stołem który stał na środku ale nikt nie zwracał na nas większej uwagi, nim ich dostrzegłam, mama rzuciła mi się na szyje.
- Tak się martwiliśmy... - Nie dodała nic więcej bo zaczęła łkać.
- Nic mi nie jest mamo. - Powiedziałam bez przekonania kiedy kurczowo trzymała się mojej szyi. - Lepiej opowiedz jak to się stało że tu jesteście.
Mama odsunęła się ode mnie ale wciąż kurczowo trzymała moja rękę, jakby bała się że ucieknę. Przez chwilę milczała a ja widziałam jak ciężko jest jej coś z siebie wydusić, starała się być silna i nie płakać choć po oczach było widać że płacze co najmniej od wczoraj. Poczułam silne ukłucie w sercu, nie mogłam im powiedzieć że jest mi tak samo źle jak im, że najchętniej bym stąd uciekła bo wiem że to jeszcze bardziej by ich rozbiło. Czuli by się tak samo bezradni jak ja.
- Cóż jeden z królewskich strażników przyjechał i powiedział że możemy się z tobą spotkać ale w tajemnicy i nikt nie może o tym wiedzieć... Na początku obawiałam się że to podstęp ale oto jesteś...
Mama przytuliła mnie jeszcze mocniej, poczułam zapach deszczu na jej kasztanowych włosach i w głowie od razu pojawił mi się obraz farmy jesienią. Uwielbiałam wychodzić na dwór po deszczu, kiedy zapach mokrych liści i trawy się mieszał. Była późna jesień i niedługo już mógł spaść pierwszy śnieg a to zawsze utrudniało wszystko, w lecie można było wypuścić bydło na pole i nie potrzeba było ich aż tyle dokarmiać.
W końcu odezwał się tato kiedy podszedł mnie przytulić.
- Przepraszam że nie możemy nic z tym zrobić, gdybym tylko mógł... - Widziałam jak zaciska pięści.
- To nie wasza wina, po za tym nie jest tak źle. - Nie było to do końca prawdą, było bardzo źle ale nie mogłam im tego powiedzieć. - Przykro mi że nie będę mogła wam już pomagać, wiem że będzie wam bardzo ciężko. - To była absolutna prawda, w rolnictwie liczyła się każda para rąk a bez mnie mieli ich bardzo mało. Co prawda nie mieliśmy dużego pola, bydła też dużo nie było ale obowiązków mnóstwo. Teraz do wiosny jeszcze będzie chwila spokoju do póki nie trzeba będzie zasiać warzyw na nowo a pod koniec lata zaczynają się żniwa co też było problemem dla tylko dwóch osób.
CZYTASZ
Zakazana
FantasyKsiążę Wilków i zwykła córka rolników... On wybiera ją ze wszystkich kobiet w Królestwie na swoją żonę. Ona dowiaduję się, że przebywanie w miejscu najbardziej chronionym jest dla niej największym zagrożeniem, bo nie jest wilkiem - jest zmiennym kot...