Nim otworzyłam oczy poczułam ciepły oddech na karku i dotyk ust, westchnęłam i odwróciłam się by spojrzeć na swojego męża.
- Jestem miło zaskoczona, że wciąż tu jesteś. - Powiedziałam i przejechałam dłonią po brzuchu Olivera.
- Grasz w niebezpieczną grę moja ukochana.. - Uśmiechnął się szarmancko. - Nie budź we mnie wilka. - wyszeptał do mojego ucha.
Usiadłam na nim okrakiem i pochyliłam się by oddać pocałunek na jego ciepłych ustach.
- Myślę, że jednak lubię go budzić. - Dodałam i uśmiechnęłam się bo w głowie pojawiły mi się obrazy tych wszystkich rzeczy które mogliśmy robić.
- O nie! - Wykrzyczał. - Nie mogę, naprawdę!
Patrzyłam na niego błagalnym wzrokiem ale był nieugięty, jeśli powiedział coś to nie było sił na tym świecie by zmienił zdanie. Chyba to w nim kochałam to,że był taki nieugięty i stanowczy. Oliver się ubierał a ja wciąż leżałam w łożu, nie było powodu bym wstawała, nie miałam co robić i to mnie przytłaczało.
- Coś się stało? - Zapytał i usiadł w pełni ubrany na brzegu łoża.
- Nic. - Wymruczałam obojętnie.
Nie uwierzył mnie, wiedział co czułam i to naprawdę było upierdliwe, żadnych tajemnic nawet jeśli chodziło o samopoczucie. Patrzył na mnie pytającym wzrokiem i czekał na szczerą odpowiedź.
- Po prostu czuję się nie potrzebna, nie umiem nic nie robić. - Przewróciłam oczami i nakryłam się kołdrą.
- Nie jesteś nie potrzebna..- zaczął Oliver. -Jesteś księżniczką, a te nie muszą robić nic. - Dodał.
Westchnęłam i przewróciłam oczami.
- Kiedy ja nie chce nie robić nic. - Powiedziałam smutno. - Oszaleje!
Oliver odkrył mnie i powiedział wesoło.
- W takim razie masz coś do zrobienia.- Podniosłam się na jego słowa i od razu dodało mi to sił. - Musisz wybrać się do sierot i zanieść im przydział jedzenia.
Zastanawiałam się chwilę nad tym, to było odwrócenie mojej uwagi, byłam pewna,że zwykle robili to służący i nie było nikogo z nimi z rodziny Królewskiej.
- Niezła próba. - Powiedziałam i opadłam na łoże. - Nigdy tego nie robicie i wymyśliłeś coś na szybko.
- Możliwe ale nie zmienia to faktu, że jeśli się pojawisz sprawisz radość dzieciom. - Pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Cholera! Miał racje, te dzieci pewnie marzyły by choć dotknąć butów kogoś z rodziny Królewskiej. Nie mogłam dłużej leżeć, miałam w końcu cel, sprawić by jak najwięcej dzieci miało dzisiaj uśmiech na ustach i w tym celu postanowiłam wydać swój przydział pieniędzy na suknie - których nie potrzebowałam.
- Alice moja droga jak dobrze, że tu jesteś... - Powiedziałam na widok skromnej dziewczyny. - Musimy wybrać się na targ po rzeczy potrzebne dla sierot.
Alice pokłoniła się i uśmiechnęła, wiedziałam, że ona tak jak i ja czuła wielką potrzebę pomocy innym i jako jedyna nie patrzyła się krzywo kiedy wydawałam Królewskie pieniądze na innych. Nie powiedziała nic kiedy pomagała mi się ubrać w okropne, ciężkie suknie.
- Jak myślisz... pozwolą mi ubierać nieco mniejsze suknie kiedy będzie już widać brzuch. -Zapytałam. - Te suknie są okropnie ciężkie i na pewno nie pomagają w donoszeniu ciąży. - Dodałam i pogłaskałam się po brzuchu.
CZYTASZ
Zakazana
FantasyKsiążę Wilków i zwykła córka rolników... On wybiera ją ze wszystkich kobiet w Królestwie na swoją żonę. Ona dowiaduję się, że przebywanie w miejscu najbardziej chronionym jest dla niej największym zagrożeniem, bo nie jest wilkiem - jest zmiennym kot...